Bożenka z "Klanu" chce zarażać pasją do tańca
Jak radzi sobie z nowymi wyzwaniami i dlaczego pojechała do Portugalii - wyznaje nam Agnieszka Kaczorowska, Bożenka z "Klanu" i zwyciężczyni III edycji "Tańca z gwiazdami" w Polsacie
Od lat gra pani w serialu "Klan", a jednocześnie zawodowo rozwija umiejętności taneczne, co mogli podziwiać widzowie w kolejnej edycji show telewizji Polsat "Taniec z Gwiazdami". Czy przy takim doświadczeniu można mówić jeszcze o stresie? Większy jest na planie filmowym czy na parkiecie? A może jednak to już pewien rodzaj rutyny, wynikającej z profesjonalizmu?
Trudno tu robić porównania, bo w każdym z tych przypadków jest to inny rodzaj stresu. W "Tańcu z Gwiazdami" jest on związany z partnerem. Obawa, czy wszystko się uda, czy nie będzie pomyłki. Zdecydowanie więcej myślenia o kimś, za kogo czuję się odpowiedzialna. Ale ostatnio odkryłam też nowy rodzaj stresu, kiedy stanęłam przed wyzwaniem, jakim było współprowadzenie festiwalu w Sopocie. Było to coś, czego do tej pory nie robiłam, a że staram się w każdej sytuacji dawać z siebie 100 procent, to pojawiła się adrenalina. Zadanie nie było łatwe, bo miałam tam zupełnie nową rolę. Potraktowałam ją jednak jako otwarcie kolejnej furtki w życiu, przełamanie własnych blokad. Stres jest potrzebny, bo działa na mnie mobilizująco. Nawet bym powiedziała, że go czasem lubię. A jak nad nim zapanować? Głęboki oddech i wyzwolenie pozytywnych emocji.
Subtelna Bożenka z serialu "Klan" , która dorastała na oczach telewizyjnej publiczności to jedno, ale popularność, której pani doświadczyła po ostatniej, zwycięskiej edycji "Tańca z Gwiazdami", chyba mogła trochę zaskoczyć.
Ten gwałtowny wzrost popularności, świadczy przede wszystkim o tym, jak wielu Polaków ogląda show taneczny Polsatu. Teoretycznie o tym wiedziałam, ale chyba mimo wszystko nie do końca sobie z tego zdawałam sprawę. Doświadczam tego cały czas od zakończenia programu, ale to niezwykle miłe, gdy ludzie podchodzą, gratulują i wyrażają swoją sympatię. To dla nich to robimy, więc bardzo mnie cieszy, gdy mówią miłe słowa. Oczywiście mam świadomość, że z tym wzrostem popularności wiążą się jednak też i minusy.
No właśnie. Popularność sprawiła, że Agnieszka Kaczorowska jest jeszcze bardziej rozpoznawana. Trudniej w takiej sytuacji pozwolić sobie na spontaniczność, przy świadomości, że każdy może zrobić zdjęcie, np. podczas szalonego, radosnego tańca na ulicy. Czy to właśnie ten nagły wzrost zainteresowania miał wpływ na decyzję o spędzeniu części wakacji w Portugalii?
Zacznę od tego, że kocham Polskę i kocham tu odpoczywać. Zagraniczną podróż wybieram, żeby poznawać świat, ludzi, różne kultury i... faktycznie pobyć trochę anonimową. Nie narzekam na popularność, bo dzięki niej można zrobić wiele dobrego. To daje na przykład możliwość promocji i firmowania wspaniałych akcji, które mogą pomóc wielu potrzebującym. Można ludzi inspirować i zachęcać do zmian. To wspaniała moc. Rzeczywiście jednak, czasem trzeba się trochę bardziej pilnować.
Założenie okularów przeciwsłonecznych pomaga w próbach zachowania anonimowości? Gwiazdy często stosują ten manewr
Myślę, że wbrew pozorom, nie. Czasem nawet bardziej przyciąga uwagę. Dlatego nie zakładam ich w tym celu, ale noszę często, bo bardzo lubię. To taki ładny, bardzo kobiecy gadżet.
Młoda dziewczyna, pełna radości życia, a jednocześnie ważąca słowa. Skąd ta ostrożność?
Uczymy się całe życie, ja też wyciągam wnioski z wielu sytuacji. Faktycznie - bardzo dużą uwagę zwracam na słowa. Te, które mówię, i te, które słyszę od innych. Słowa, tembr głosu czy mowa ciała, mogą nam często powiedzieć o tym, co tak naprawdę dana osoba myśli. Poza tym, to jak się wypowiadamy czy myślimy, ma i dla naszej podświadomości ogromne znaczenie. Inaczej podejdziemy do zadania mówiąc, "idę do pracy", a inaczej, jeśli "idę do roboty". I ja na to zwracam uwagę.
Poza niewątpliwym talentem, naturalna, słowiańska uroda to oczywiście także jeden z pani atutów. Nie mogę nie zapytać, co Agnieszce Kaczorowskiej najbardziej podoba się w jej wyglądzie? A może ma jakieś kompleksy?
Bardzo dziękuje za komplement. To zawsze bardzo miłe. Każda kobieta ma kompleksy, ale skupmy się na pozytywach. Lubię na pewno swoje włosy. Ich naturalny kolor i długość. Wolę nosić je rozpuszczone, rzadko spinam. Wiele osób mnie pyta, jakiej farby używam, a ta farba to... moja mama, czyli po prostu geny. Lubię moje włosy zwłaszcza latem, kiedy są rozświetlone przez słońce.
Uroda, wdzięk, popularność - to budzi zazdrość. A jej wynikiem są często komentarze w internecie. Pełne zachwytów, ale czasem też niemiłe, złośliwe. Czyta je pani?
Czytam tylko te na moim profilu na Facebooku i pod wpisami na moim blogu. Zdaję sobie sprawę, że pod różnymi tekstami w internecie pojawią się różne komentarze, ale czytanie tego, co wypisują niektóre osoby, zwykle mające w nadmiarze czasu i nie bardzo wiedząc, co z nim zrobić, wpływa destrukcyjnie. Zatem poza komentarzami pod moim blogiem i wpisami na profilu na Facebooku, pozostałych nie czytam. Taką mam zasadę.
Spełnia się pani w tańcu, plan filmowy też już dobrze pani zna, grając tyle lat w serialu. Nasuwa się więc pytanie, czy marzy pani o połączeniu obu pasji i zagraniu w filmie muzycznym? Lubi pani taki gatunek?
Jestem, przepraszam za słowo, cholerną romantyczką. Lubię romanse i filmy obyczajowe. Kocham także musicale, bo łączą w sobie historię i taniec. Mam nadzieję, że będę miała kiedyś okazję znaleźć się w takiej roli. Niedawno obejrzałam film "Muzyka serca". Nie jest to może produkcja z najwyższej półki, ale opowieść o pasji i radości, jaką daje taniec. To film o tym, że marzenia się spełniają, a determinacja wygrywa.
Taniec na wiele osób działa jak psychoterapia, a trener staje się psychoterapeutą. Agnieszka Kaczorowska też wystąpiła w tej roli podczas "Tańca z gwiazdami"...
Taniec zmienia ludzi, pozwala im w sobie wiele odkrywać. Widziałam to na przykładzie mojego ostatniego partnera z "Tańca z gwiazdami". On nie tylko poznawał kroki, ale wychodził z sali zupełnie odmieniony. To piękne i cieszę się, że mogłam w tym mieć udział. Bo największą radością dla mnie jest budzenie miłości do tańca w innych. I pokazywanie, jak wiele taniec może z nas wydobyć.
Czy po takich sukcesach na parkiecie, rodzina i przyjaciele mają jeszcze odwagę prosić panią do tańca na prywatnych imprezach ? A może chcą, żeby ich uczyć, albo proszą o jakąś taneczną prezentację?
Kiedy byłam młodsza, to faktycznie zdarzało się, że prosili, abym zatańczyła, pokazała jakieś kroki. Teraz już rzadko. Obcy ludzie mają opory i czasem boją się poprosić mnie do tańca. Z rodziną i bliskimi znajomymi tak nie mam. Po prostu biorą mnie w obroty (śmiech).
Sezon wakacyjny jeszcze trwa, ale dla pani błogi odpoczynek się skończył. Jakie ma pani plany?
To prawda, czas leniuchowania się skończył, ale to mnie cieszy. Wolę, kiedy mam czas wypełniony zajęciami, bo wtedy na 100 procent czuję, że żyję. Mój grafik właśnie się wypełnia co do minuty, a we mnie jest radość, że zmierzam w kierunku swoich celów. Za chwilę poznam partnera, z którym będę trenować do kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami"(będzie to prawdopodobnie wokalista Sławek Uniatowski - przyp. red.). Od niedawna mam też swój kanał na youtube, gdzie będę prezentowała taneczny show. W sierpniu zaczynam też nagrania do "Klanu". Podczas tych wakacji zmierzyłam się z wyzwaniem, jakim jest sztuka odpoczynku i przyznaję, że zrobiłam postępy, ale teraz zabieram się za pracę. Pracę, która jest moją pasją.