Rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i zakaz jakichkolwiek kontaktów z pokrzywdzonymi sąsiadami - to tylko część wyroku dla Andrzeja P.
Mieszkanie w jednym bloku z 56-letnim Andrzejem P. było prawdziwym koszmarem i nie ma w tym określeniu żadnej przesady. Wyrok, jaki Sąd Rejonowy w Toruniu wydał pod koniec lutego w jego sprawie, jest tak samo obszerny, jak opis zarzutów.
Mógł wybuchnąć dom
18 listopada ub.r. mieszkańcy bloku na toruńskim Rubinkowie przeżyli chwile grozy. Okazało się, że Andrzej P. odkręcił u siebie kurki kuchenki gazowej i... czekał. Jak uznała Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, sprowadził tym na cały blok groźbę eksplozji.
Po tym wydarzeniu mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Jak się okazało, jego listopadowy „wyczyn” był kulminacją kilkuletniego koszmaru. Trwał on od 2013 roku.
- Mężczyzna w nocy dzwonił domofonem i do drzwi mieszkań, będąc przy tym agresywnym i wulgarnym - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Zakłócał ciszę nocną, urządzając w mieszkaniu głośne imprezy, wyłączał prąd poprzez opuszczanie dźwigni wyłącznika automatycznego, zalewał wodą balkon.
To bynajmniej nie koniec. Andrzej P. podrzucał też śmieci pod drzwi mieszkań sąsiadów, jak również na ich balkony, przebijał opony roweru stojącego na klatce schodowej i uderzał ciężkimi przedmiotami w rury, wywołując hałas. Nikt z sąsiadów nie mógł w tym bloku normalnie żyć.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień