Dzień z życia szczęśliwej mamy nie zawsze w pełnym makijażu

Czytaj dalej
Agnieszka Nigbor-Chmura

Dzień z życia szczęśliwej mamy nie zawsze w pełnym makijażu

Agnieszka Nigbor-Chmura

Joanna Moroń ma trzy córki. Jest nauczycielką, ale pomaga też w prowadzeniu 8-hektarowego gospodarstwa. Czasem zdarza jej się wyjechać z domu z tuszem do rzęs... tylko na jednym oku.

Pobudka 6.10. Asia jeszcze z zamkniętymi oczami chwyta za telefon i wciska przycisk odłóż. Drugi dzwonek budzika 6.15 i tak do 6.25, kiedy wyskakuje z łóżka, jakby ktoś wylał jej na głowę kubeł zimnej wody.

Szybko przygotowuje cztery zestawy ubrań - dla siebie, ośmioletniej Ani, pięcioletniej Ewy i dwuletniej Basi. Potem mycie i makijaż - zwyczajny, podstawowy i budzenie dzieci.

- Pierwsza na nogach jest najmłodsza, więc chodzi i wybiera ubrania dla siebie. Ania budzi się później i od razu marudzi, że dzisiaj ma wychowanie fizyczne i nie pójdzie w tej sukience, którą wyprasowałam wczoraj. Wybieramy więc dresy - relacjonuje.

Ktoś ukradł szczoteczki i zjadł kanapki

Asia próbuje wpakować do szafy te ubrania, które rozrzuciła najmłodsza córka. 6.40 kolejna próba obudzenia Ewy.

- Ewa płacze, bo nie chce jeszcze wstawać, bo nie lubi tej bluzeczki, bo to nie jej skarpetki. Znajdujemy właściwe. Jest 7. Biegniemy na dół na szybkie śniadanie. Ewa nie będzie jeść, bo w przedszkolu lepiej karmią, Ania pakuje drugie śniadanie, które zrobił tata, ale gdzie jest plecak? Pewnie został na górze, wraca na piętro. Basia w tym czasie odpakowała jej śniadanie i zajada ze smakiem. Robimy naprędce kolejne kanapki. Ewa chce w końcu jeść, więc pałaszuje moją - trudno mówi i chwyta do ręki szczotkę do włosów.

Po czesaniu pora na mycie zębów. Ktoś jednak ukradł szczoteczki:- Basia je zabrała i uciekła na górę - krzyczy Ewa. Trwa gonitwa za Basią.

W końcu dom wycisza się, bo kobietki pakują się i wychodzą.

- Gdy mamy dobry dzień, dziewczyny zabiera tata przy akompaniamencie płaczącej Basi, która stojąc w progu woła: „ja tes bum, bum!!!!!” Gdy nie mamy tyle szczęścia, pakujemy się do mojego samochodu, ale akompaniament jest bez zmian - śmieje się.

W samochodzie Asia orientuje się, że plecak został na progu, a Ewa nie ma 5 złotych na teatrzyk. Ponowny wyjazd. Przed przedszkolem i szkołą całuje dziewczynki i macha im na pożegnanie.

- Zdarza się, że w połowie drogi do szkoły orientuję się że mam makijaż tylko prawego oka, lewe trzeba gdzieś dorobić. Już jestem spóźniona na poranną kawę przed lekcjami. Kanapek nie wzięłam, trzeba będzie kupić w sklepiku - opowiada.

Mama radzi sobie ze wszystkim

Na progu szkoły stoją już rodzice dzieci, które uczy Asia. Załatwia więc drobne sprawy wychowawcze i biegnie na lekcje. Po zajęciach na zakupy spożywcze.

Jest czas na chwile rozmowy, więc pytam o najtrudniejszy dzień z życia młodej mamy. W odpowiedzi słyszę, że każdy jest inny, na swój sposób trudny logistycznie. Przy okazji tych zakupów, wspomina inne, które robiła w sieciówce.

- Dziewczyny miały wyjątkowo kłótliwy dzień. Ja byłam po wywiadówce, zmęczona pracą od samego rana. Basia miała wtedy z pół roku, płakała w nosidełku. Pakowałam zakupy, a dziewczyny co chwila coś dorzucały do koszyka. Rachunek podnosił ciśnienie, a tu jedna z klientek skwitowała, że skoro sobie nie radzę z dwójką, to po co mi to młodsze jeszcze było. Prawie się wtedy popłakałam. Dziewczynki stanęły na wysokości zadania i odpowiedziały: Nasza mama sobie ze wszystkim radzi! Byłam z nich taka dumna - opowiada ze szklącymi się oczami.

Asia jest dumną mamą. Pracuje jako nauczycielka, kończy kolejną podyplomówkę

Gdy po zakupach dojeżdża do Sękowej, dzwoni telefon z domu. - Trzeba wrócić do miasta i kupić coś dla chorej krowy, a do tego Ani potrzebne są na jutro jakieś dodatkowe przybory do szkoły. Wyrusza jeszcze raz.

