40 tys. gorzowian powiedziało, co im leży na sercu
Ponad 40 tys. mieszkańców uczestniczyło w konsultacjach społecznych, zorganizowanych przez miasto. Dużo, prawda? Nie do końca. Diabeł tkwi w szczegółach
Dlaczego wzięliśmy pod lupę konsultacje? Bo ostatnio prezydent Jacek Wójcicki o konsultacjach dotyczących podziału miasta na dzielnice powiedział, że wypadły dość kiepsko - wzięło w nich udział „tylko” 58 osób. I to był jeden z powodów, żeby miasta nie podzielić.
Nie tak kiepsko
Sprawdziliśmy: to wcale nie taki zły wynik, ponieważ zdarzały się już konsultacje, podczas których nie zgłosił się nikt albo ledwie jedna osoba. Były też takie, które przyciągnęły tysiące. Dlaczego raz chce się wypowiadać tłum, a innym razem nikt? Gorzo-wianka Anna Rudnicka jest zdania, że po prostu „ludzie angażują się w to, co ich interesuje, dotyczy”.
Ona sam poszła tylko na głosowanie w sprawie budżetu obywatelskiego. Bo sprawa ją interesowała. Na rewita-lizacyjne spacery (mieszkańcy razem z architektami planowali, co i gdzie by zmienić) w zasadzie też chciała, ale ostatecznie nie złożyły się jej terminy. Z kolei Bogumiła Różecka z os. Słonecznego była na konsultacyjnym spacerze i chwaliła go sobie: była okazja pokazać urzędnikom, co na osiedlu warto i trzeba zmienić.
I dlatego Anna Rudnicka docenia podejście miasta: - Pyta o zdanie często i o różne tematy. Bardzo dobrze. Zawsze kilka dodatkowych opinii może się przydać. Czy za często? Nie, nie wydaje mi się - mówi.
Liczby nie kłamią
Podliczyliśmy wszystkie konsultacje, jakie były w Gorzowie od 2015 r. Do dziś zakończyły się 23. W sumie (zaznaczamy: w całe dwa lata) wzięło w nich udział ponad 40 tys. gorzo-wian.
Jednak, jak zaznacza urzędnik Kamil Bednarz, zdecydowana większość to uczestnicy dwóch głosowań nad budżetem obywatelskim.
Poza budżetami dużym powodzeniem cieszyły się konsultacje rewitalizacyjne (187 osób), dyskusja o planie zagospodarowania terenów koło Chróścika (117 osób), a także np. strategia rozwoju sportu (106 zaangażowanych mieszkańców i cztery podmioty) czy kwestia planu przestrzennego dla fragmentów Zakanala. Inne kwestie przyciągały po kilkadziesiąt osób.
Ale były też takie tematy, które nie zainteresowały nikogo. Na przykład gdy urząd chciał zapytać mieszkańców o program zapobiegania narkomanii czy o aktualizację planu transportowego. Czasami też zgłaszała się... jedna osoba lub dwie.
To, co nam bliskie
Skąd ta różnica w skali frekwencji? Kamil Bednarz tłumaczy, że największym zainteresowaniem cieszą się po prostu konsultacje, gdzie ludzie mają wpływ na dzielenie pieniędzy, gdzie mogą realnie zmienić coś w swojej okolicy albo gdy chodzi o zmiany, które dotyczą ich sąsiedztwa. - Jednak nawet w sytuacji, gdy zainteresowanie jest znikome, i tak cieszymy się z głosów, opinii, wskazówek czy podpowiedzi. Każdy głos jest dla nas ważny - deklaruje Bednarz.
Aktualnie trwa osiem konsultacji. Możecie się wypowiedzieć w kwestiach planów przestrzennych (m.in. dla kawałka terenów przy skrzyżowaniu ul. Walczaka z ul. Piłsudskiego czy między ul. Wy-bickiego a Kłodawką), a także porozmawiać z urzędnikami o małej architekturze, czyli gdzie, jak na jakich zasadach instalować ławki, reklamy, ogrodzenia, płoty itp.
Wypowiedz się
Szczególnie ciekawy jest temat pozaszkolnych zajęć sportowych dla dzieci. Od tych konsultacji (od udziału mieszkańców!) zależy, czy i jaka oferta dla dzieci będzie niedługo obowiązywała w mieście.
Już 16 listopada spotkanie w siedzibie biura konsultacji w dawnym Lamusie (ul. Sikorskiego 5, wstęp wolny), a 22 listopada - wielka narada dla wszystkich zainteresowanych mieszkańców. Warto na nią przyjść, choćby nawet z dziećmi - będziecie mogli podpowiedzieć urzędnikom, czy i w jakie sporty i zajęcia dla uczniów urząd powinien inwestować.