Abu Isa: Nikt nie może ukryć się przed zemstą!

Czytaj dalej
Marcin Mamoń

Abu Isa: Nikt nie może ukryć się przed zemstą!

Marcin Mamoń

Z Abu Isą [Akajewem] - Tatarem Krymskim - dowódcą Batalionu „Krym” Sił Specjalnych Wywiadu Wojskowego Ministerstwa Obrony Ukrainy - rozmawia Marcin Mamoń.

Pamiętam, jak jesienią 2014 r. tłumaczyłeś swoim bojownikom, że muszą trenować, że trening jest najważniejszy, ale że nie ma lepszego treningu niż wojna. Wkrótce władze Ukrainy rozwiązały twój batalion. Ty jednak przez kolejne lata mówiłeś mi, że wojna wróci i doczekałeś się jej.

Nie wiedziałem, że dojdzie do wojny, ale miałem nadzieję i nie chcę być źle zrozumiany, ta nadzieja pozwalała mi żyć i działać. Wiele wskazywało, że tak się stanie. Obaj znamy historię Rosji. Moskwa zawsze działała w podobny sposób. Jeśli coś im od razu nie wyszło, to po jakimś czasie wracali do sprawy. Oni nigdy nie rezygnuje ze swoich planów. Zawierają traktaty pokojowe nie po to, by wojnę zakończyć, ale żeby zyskać na czasie, wzmocnić się, przeanalizować błędy i znów zaatakować.

Wtedy nie chodziło im tylko o Krym i Donbas?

Nie. Oni próbowali od początku podporządkować sobie całą Ukrainę. Zdobycie Krymu bez jednego wystrzału zaostrzyło tylko ich apetyt. Putin uwierzył, że weźmie całą Ukrainę. Kiedy to nie wyszło usadzili rząd ukraiński przy stole negocjacyjnym. Podpisali jakieś traktaty pokojowe, „Mińsk1”, „Mińsk2” i w tym samym czasie ruszyły przygotowywania do wojny.

Kij ma jednak dwa końce. Ukraińcy też dostali trochę czasu. Żołnierze walczyli przez 8 lata w Donbasie, ginęli, ale uczyli się wojny.

Tak i dzięki Bogu nasza armia mogła trochę się przygotować do wojny. Oczywiście były problemy z amunicją, ale najważniejsze, że nasi ludzie nauczyli się walczyć i przestali bać się wojny. Dzisiaj udowodniliśmy całemu światu, że armia rosyjska wcale nie jest drugą armią na świecie, a jeśli drugą to od końca.

Jaki wpadli na to, że w 150 tysięcy żołnierzy zajmą całą Ukrainę, z jej 40 milionami obywateli?

To da się wyjaśnić. W Rosji każdego można kupić. Pytanie za jaką kwotę. Taka jest rosyjska mentalność utrwalona w genach od stuleci. Wydali dużo pieniędzy by to się udało. Podkupili ludzi. Np. takiego Medwedczuka [Wiktor, były szef administracji prezydenta L. Kuczmy deputowany do Parlamentu Ukrainy, aresztowany i wymieniony za obrońców Mariupola z pułku Azow-red.]. Było wśród nas wielu zdrajców, ale oni niczym nie różnili się od swoich rosyjskich mocodawców. Brali od nich pieniądze, wmawiając im, że Ukraina to państwo upadłe, i Kijów nie będzie się bronił.

Kłamstwo, wbrew powiedzeniu, jednak popłaca?

Tak, ale w Rosji. Powiedzieli Putinowi i wszystkim innym to, co oni chcieli usłyszeć. Być może nie wiedzieli co o tym wszystkim myśli naród ukraiński. Nie sprawdzili, że będzie opór i wprowadzili Rosjan w błąd. Oczywiście byli zdrajcy gotowi zmienić flagę. Byli w naszych siłach zbrojnych, w strukturach władzy ale nie można lekceważyć narodu. Polacy też przez to przeszli. Polacy rozumieją czym jest wolność. Gdyby nie Polacy, myślę, że komuniści utrzymaliby się przy władzy. Ludzie jednak tego nie chcieli. Ukraińcy też nie chcą rosyjskiego porządku.

