Nie mają autobusów w Librantowej

Czytaj dalej
Fot. Stanisław Śmierciak
Stanisław Śmierciak

Nie mają autobusów w Librantowej

Stanisław Śmierciak

87-letni Edward Szlag zemdlał jadąc zatłoczonym busem do lekarza rodzinnego w Nowym Sączu.

Edward Szlag ma 87 lat. Mieszka w Librantowej, przy bocznej drodze prowadzącej z Łęki, przez Łęg do Piątkowej. Kiedy, w niedawne upały, jechał do lekarki rodzinnej w przychodni przy ul. Broniewskiego Nowym Sączu, zemdlał wysiadając z zatłoczonego busa prywatnej linii.

- Ja nie mogę sam prowadzić auta, podobnie jak dzieci chodzące stąd do szkół, a tutaj bez samochodu nie da się żyć - rozpacza Edward Szlag. - Komunikacja masowa była, ale zniknęła z upadkiem sądeckiego PKS i zerwaniem przez gminę Chełmiec umów z MPK w Nowym Sączu. Teraz małe busy pojawiają się na tej trasie sporadycznie i są zatłoczone - mówi emeryt.

Jak tłumaczy 87-latek dzieci muszą dojeżdżać do szkół. Dorośli na zakupy, do pracy, a także do lekarza, bo przychodnia rejonowa dla Librantowej jest w Nowym Sączu przy ul. Broniewskiego.

- Tymczasem autobusy niemal zniknęły z naszej wsi. Prywatne busy podążają główną drogą na Korzenną, ale dojście do przystanku w Librantowej to wyprawa na godzinę - dodaje.

Edward Szlag mówi, ze autobusy powinny kursować codziennie, także wieczorami

Z końcem roku szkolnego do Librantowej przestały docierać autobusy sądeckiego MPK, bo gmina Chełmiec nie chce dopłacać temu przewoźnikowi. Teraz więc linia nr 17 ma końcowy przystanek na granicy miasta. Potem trzeba sobie radzić

Edward Szlag przypomina, że autobusy MPK były tam podstawą komunikacji. Kursowały do Korzennej. Wjeżdżały do Koniuszowej, a przystanki były blisko domów.

Józefa Rola, sprzedawczyni w sklepie w Koniuszowej, bardzo narzeka na komunikację.

- Trudno jest się wydostać się z tej wsi, a w wakacje zadanie staje się niewykonalne - mówi sprzedawczyni. - Kiedy nie ma nauki, prywatne busy nie wykonują kursów oznaczonych jako szkolne, a właśnie takie stanowią większość wyszczególnionych w rozkładzie jazdy na dni robocze.

Edward Szlag alarmuje, że od września szykuje się jeszcze większy kłopot, bo likwidowana jest szkoła w Boguszowej i jej dotychczasowi uczniowie będą musieli dojeżdżać do innych odległych szkół.

- Tam uczęszczały dzieci z trzech wsi - mówi Szlag. - Nawet jeśli dla nich będzie szkolny autobus, to i tak nie poprawi komunikacji dorosłym.

Pan Edward policzył, ile osób z jego okolicy korzysta z komunikacji publicznej.

- Z Librantowej dojeżdża codziennie 68 osób, w tym sześciu uczniów - wylicza. - Z Boguszowej korzysta z autobusów 48, w tym aż 15 dzieci. Do tego jeżdżący sporadycznie. Na zakupy lub do lekarza. Czemu gmina nie troszczy się o tych mieszkańców? - pyta.

Wójt gminy Chełmiec Bernard Stawiarski nie zamierza przywrócić autobusów nowosądeckiego MPK na trasę do Librantowej, a tym bardziej do Koniuszowej.

- Planuję zorganizowanie gminnej sieci przewozów pasażerskich wykonywanych przez naszą własną firmę komunalną - informuje wójt. - Na zakup ośmiu lub dziesięciu nowych autobusów przeznaczymy pierwsze środki unijne pozyskane przez Chełmiec, kiedy miejscowość zacznie funkcjonować na prawach miejskich i będzie mogła tworzyć komunikację miejską - mówi Stawiarski. A Chełmiec będzie miastem od przyszłego roku, więc trzeba jeszcze poczekać.

Teraz wójt odsyła do prywatnych przewoźników. Tymczasem pasażerowie wytykają im uruchamianie jedynie tych kursów, które gwarantują napełnienie pojazdów i najwyższą rentowność.

- W soboty i niedziele, a także wieczór, nasze strony są komunikacyjną pustynią - informuje Józefa Rola.

Andrzej Górski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Nowym Sączu wyjaśnia, że bez porozumienia z gminą Chełmiec nie ma szans na przywrócenie linii podmiejskiej do Librantowej i uruchomienie kursów do Koniuszowej.

Stanisław Śmierciak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.