Aga Dyk jest solistką krakowskiej grupy Brathanki. Niedawno zadebiutowała jednak solową płytą - „Odlot na Dominikanę”. To znaczy, że rozstaje się z kolegami?
Jesteś od dziewięciu lat wokalistką zespołu Brathanki. Co Cię skłoniło, żeby teraz rozpocząć solową działalność?
Potrzebuję nowych bodźców, żeby być szczęśliwym człowiekiem. Budzić się codziennie i mimo pluchy, mówić: „Jaki mamy piękny dzień” (śmiech). Tymi bodźcami najczęściej są dźwięki zamknięte w postaci pięknych kompozycji, czyli piosenek. Dlatego trzy lata temu postanowiłam poszerzyć swoją aktywność wokalną o własne utwory. Dzięki temu mogę rozwijać i spełniać się muzycznie. Poznawać nowych ludzi, sprawdzać się w nowych sytuacjach. Rutyna to najgorsza rzecz, która może spotkać artystkę czy artystę.
Koledzy z zespołu Brathanki nie obawiali się, że powtórzy się historia z Haliną Mlynkovą, która opuściła ich, by robić solową karierę?
Chyba nie. Kiedy powiedziałam o swoich planach Januszowi Musowi, założycielowi Brathanków, to powiedział, że trzyma za mnie kciuki. I podarował mi nawet swoją kompozycję. To pierwszy utwór na płycie - „Kurierzy”. Moja solowa działalność nie ma na celu rozstania z zespołem Brathanki. Chcę łączyć te dwie aktywności i z obu mieć równie dużą frajdę.
Trudno będzie Ci to pogodzić?
Jest to możliwe. Kiedy przychodzi lato - w głównej mierze poświęcam się śpiewaniu w Brathankach, bo to intensywny czas pod względem koncertowym dla zespołu. Kiedy jednak wkrada się mała luka w kalendarzu, nie ma przeszkód ku temu, żeby dawać solowe występy.
Radzisz sobie sama ze swoją solową działalnością?
Od jakiegoś czasu mam osobę, która pomaga mi i zajmuje się prowadzeniem moich spraw.
Fakt, że jesteś wokalistką Brathanków pomaga w solowej karierze?
Z jednej strony pomaga - bo ludzie są ciekawi, co zaproponuję jako solowa piosenkarka. Ale z drugiej strony sprawia, że postrzegają mnie przez pryzmat folkowej nuty Brathanków.
Sama wydałaś swoją debiutancką płytę...
Początkowo chciałam ją wydać przez większą wytwórnię. Niestety: dla jednych płyta była za bardzo komercyjna, dla innych za bardzo niszowa (śmiech). A czas płynął - i nic się nie działo. Dlatego, kiedy zaczęły się zbliżać moje trzydzieste urodziny, postanowiłam sobie samej zrobić prezent z tej okazji. No i udało się: nie było to tak trudne, jak można było się tego spodziewać.
Czytaj więcej i dowiedz się:
- co piosenkarka zaprezentuje na swojej solowej płycie?
- jak artystka postrzega swoją nową drogę kariery?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień