Martyna Grądzka-Rejak

Akcja likwidacyjna. Zagłada Żydów z Biecza

Panorama Biecza z okresu międzywojennego. Wtedy Żydzi stanowili 20 proc. mieszkańców miasta Fot. NAC Panorama Biecza z okresu międzywojennego. Wtedy Żydzi stanowili 20 proc. mieszkańców miasta
Martyna Grądzka-Rejak

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Latem 1942 r., w ramach Akcji „Reinhardt” społeczność żydowska przebywająca w Bieczu została zgładzona. Wojnę przeżyli nieliczni.

Żydzi żyli w Bieczu przez kilka wieków. W okresie niemieckiej okupacji narzucono im antyżydowskie prawodawstwo, zapędzono do getta i poddano represjom.

Okres przedwojenny

Historia Biecza, miejscowości położonej niedaleko Gorlic w południowo-wschodniej części Polski, sięga czasów średniowiecznych. Pierwsi Żydzi w tym królewskim mieście pojawili się w XIV w. Niemniej, wydany przez króla Zygmunta Augusta w połowie XVI w. przywilej de non tolerandis Judaeis ten proces zatrzymał. Zmiana nastąpiła w okresie zaborów, po przyłączeniu tych terenów do Austrii. Szacuje się, że na początku XIX w. w Bieczu mieszkało 48 Żydów, zaś pod koniec wieku stanowili już ok. 15 proc. populacji miasta. Dla tak rozwijającej się społeczności budowano niezbędną infrastrukturę. Powstały tam mykwa, drewniana synagoga, szkoła, z czasem założono też cmentarz. W 1891 r. utworzono tam samodzielną gminę wyznaniową. Oprócz Biecza obejmowała ona także kilkanaście okolicznych miejscowości. Wzrost liczebności społeczności żydowskiej oraz ich udział w życiu ekonomicznym powodował napięcia z polskimi mieszkańcami. Dochodziło także do fizycznych ataków na tym tle.

Pożar miasta, który wybuchł na początku XX w., przyniósł ogromne straty materialne także dla społeczności żydowskiej. Spłonęła m.in. synagoga, a także wiele domostw. Z pomocą w odbudowie przyszli Żydzi bieccy z diaspory w Stanach Zjednoczonych. W okresie I wojny światowej ponownie pojawiły się trudności. Zniszczenia wojenne, grabież, ubożenie ludności oraz różne formy przemocy stały się codziennością żydowskich mieszkańców Biecza. Wielu emigrowało z miasta, by móc zarobić na utrzymanie swoich rodzin.

W okresie międzywojennym starano się podźwignąć z poniesionych strat. Znaczna pomoc finansowa dla tamtejszych Żydów pochodziła ze środków Joint - amerykańskiej organizacji charytatywnej. Społeczność żydowska, która stanowiła około 20 proc. ogółu mieszkańców, z czasem coraz aktywniej uczestniczyła w życiu społecznym, kulturalnym oraz politycznym miasta. Znaczący był też jej udział w życiu ekonomicznym miasta. Żydzi byli właścicielami licznych sklepów, warsztatów i przedsiębiorstw. Prowadzili też duże zakłady, takie jak: cegielnia parowa i fabryka wyrobów betonowych, tartak, fabryka mebli, świec i mydła, czy wytwórnia marmolady. Nie odbiegało to od innych sztetli II RP, gdzie większość ludności żydowskiej utrzymywała się z pracy w handlu, usługach oraz rzemiośle. Niemniej obszar ten stanowił kość niezgody w relacjach z polskimi mieszkańcami miasta. Zatargi na tle ekonomicznym trwały w Bieczu przez cały okres międzywojenny.

W mieście widoczne były wpływy różnych żydowskich partii politycznych. Największe poparcie wśród religijnych Żydów posiadał Agudat Israel (Związek Izraela), ale z czasem zyskiwali je też syjoniści. Działały liczne stowarzyszenia i organizacje młodzieżowe, prowadzono też aktywność oświatową i kulturalną. Tuż przez wybuchem wojny w Bieczu mieszkało 4268 osób, w tym 876 Żydów.

Kontrybucje, odznaki

7 września 1939 r. wojska niemieckie zajęły Biecz. Po utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa (GG) w październiku 1939 r. miejscowość ta znalazła się w powiecie jarosławskim (Kreis Jaroslau) w dystrykcie krakowskim. Z czasem rozpoczęły się tam prześladowania ludności żydowskiej. Niemcy zajęli biecką synagogę, a także domy modlitwy i inne budynki użytkowane na cele religijne. Utworzono w nich magazyny i kino. Żydowskich mieszkańców Biecza objęło antysemickie ustawodawstwo wprowadzone przez Niemców w GG. Konfiskowano przedsiębiorstwa i zakłady pracy oraz majątki. Żydów obowiązywał przymus pracy, nakładano na nich również wysokie kontrybucje. Od grudnia 1939 r. osoby powyżej 10 roku życia zmuszone były nosić opaski z gwiazdą Dawida. W kolejnych tygodniach do miasta trafiały grupy Żydów przesiedlanych m.in. z Łodzi i innych miast z terenów wcielonych do Rzeszy. Utrzymanie tych osób, pomoc w znalezieniu dachu nad głową oraz zatrudnienia spadły w znacznym stopniu na gminę żydowską. W 1940 oraz 1941 r. do miasta przybywali też Żydzi przesiedlani z Krakowa.

Na początku 1940 r. w Bieczu powołano Radę Żydowską (Judenrat). W jej skład weszło osiem osób, a na czele stanął kupiec Mordechaj Peler, zaś jego zastępcą został Salomon Götz. Judenrat odpowiadał m.in. za administrowanie społecznością żydowską, spisy ludności, czy sporządzanie list pracowników przymusowych. W tym samym czasie utworzono też Żydowską Służbę Porządkową. W Bieczu działał także oddział Żydowskiej Samopomocy Społecznej (ŻSS). Pracownicy tej agendy uruchomili tzw. kuchnię ludową dla najuboższych. Według danych z ŻSS, w maju 1941 r. przebywało tam ok. 1050 Żydów.

Ludność żydowska zamieszkiwała głównie przy rynku i okolicznych ulicach. Pierwsze wzmianki o utworzeniu w Bieczu getta dotyczą października 1940 r. Wówczas miało ono charakter otwarty. Rok później, po wprowadzeniu rozporządzenia Generalnego Gubernatora Hansa Franka o zakazie opuszczania terenu gett pod karą śmierci, Żydzi nie mogli już swobodnie opuszczać wyznaczonego obszaru. Niektórzy uznają, że getto w Bieczu zamknięto dopiero wiosną 1942 r. Salomon Kurz, jeden z ocalałych, wspominał po wojnie: „Do 3 stycznia 1942 roku było w Bieczu życie znośne. Żyło tam wtedy około 1200 Żydów, zarabiali normalnie, były tylko pewne ograniczenia, kontrybucje, odznaki”. Sytuacja Żydów w Bieczu pogarszała się z każdym miesiącem okupacji. Ludność ubożała, ograniczano też dostępną dla nich przestrzeń, co wpływało na warunki mieszkaniowe i szerzenie się chorób.

Fala represji

Od początku 1942 r. na społeczność żydowską w Bieczu spadały różne represje. Była to niejako zapowiedź późniejszych tragicznych wydarzeń, do jakich doszło latem tego roku. 3 stycznia funkcjonariusze gorlickiego Gestapo rozstrzelali na rynku kilku Żydów. Inny z ocalałych, Abraham Peller wspominał: „Z początku podczas okupacji było w naszym miasteczku spokojnie. 3 stycznia 1942 zaczęły się ekscesy. Niemcy wpadli do kilku mieszkań żydowskich i zastrzelili 8-miu ludzi, którzy im przypadkowo wpadli w ręce. [...] Był to tzw. kontyngent miastowy”. Do podobnych zbrodni dochodziło także w okolicznych miasteczkach. W styczniu i lutym 1942 r. funkcjonariusze Gestapo z Jasła i Gorlic kilkakrotnie przybywali do Biecza.