Ukraińcy albo mówmy Kozacy. Dla nich tak, jak dla nas rosyjski bat był czymś obcym i nie do przyjęcia.

Właśnie. I ten duch kozacki Ukraińców jest Tatarom Krymskim bardzo bliski, czy nawet wspólny i dlatego jest nam po drodze. Wszyscy doskonale wiemy, co przyniosła ze sobą Rosja okupując Chanat Krymski. Wszyscy pamiętamy i nigdy nie zapomnimy o deportacji w 1944 roku.

Urodziłeś się na zesłaniu. Wśród wysiedlonych byli Twoi rodzice. Dzisiaj twoje dzieci też nie mogą rodzić się, mieszkać na ziemi przodków. Historia zatoczyła koło.

Musiałem wywieźć dzieci z Krymu w 2014 r. Nie mogliśmy tam zostać. To było zbyt niebezpieczne. Ja urodziłem się w Uzbekistanie w obozie dla tzw. specjalnych migrantów. Moje dzieci są kolejnym w ten sposób doświadczonym pokoleniem. Żyją na wygnaniu. Przeszedł to mój dziadek, przeszedł to mój ojciec, teraz przechodzę to ja i one.

Cztery pokolenia…

Tak. Mamy więc dziś wystarczająco dużo powodów, by walczyć i stawiać opór.

Gdyby nie Rosja kim byłbyś dzisiaj?

Nie jestem wojskowym. Z zawodu jestem inżynierem budownictwa.

To paradoks, ale wielu znanych mi mudżahedinów walczących na Kaukazie potrafi zbudować dom. Na wojnie, czy raczej po wojnie to bardzo cenna umiejętność. Myślisz czasem o budowaniu?

Przyjdzie na to czas in sza Allah [jeśli Bóg pozwoli -red.], ale mówiąc szczerze dzisiaj, najważniejszą siłą, czymś, co pcha mnie i daje sens, a moja religia tego nie zabrania, to zemsta. Na Allaha! Zemsta i obrona słabych! Zemsta, za krzywdy moich rodziców, dziadka, dzieci, za zło wyrządzone mnie i nam wszystkim. Co złego w tym, że pragnę sprawiedliwości?

Może to jest kluczem do zwycięstwa? Budowlaniec, inżynier, student, nauczyciel, muzyk. Wszyscy idą walczyć za ojczyznę.

Dlatego wszystkich naszych synów musimy wychować na wojowników. Dopiero potem ktoś z nich może zostać lekarzem, dziennikarzem, tokarzem, piekarzem – kimkolwiek. Musi zrozumieć, że w każdej chwili, kiedy trzeba, zostawia swoje narzędzia chwyta za broń i broni swojej rodziny. Kiedy wrócimy do tego, wszystko będzie dobrze i będziemy żyć bezpiecznie. Z tym problemem mierzy się dziś Polska i inne kraje w Europie. Okazało się, że pokój nie jest wieczny, że trzeba zwiększać wydatki na zbrojenia, budować siłę militarną siłę i jednoczyć naród. Wszyscy liczą, że NATO jest wystarczającym remedium na wszystkie zagrożenia, jednak NATO… Oczywiście nie powiew, o NATO nic złego. Mówię jedynie, że czy NATO jest, czy go nie ma, musisz sam trzymać w domu broń.

Wszyscy znamy to powiedzenie: Umiesz liczyć, licz na siebie.

