Beata Chomątowska zbudowała krakowską szopkę. Ze słów

Czytaj dalej
Fot. archiwum domowe
Katarzyna Kachel

Beata Chomątowska zbudowała krakowską szopkę. Ze słów

Katarzyna Kachel

Książka jest jak pischinger. Niektóre rodzynki powciskane w ten tort dla osób spoza Krakowa mogą być faktycznie niedostrzegalne - mówi Beata Chomątowska, autorka książki „Andreowia”.

Nie ma to jak wyjechać z Krakowa, a potem się pośmiać z krakusów. Z warszawiaków zresztą też.
Jeśli pośmiać, to raczej z pewnych uniwersalnych ludzkich przywar. Bardzo mnie zresztą dziwi to różnicowanie, przedstawianie Krakowa i Warszawy tak, jakby między tymi miastami był dystans jak z Marsa na Księżyc, a ludzie ulepieni z innej gliny.

Hola, hola, sama się do tego dokładasz, zwłaszcza kiedy opisujesz „syndrom Krakowa”. Ne ma w tym cynizmu?
Cynizmu z pewnością we mnie nie było i nie ma, złośliwości też, za tymi kpinami kryje się raczej podejście, które określiłabym koniecznością utrzymania zdrowego dystansu. Czołobitny stosunek do Krakowa, reprezentowany przez niektórych bohaterów, jest groteskowy, przerysowany i tak naprawdę nie ma nic wspólnego z Warszawą. Oczywiście, Redaktor Rosół, który na ów syndrom cierpi, pochodzi ze stolicy, ale równie dobrze mógłby urodzić się w innym mieście.

Ale to w jego oczach „krakowskie gołębie sfruwały z dachów z dostojeństwem, którego próżno było oczekiwać od ich warszawskich pobratymców”

Pozostało jeszcze 90% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.