Wspomagani przez granatowych policjantów rozstrzelali ponad 70 Żydów. Szczególnie aktywny był policjant Wincenty Wątorowski, po wojnie skazany na karę śmierci za swoje działania podczas okupacji. Peller relacjonował o tych wydarzeniach: „Od naocznych świadków dowiedziałem się, że 18 lutego zabrano 100 Żydów z Biecza, przetrzymano 4 dni w więzieniu, odebrano im pieniądze, a po 4-ch dniach zastrzelono 69-ciu. […] W kilka miesięcy później, Niemcy zabrali 14 Żydów rzekomo za to, że ich bracia byli komunistami i rozstrzelali”. Zwłoki zamordowanych grzebano na lokalnym cmentarzu żydowskim. W kwietniu 1942 r. w Bieczu przebywało ok. 1160 Żydów. W kolejnych tygodniach, na skutek przesiedlania ludności z okolicznych miejscowości liczba ta stale wzrastała. W przededniu deportacji do obozu zagłady w Bełżcu, w lipcu 1942 r. znalazło się tam ok. 1530 Żydów, zaś w sierpniu ok. 1700.

Akcja „Reinhardt”

W piątek 14 sierpnia 1942 r. Niemcy przystąpili do akcji likwidacyjnej getta i tamtejszej społeczności. Działania te przeprowadzono w ramach Akcji „Reinhardt”, której celem była zagłada wszystkich Żydów z Generalnego Gubernatorstwa.

W dniu akcji, nad ranem, Niemcy i oddziały pomocniczej policji ukraińskiej oraz tzw. policji grantowej otoczyli kordonem teren getta. Tych, którzy próbowali zbiec wyłapywano i rozstrzeliwano na miejscu. Nakazano, by Żydzi stawili się na rynku o godzinie 7 rano. Następnie przeprowadzono selekcję. Do jednej grupy kierowano małe dzieci, kobiety w ciąży, osoby starsze i chore. W drugiej, relatywnie niewielkiej, znaleźli się ludzie zdolni jeszcze do pracy. W tym samym czasie przeszukiwano mieszkania w getcie; ukrywających się doprowadzano na plac zbiórki lub rozstrzeliwano na miejscu. Peller wspominał: „W sierpniu nastąpiła akcja likwidacyjna. Zastrzelono na miejscu 170 ofiar i pochowano na cmentarzu żydowskim.

700 ludzi załadowano do wagonów i wysłano do Bełżca. Tych, którzy się ukryli wyłapywała policja i oddawała w ręce gestapo”. Niezdolnych do transportu zastrzelono na cmentarzu. W sumie podczas akcji pacyfikacyjnej zginęło ok. 150-200 osób. Wyselekcjonowane osoby, ok. 1000-1200 Żydów z Biecza przez kolejne dni oczekiwały na wywózkę. Bez jedzenia, stłoczeni w barakach lub na wolnym powietrzu, przerażeni i zrezygnowani czekali na dalsze działania. 17 sierpnia dołączono ich do transportu z Gorlic, a stamtąd deportowano do obozu zagłady w Bełżcu.

W mieście pozostała niewielka grupa pracowników firmy Bakers-Ulreich, która zajmowała się wybieraniem żwiru i kruszyw na potrzeby wojska niemi­eckiego. W październiku 1942 r. skierowano ich do obozu pracy w Przemyślu, a później zgładzono. Wojnę przeżyło ok. 80 żydowskich mieszkańców Biecza. Kilkunastu ukrywało się u Polaków, inni zaś przetrwali uwięzienie w obozach koncentracyjnych, albo przeżyli wojnę w ZSRS. Niektórzy wrócili po wojnie do miasta, ale większość z nich wkrótce stamtąd wyjechała.

Martyna Grądzka-Rejak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.