Dlatego myślę, że w obliczu tego co się dzisiaj dzieje powraca sprawa państw narodowych. Z każdym dniem widać to coraz wyraźniej. Człowiek najwięcej może zrobić we własnym kraju a nie w jakiejś globalnej organizacji, gdzie nie wiadomo kto i za co odpowiada. Najłatwiej jest mu obronić swój dom. Widzisz, świat jest trochę jak apartamentowiec. Mamy łączność, logistykę, klatki schodowe, wszystko wspólne, ale każdy ma swoje mieszkanie i nikt inny tylko on jest za nie odpowiedzialny, za bezpieczeństwo jego bezpieczeństwo, za czystość i porządek.

Spotkaliśmy się kilka dni przed rosyjskim atakiem w Kijowie. Gdy się zaczęło, zniknąłeś. Martwiłem się o ciebie. Wydawało się, że Rosjanie otoczą i w 3 dni zdobędą Kijów.

Rzeczywiście, były wtedy takie obawy a jednak od pierwszego dnia nie wątpiłem, że wytrzymamy bez względu na okoliczności. Przygotowywaliśmy się do wojny partyzanckiej. Dzisiaj rozmawiamy w

Kijowie, bo z pomocą Wszechmogącego Allaha, byliśmy w stanie ich powstrzymać. Płacimy za to wysoka cenę. Zginęło wielu cywilów, kobiety, dzieci, starcy. Wszystko można odbudować: domy, mieszkania, infrastrukturę, wznowić produkcję. Nie przywrócisz jednak ludziom życia.

Kim są twoi, ludzie – bojownicy, którymi dzisiaj dowodzisz?

Większość to muzułmanie. Wśród nich najwięcej jest Tatarów Krymskich. Są też bracia z Kaukazu, Ukraińcy, też chrześcijanie. Wszyscy wierzą, że wojna, w której biorą udział pozwoli im znów stać się islamskimi wojownikami jakimi byli kiedyś, zanim rosyjscy najeźdźcy wtargnęli na naszą ziemię. Tobie - Polakom łatwiej to zrozumieć, bo pamiętają czas, kiedy Tatarzy Krymscy ramię w ramię z wami bronili niepodległości Polski. Chcemy, aby nasi mężczyźni znów byli mężczyznami w pełnym tego słowa znaczeniu a nasze kobiety były szanowane i potrafiły wychować tak samo szanowane kobiety a mężczyzn na wojowników. Naszym celem jest przyszłość: dla naszych ludzi, naszej kultury, religii, tożsamości etnicznej. O to teraz walczymy.

Ty wyjechałeś, ale większość Tatarów musi znosić dzisiaj rosyjską okupację. Jak się im teraz żyje na Krymie?

Ciężko, bardzo ciężko jeśli nie uznają rosyjskiej okupacji za coś oczywistego i niezmiennego. Tylko kolaboranci, co oczywiste, potrafili się ustawić. Wśród Tatarów Krymskich też jest ich trochę. Wszędzie są ludzie gotowi zdradzić ojczyznę za przywileje, korzyści polityczne czy gospodarcze - za pieniądze, czasem ze strachu przed prześladowaniami. Cóż, był kiedyś ktoś taki jak Judasz. Prawda?

Był, ale bardzo źle skończył. Pozostali są represjonowani?

Żyją pod ciągłą presją. Czasem zostaje ktoś aresztowany i otrzymuje wyrok a bywa i tak, że znika bez śladu. Dużo naszych ludzi siedzi w więzieniach. Skazano ich na 10 lat lub więcej. Wobec innych toczą się śledztwa. Wielu wyjechało bo życie na Krymie stało się dla nich zbyt niebezpieczne.

FSB z pewnością nie zapomina o tobie.

Tak. Któregoś razu słyszę dzwonek, sięgam po telefon i widzę, że wyświetla się polski numer…

Polski?!

