Będę głodować, aż rząd ogłosi wyrok trybunału [rozmowa]
Rozmowa Dagmarą Chraplewską-Kołcz, torunianką, sympatyczką KOD-u, która od soboty zaczyna głodówkę przed kancelarią premiera.
- Zaczynasz głodować razem z Andrzejem Miszkiem, który zakładał KOD. Dlaczego?
- Andrzej umieścił post na stronie KOD-u, w którym poinformował, że podjął decyzję o rozpoczęciu głodówki. W ten sposób chce wpłynąć na rząd, aby opublikował wyrok Trybunału Konstytucyjnego, czego rząd kategorycznie odmawia. Wie, że nie może o to prosić sympatyków KOD-u, ale jeśli ktoś chce się przyłączyć do niego, czeka.
- Nie wahasz się?
- Poznałam Andrzeja w czwartek pod kancelarią premiera. Bardzo mnie ujął, bo to bezpośredni, ciepły człowiek, a ja cenię takich ludzi, którzy mówią to, co myślą. Nie jest sztuczny, wykreowany, tylko czuje potrzebę bycia pod KPRM. Tkwi tam już od czwartku, aby wyegzekwować podpisanie przez rząd wyroku TK. Odpisałam mu nie tak od razu, musiałam to przemyśleć.
- Jak sobie to wyobrażasz?
- Będę w namiocie z Andrzejem czekać, bez żadnego pożywienia, tylko o wodzie, aż rząd podpisze. Nikt nie chciałby być sam w takim momencie. Ja też nie chciałabym być sama w takiej chwili.
- Andrzej zaczyna od jutra, a ty?
- Od soboty, gdy tylko uporządkuję swoje sprawy. Wierzę, że to nie będzie ostateczne uporządkowanie spraw, bo zakładam, że wszystko dobrze się skończy, nie dojdzie do niczego złego.
- Ale złe już jest to, co się stało, że się na to zdecydowałaś.
- To jest bezsilność. Nie jestem nieodpowiedzialna, mam córkę, męża, swoje plany, ale już dłużej nie można zwlekać, bo u nas Majdanu nie będzie, ale trzeba nasze działanie podkreślić, żeby ludzie wiedzieli, że jesteśmy zdeterminowani. To nie jest zabawa.
- Igrasz z życiem
- Nie. Boję się tego, co robię, ale nie zmienię zdania. Może się tylko odwodnię, może się przewrócę, ale wiem, że nie ma innego wyjścia. Mam sześć tygodni, aby okazało się, czy głodówka przyniesie efekt. Czy rząd podpisze.
- Co na to twoja 15-letnia córka?
- Powiedziała, że to rozumie, też się boi, będzie przyjeżdżała do mnie z tatą z Torunia. Ona jest wystarczająco dojrzała, aby wiedzieć, że walczymy o demokrację w Polsce, o wolność, którą nam zabierają, czego nikt by się nie spodziewał po 26 latach wolnej Polski.
Rozmawiała Karina Obara