Ania kończy wcześnie, więc już jest w domu. Całe szczęście, że babcia robi obiad. W drodze powrotnej Asia odbiera Ewę z przedszkola. Gdy przekraczają próg domu, jest godzina 14.

Basia już jej nie opuszcza na krok, razem pakują zmywarkę, pralkę. Ania pyta o zadanie domowe, Basia też chce pisać, Ewa chce, żeby ją przepytać wierszyka. Wspólnie sprzątają, na razie wstępnie, tak żeby się dopchać do kanapy. Zasiadają do obiadu. Basia je... je kanapa, stoliczek, miś i lalki, Aldik piesek też zajada z Basią. Po obiedzie pranie wstępne... Basi.

Bywa strasznie, ale częściej jest zabawnie

Jest 17 zapada chwila ciszy. Dziewczyny czytają lub się bawią. Jest za cicho. Asia wbiega na górę i załamuje ręce. Pokój ma nowe oblicze, dzięki fantazji dziewczynek i farbkom.

- Proszę nie wierzyć w coś takiego jak farby pla-moodporne. Jak wymyślą Moronioodporne to proszę dać znać - śmieje się.

U Moroniów zabawnie jest przez cały czas. Pewnie przez pogodne usposobienie obojga rodziców: - Potem zabawnie, ale najpierw przerażająco było, gdy nam się jedna gdzieś zawieruszyła. Szukaliśmy Ewy dobrą godzinę i już mieliśmy dzwonić na policję i straż, kiedy córka wyszła zaspana spod biurka. Dziewczynki bawiły się w chowanego i Ewa po prostu bardzo dobrze ukryła, a potem zmorzył ją sen - opowiada pani Asia.

Zabawnie też było, gdy mała Basia karmiła Aldika:- Była taka grzeczna, a pies jej nie odstępował na krok. Nie zauważyłam tylko, że raczy go udkami, które leżały sobie na talerzu na kuchennym blacie. Na obiad były ziemniaki z jajkiem sadzonym - śmieje się.

U Moroniów najtrudniejsze są poranki, gdy trzeba zdążyć do pracy, szkoły i przedszkola

Jest po 17. Do domu wraca mąż Asi - Bogusław, dyrektor szkoły w Sitnicy, radny gminy Sękowa, sędzia piłkarski. To czas na zabawę z tatą, najpierw są piski, gonitwa, dużo śmiechu, potem płaczu, bo któraś upadła i stłukła kolano.

Dla wyciszenia na stół trafiają gry planszowe, ale gdy tylko mama i babcia wybierają się do obory, dziewczynki bardzo chcą uczestniczyć w dojeniu krów.

- Odwożę mleko, bo mąż pojechał na trening na orlika. Zaginamy czasoprzestrzeń i wypakowujemy zmywarkę i pralkę, kolejny wsad, potem kolacja. Wszyscy chcą coś innego, nieważne co, bo w końcu i tak wybiorą to, co przygotowałam dla siebie - dodaje Asia.

W tle słychać Wiadomości, ale dziewczynki są już w kąpieli, a o 20.30 wszystkie w swoich łóżkach. Chcą jeszcze bajkę, oczywiście każda inną, więc wybucha kłótnia. Mama zarządza kompromis. Z pokoju dobiega jeszcze tylko kilka pytań: A czy w naszej rzece też są złote rybki? A co byś mamo od takiej chciała? A może jutro wyślemy tatę na ryby? Asia wychodzi z pokoju, zamyka drzwi i ma chwilę dla siebie.

- To czas na przygotowanie się do lekcji, poprawienie sprawdzianów, zeszytów, szkolenie on-line. Potem już tylko szybka kąpiel, bo oczywiście Basia się obudziła i płacze - opowiada

Asia mówi wprost: - Dzień z życia mamy nie opływa lukrem. To nie kreacja z reklamy, w której kobieta budzi się i wygląda, jakby przed chwilą wyszła od fryzjera czy wizażystki i niespiesznie sypie płatki do mleka.

Jest po północy. Asia kładzie się spać, znów szybko, bo budzik w telefonie złowieszczo odlicza: alarm jest ustawiony za 5 godzin i 36 minut.

Agnieszka Nigbor-Chmura

Jestem kierownikiem redakcji Gazety Krakowskiej w Gorlicach. Mam to szczęście, że w moim życiu spełniło się hasło: "Jeśli lubisz to co robisz, to nigdy nie będziesz musiał pracować". Każdy dzień w mojej pracy jest nieprzewidywalny. A tematy, którymi się zajmuję? Cóż. Zazwyczaj leżą na ulicach Gorlic, pomiędzy przechadzającymi się ludźmi, stoją w sklepowych kolejkach, albo między straganami na Dworzysku, jeżdżą autobusem, czekają w kolejce do lekarza. Staram się więc rozglądać, podnosić i podejmować te, które mogą zmienić naszą, gorlicką rzeczywistość.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.