Tak, kierunkowy +48. Odbieram a ten się rozłącza. Po chwili dzwoni ktoś już z rosyjskiego numeru. Męski głos. Chce rozmawać z Bilałowem Narimanem Narketowiczem – Słucham - ja na to. Przedstawia się. Jest kapitanem FSB z Krymu. Mówi: „Wszczęto przeciwko wam postępowanie karne z artykułu 208, czy paragrafu 208” - coś w tym rodzaju. - To bardzo dobrze - odpowiedziałem mu a on pyta, czy chcę się do tego jakoś odnieść? Powiedziałem, że bardzo się cieszę z tak wysokiego uznania dla mojej pracy przeciwko nim a on, że mogę przyjść na bulwar Iwana Franka, czy gdzieś tam, żeby zapoznać się z materiałami sprawy.

Z propozycji – jak wiadomo - nie skorzystałeś.

Odpowiedziałem mu: „In sza Allah, przyjadę do was, ale czołgiem. Poczekaj chwilę. Jak tylko przełamiemy opór waszych wojsk w rejonie Melitopola i przejdziemy przez przesmyk na Krym będę osiągalny. Już wkrótce.”

Kiedy idziesz ulicą Kijowa czy innego miasta - rozglądasz się wokół siebie? Rosyjskie prawo zezwala na zabicie „wroga narodu” za granicą, gdziekolwiek by się nie znajdował.

Allah wszystko wie, wszystko widzi i wszystko zależy tylko od Niego, dlatego tym się nie przejmuję. Poza tym co im to da, że mnie zabiją? Że to wszystko zatrzyma? Jest wielu takich jak ja. Jutro mnie nie będzie to na moje miejsce przyjdą dziesiątki a za nimi tysiące i będą dalej stawiać opór.

Nie jest was wcale tak dużo. Wielu „braci” pojechało na dżihad do Syrii i jeśli nie zginęli to – zniknęli czy zaginęli.

Powiem ci, ale to jest moja subiektywna opinia. Nie jestem islamskim uczonym, nie znam się na tym, ale jeśli pojawiają się jakieś wypowiedzi, opinie idee, których nie rozumiem, albo czuje, że coś tam jest nie tak, to pytam ludzi, którzy wiedzą ode mnie więcej.

Ciebie też słuchają. Jesteś dowódcą. Masz autorytet. Ludzie cię znają.

Cóż mogę powiedzieć? Wiesz dobrze, że coś się wydarzyło i potem ludzie byli rozczarowani. Nie tylko muzułmanie - wszyscy znają historię Państwa Islamskiego. Ilu ludzi tam zginęło i po co? Ilu jest teraz przetrzymywanych w niewoli? Ile kobiet zostało tam pozostawionych i w imię czego? Nie jest jasne, gdzie są i co się z nimi dzieje. Dlatego myślę, że wielu ludzi jest rozczarowanych. To co wydarzyło się w Syrii i Iraku jest dla muzułmanów dużym problemem i dzisiaj bardzo wielu się od tego wszystkiego dystansuje.

Może bo Państwo Islamskie, z jego terytorium i stolicą przestało istnieć?

Prawda jest taka, że wśród muzułmanów panuje ignorancja i to się niestety nie zmieniło. Są kaznodzieje, którzy mówią normalne rzeczy i przekazują innym wiedzę. Są jednak tacy, którzy mają talent do przemawiania i zjednywania sobie ludzi i mogą ich przekonać do wszystkiego, manipulować nimi. Tam nie ma wiedzy. Są tylko emocje.

Mówi się wręcz o średniowiecznych praktykach Państwa Islamskiego czy talibów.

W Islamie wszystko zamarło gdzieś pod koniec XIX czy na początku XX wieku. Przestało istnieć Imperium Osmańskie i rozumienie tego czym jest, jakie powinno być państwo muzułmańskie stało się już tylko teorią. Dzisiaj muzułmanie szukają wciąż rady, prawdy w naukach naszych dawnych uczonych a przecież wiele z tego, co oni głosili wtedy, nie można traktować dosłownie, bo świat się zmienił. Trzeba te nauki skorygować, żeby nie były oderwane od współczesności. Mam na myśli to co nazywamy aqidah [islamska teologia] i czego dotyczy fiqh , czyli prawo muzułmańskie, które mówi „że ma wydarzenia w życiu muzułmanina, co do którego w Księdze Boga nie byłoby wskazówek, jaka jest w tym przypadku droga prosta”. Literatura - w większości ta, która do nas dociera została napisana bardzo dawno temu. Oczywiście wiele rzeczy jest wciąż aktualnych, ale są momenty, które należy poprawić byśmy mogli żyć w nowoczesnym, wielokulturowym społeczeństwie, gdzie muzułmanie i chrześcijanie, ale też wyznawcy innych religii żyją obok siebie.

Dzisiaj radykalni muzułmanie akceptują jedynie prawo islamskie, mimo że mieszkają na ziemiach nie muzułmańskich, np. na Ukrainie czy w Europie.

Nasi muzułmańscy uczeni napisali wszystko wtedy, kiedy islam był religią zwycięską i dominującą. Wtedy naprawdę istniało państwo islamskie. Muzułmanie mieli władzę a wyznawcy innych religii byli w mniejszości. To się zmieniło. Nie wszyscy to zrozumieli. Skończyło się to bardzo źle i większość muzułmanów woli spokojnie żyć, wychowywać dzieci, studiować Koran niż walczyć z całym światem. Chcę jednak powiedzieć, że niezależnie od tego nasza religia wzywa nas do ciągłego oporu. Opierajcie się złu, niesprawiedliwości we wszystkim! O tym mówi Prorok w Koranie a nasi przodkowie nauczyli nas, że zawsze powinniśmy stać po stronie sprawiedliwości. Dlatego myślę, że prędzej czy później

wrócimy [na Krym – red.] i wierzę, że nasze wspólne z chrześcijanami zwycięstwo nad Rosją zainspiruje wielu muzułmanów.

Pytanie: czy zainspiruje Zachód?

Sam wiesz jak wielu ludzi rozczarowało się zachodnimi wartościami. Jest ich coraz więcej w samej Europie. Oni widzą, że to ślepa uliczka, ale nie znajdują żadnej alternatywy. Dlatego myślę, że dziś to, co się dzieje, to nie jest zwykła wojna między Ukrainą a Rosją. To może skończyć się kataklizmem i dopiero wtedy ludzie przemyślą swój stosunek do życia, do świata i do innych. Myślę, że do tego dojdzie.

Do wojny o skali globalnej?

Tak. Prędzej czy później musi to nastąpić.

Skąd takie przeświadczenie?

Do konfliktów może dojść w innych regionach. W Europie dojdzie do niego prędzej czy później, wciągnięte zostaną Turcja, Chiny i Iran. Trudno mi teraz powiedzieć co dokładnie się stanie, ale już widać, gdzie będzie przebiegać granica konfliktu. Na naszych oczach powstaje na świecie podział na dwa obozy, tak jak przed pierwszą i drugą wojną światową. Wiadomo kto jest kim i do jakiej należy grupy. Jedni są po stronie dobra i sprawiedliwości inni zła, dyktatury i przemocy. Starcie między tymi siłami jest nieuniknione. Może dojdzie do niego i już się dzieje - in sza Allah - na terenie Ukrainy a może np. na Bałkanach. Niedawno w Kosowie zaczęły się jakieś poważne problemy. Z pewnością maczają w tym palce Rosjanie. Wystarczy iskra i nikt już nie zatrzyma emocji. Nie ma takich, którzy są odporni na konflikty. Wystarczy, że gdzieś na granicy Iranu z Turcją Rosjanie sprowokują jakieś starcie a mają doświadczenie jak to się robi. Mogą znów posłużyć się Kurdami . Robili to już wcześniej. Znają się na tym.

Czy można w ogóle pokonać Rosję? Co należy zrobić, aby zakończyć tę wojnę? Czy Rosja w ogóle może być normalnym państwem? Co trzeba zrobić by tak się stało?

Wojnę trzeba zakończyć w Moskwie. To po pierwsze. Chodzi o to, że oni muszą przegrać tak, jak kiedyś przegrały Niemcy hitlerowskie. Po drugie musi dojść do procesu karnego jak w Norymberdze po II wojnie światowej. Przed sądem muszą stanąć przywódcy z Kremla, dowódcy sił zbrojnych – oni wszyscy. To trzeba zrobić. Po trzecie, należy pozwolić skorzystać z fundamentalnych praw do samostanowienia, do wolności i suwerenności narodom, które dzisiaj wchodzą w skład Federacji Rosyjskiej. Jeśli do tego wszystkiego dojdzie to Rosja dostanie swoją szansę a świat trwały pokój.

Nie jest to takie pewne. USA nie palą się by pomagać, Czeczenom, Tatarom czy Baszkirom bo rozpad Federacji Rosyjskiej może wzmocnić Chiny, a nowe państwa mogą paść łupem Państwa Środka. Jest jeszcze problem z rosyjską bronią jądrową.

George Bush mówił w 1991 roku w Radzie Najwyższej Ukrainy, żeby Ukraińcy trzymali się Związku Sowieckiego. Wolał, żeby rosyjskie państwo się nie rozpadło. Możliwe, że później żałował tych słów, ale powód był ten sam - broń jądrowa. ZSRS upadł i nic się stało, nic czego obawiał się Reagan. Białoruś, Ukraina, Kazachstan - dobrowolnie zrezygnowali z broni jądrowej, bez zadawania pytań. Dlaczego wtedy mogło się tak stać a dzisiaj miałoby być to niemożliwe? USA martwi się, że rozpad Rosji wzmocni Chiny. Niech więc Amerykanie dadzą wsparcie tym wszystkim, którzy chcą dzisiaj niepodległości i mogą stać się w przyszłości elitami tych państw. Niech pomogą im finansowo. Naturalnie staną się potem sojusznikami nowych państw. To nie jest trudne, a korzyść z takiej polityki wydaje się oczywista.

A co zrobić z Rosjanami, kiedy przegrają wojnę?

Coś na pewno im zostanie. Niech się to nazywa państwo moskiewskie albo jakoś tak. Nie wiem… Wolałbym jednak, aby terytoria północne [rosyjskie-red.] zostały odcięte od Morza Czarnego. To nie jest ich ziemia. To są stepy Nanai. Tam powinni urządzić sobie własne państwa Czerkiesi, Tatarzy i inni. Potem dalej na wschód w kolejce czekają Astrachań, Tatarstan Kazański, Czuwaski, Baszkirowie i inni. Syberia też może się rozdzielić na kilka części, jest przecież Jakucja, Buriacja itd. A może oni będą chcieli stworzyć jedno nowe państwo - konfederację narodów Syberii.

Tam są już Chińczycy. Połkną Syberię drugiego dnia po rozpadzie imperium.

Boisz się, że Chiny będą miały na te wszystkie państwa duży wpływ? Wesprzyj ich teraz. Pomóż zrealizować ich pomysł, nie stój z boku. Chiny, w przeciwieństwie do Zachodu – nie śpią i prowadzą taką cichą ekspansję. Sprowadzają swoich ludzi, inwestują duże pieniądze, rozwijają tam gospodarkę. Kto wam broni robić to lepiej?

Niewiele mówisz o swoim batalionie. Czy dlatego że prowadzicie operacje pod flagą HUR [Wywiad Wojskowy]?

Na początku, w 2014 r. był to tylko batalion ochotniczy- powiedzmy zwykły batalion piechoty. Ale z woli Allaha tak się złożyło, że od razu nawiązaliśmy kontakt z Wywiadem Wojskowym Ukrainy. Tak było na początku i z tej drogi nie zeszliśmy. Dzisiaj wchodzimy w skład sił specjalnych Wywiadu Wojskowego Ministerstwa Obrony Ukrainy. I dlatego nie mogę mój bracie mówić ci zbyt wiele. Są różne zadania, sytuacje. Czasem musimy gdzieś znaczne siły przeprowadzić, czasem prowadzimy rozpoznanie w walce albo gdzieś przedostajemy się na tyły wroga. Krótko mówiąc dostajemy takie zadania. Do takich zadań ludzie muszą być bardzo zmotywowani, dokładnie wiedzieć po co to robią i dokąd zmierzają. Różnią się od tych powołanych, zmobilizowanych do armii czy na kontrakcie. Moi ludzie walczyli bardzo długo i nie dostawali żadnego żołdu. Bo jest ojczyzna i trzeba jej bronić. Teraz nam płacą i jest lżej, ale poza tym nic się nie zmieniło. Robimy to, co robiliśmy wcześniej.

Większość twoich ludzi to muzułmanie. To nie budzi obaw?

Batalion powstał jako jednostka muzułmańska i krymsko-tatarska. Oczywiście były z tym problemy, zwłaszcza za Petra Poroszenki [Prezydent Ukrainy 2014-19 – red.]. Nigdy nie byłem jego zwolennikiem, ale też nigdy nie popierałem Zełeńskiego. Poroszenko mógł stać się dla Ukrainy, kimś jak Charles de Gaulle dla Francji, ale nie skorzystał z szansy. Dla czekoladki [pogardliwie określenie na prezydenta Poroszenkę - właściciela Roshan - giganta produkującego słodycze – red.] ważniejsze okazały się czekoladki niż jego kraj.

A Zełeński?

Cóż, wierzę, że był na swoim miejscu w odpowiednim czasie i robi to, co trzeba. Patrząc na jego plusy i minusy - tych pierwszych jest więcej. Oczywiście nie wszystko, co on robi, mi się podoba. Jest jednak wojna i to nie jest czas by o tym mówić, próbować coś zmienić. Najważniejsze, że coś robią, że starają się. Za Zełeńskiego udało nam się na nowo sformować jednostkę, sformalizować ją co wcale nie jest takie proste. Allah sprawił, że dostaliśmy przydział do jednostek elitarnych. Nawet nie marzyliśmy o tym. Jest zatem dobrze, a problemy związane z czymś, co jest haram [zakazane – red.] czy halal [rytualny ubój -red.] nie są warte tego, by kruszyć o nie kopie i traktować jak być, albo nie być dla naszego oddziału. Mamy już zresztą oficjalnie muzułmańskiego kapitana. Jest więc wojna i jest rząd, prezydent, minister obrony, szef Głównego Zarządu Wywiadu. To wszystko młodzi ludzie – tacy są też w siłach zbrojnych, w parlamencie czy rządzie i oni pozwalają nam działać. Alhamdulillah [Chwała Bogu -red.]! Jestem bardzo z tego zadowolony, że to wszystko się nam udało,

A jeśli ruszy kontrofensywa na Krym, pozwolą, żeby na wasze ziemie pierwszy wkroczył Batalion Krym?

Nie muszą pozwalać. Wystarczy, że dadzą nam szansę to wejdziemy pierwsi. Nie mogą nas zatrzymać. Czy okaże się to łatwe, czy trudne to inna kwestia, ale my tam już byliśmy i musimy być pierwsi. To jest nasz dom.

Walczysz już tyle lat. Jesteś dobrze po 50., nie tak młody jak prezydent Zełeński czy Budanow - szef wywiadu, a końca wojny nie widać. Zdążysz ze wszystkim?

Przede wszystkim chcę dokończyć tę sprawę, żeby nasza jednostka była w pełni zorganizowana, zabezpieczona itd. Chcę dobrze przygotować naszych młodych chłopców by w przyszłości potrafili dowodzić oddziałem. Teraz pracujemy nad tym, żeby wysłać naszych ludzi na specjalne szkolenia, poznali i zrozumieli klasyczny styl prowadzenia wojny, kim jest oficer i za co odpowiada, jak kierować jednostką. Dawniej potrzeba było na to 5 lat a dzisiaj musi wystarczyć 5 miesięcy. Dopiero kiedy wszystko będzie działać jak trzeba, zajmę się swoimi sprawami, ale najpierw wrócę na Krym. Czasami pojawiają się myśli, by wejść do polityki, ale szczerze mówiąc - znasz mnie – najwięcej myślę o swoich dzieciach i najbardziej to chciałbym się nimi zająć.

Nie masz ich mało. 12 chyba.

Tak, chcę dać im to, co jestem im winien. Przez 9 lat właściwie mnie nie oglądały. Chcę z nimi łowić ryby, pójść do lasu na grzyby, wyjść gdzieś. Do sklepu z córkami, żeby wybrały coś dla siebie. Kupić im nowe ciuchy, potem w kawiarni posiedzieć. Mam też dwoje wnucząt. To mój obowiązek bracie.

Mówiłeś mi kiedyś, że znalazłeś swoje, a pewnie i dla nich, miejsce na Ziemi.

Chcę tam wybudować dom - zająć się ziemią i hodować bydło a od czasu do czasu zaprosić do siebie krewnych i przyjaciół. Dom będzie w górach, gdzieś na pograniczu górzystego Krymu i stepu. Jest jedna taka wioska - w obwodzie białogorskim. Nie powiem, jak się nazywa. Chciałbym tam doczekać starości in sza Allah. To z dala od wszystkiego, od dużych dróg, miast. Chcę żyć w pokoju, aby nikt się nie wtrącał i ja żebym nikomu nie wadził.

W ciszy.

Tak, ale z rodziną i dziećmi. Ech, byłoby miło. Ale najpierw musimy odzyskać Krym. Musimy dojść do naszych granic z 1991 roku. Dopiero wtedy nie będziemy nic musieli i to wszystko będzie możliwe.

Wrócisz na Krym. Kiedy?

Nie wiem, ale myślę, że kiedy już do tego dojdzie to wojna się skończy. Ile to jeszcze potrwa? Myślę, że plus - minus 2 lata. Wiele zależy od naszych europejskich partnerów, od NATO, Ameryki i Wielkiej Brytanii. No i od samej Rosji, ale tego, jak ona się zachowa, nie da się przewidzieć. Najważniejsze by zwyciężyło dobro - tak jak rozumie je religia i jak widzi je człowiek. I dobro zwycięży. Ja to wiem i cieszę się, że jesteśmy po stronie światła – po stronie dobra i sprawiedliwości a wszyscy, którzy czynią zło niech wiedzą, że po nich przyjdziemy. Prędzej czy później. Jeśli nie dostaniemy ich w tym życiu, to oni otrzymają to, na co zasłużyli w tym przyszłym. Nikt nie może się ukryć przed zemstą. Zapłacą za każdą łzę, za każdą kroplę krwi, za każdą skradzioną rzecz, za wszystko czego już nie da się odwrócić - za śmierć, za każde złamane, rozbite życie. Nie mam wątpliwości.

Kilka dni temu Abu Isa przysłał mi wiadomość głosową:

Salam drogi bracie. Dzisiaj chowamy naszego bliskiego brata. Poległ w walce. Pierwszy w naszym oddziale od początku wojny. Niech Allah przyjmie jego szachadę [wyznanie wiary -red]. Był moim bardzo bliskim przyjacielem. Serce boli. Subhanallah [jest otoczony Bożym współczuciem -red.] To było w Bachmucie. Biegli, zmieniali pozycje. Trzeba było przebiec niewielki odcinek - 200 może 250 metrów. Kula snajpera trafiła go prosto w serce. Odszedł jak mężczyzna. Zawsze powtarzał, że musimy walczyć o naszą wolność. Doskonale wiedział tak, jak ty i ja czym jest Rosja i czego się można po niej spodziewać. Alhamdulillah on już jest w Raju. Nie mam żadnych wątpliwości, in sza Allah…

Marcin Mamoń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.