Burmistrza Zakopanego opuścili radni. Punkt zapalny to Gubałówka

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak

Burmistrza Zakopanego opuścili radni. Punkt zapalny to Gubałówka

Tomasz Mateusiak

Polityczne trzęsienie ziemi w Zakopanem. Radni, którzy od dwóch lat popierają burmistrza, teraz patrzą na niego „krzywym okiem”.

24 listopada 2014 roku. Dzień po I turze ostatnich wyborów samorządowych w Zakopanem odbywa się „spotkanie na szczycie”. 11 z 21 wybranych dzień wcześniej miejskich radnych spotyka się z Leszkiem Dorulą (wówczas kandydatem na burmistrza) i deklaruje, że to do niego trafia ich poparcie przed decydującym starciem z Januszem Majchrem, w drugiej turze wyborczej.

Cała dwunastka - łącznie z Dorulą - podpisuje dokument, w którym czytamy: „Uważamy, iż osobą, która daje nadzieję na pozytywne zmiany, jest pan Leszek Dorula, któremu udzielamy bezwarunkowego poparcia. Chcemy wspólnie zatrzymać degradację miasta i poprawić jego wizerunek”.

List ten podpisują wówczas: Łukasz Filipowicz, Bartłomiej Bryjak, Wojciech Tatar, Grzegorz Jóźkiewicz, Jan Gluc, Stanisław Majerczyk, Kacper Gąsienica Byrcyn, Józef Figiel i Andrzej Jasiński, Maciej Wojak, Jacek Kalata i sam Leszek Dorula (ostatecznie po tym, jak został burmistrzem, jego miejsce w radzie zajął Paweł Strączek). Tym samym radni tworzą front, który przez następne miesiące dzieli i rządzi w mieście. Grupa obsadza stanowisko przewodniczącego rady (Grzegorz Jóźkiewicz) i obejmuje stery w kluczowych komisjach. Dorula ze swoimi stronnikami ma komfort rządzenia, bo zawsze gdy sytuacja tego wymaga, ci podnoszą rękę za jego uchwałami.

Jóźkiewicz niekoleżeński

Od tygodnia wielu mieszkańców Zakopanego zadaje sobie jednak pytanie czy wspomniany front wciąż istnieje? Ostatnia, zorganizowana 30 marca sesja rady miasta pokazała bowiem, że na dawnym politycznym monolicie są pęknięcia.

W trakcie debaty dotyczącej tego czy rada powinna się zgodzić na zmiany punktowe w Planie Zagospodarowania Przestrzennego dla Gubałówki (te w konsekwencji pozwoliłyby zbudować na tej górze nowe wyciągi narciarskie), wybucha awantura. Jej efektem jest upublicznienie wiadomości SMS, jakie radny Jacek Kalata wysyłał m.in. do przewodniczącego Jóźkiewicza i radnego Szczerby. Wynika z nich, że jeśli przewodniczący dalej będzie starał się, by wspomniane stanowisko zostało przyjęte, on podejmie próbę jego odwołania. Ostatecznie projekt nie zostaje przyjęty. 9 radnych jest za jego przyjęciem i tyle samo przeciw. Trzech radnych jest na sesji nieobecnych. „Za zmianami dla Gubałówki” głosuje jednak oprócz Jóźkiewicza także Bartek Bryjak i Łukasz Filipowicz. Tym samym trójka dotychczasowych ludzi Doruli wyłamuje się z grupy.

Burmistrz nie ma koalicji?

- Czy to oznacza, że dotychczasowej koalicji już nie ma? - zastanawia się radny Zbigniew Szczerba (od początku kadencji w opozycji do burmistrza). - Wszystko wskazuje, że tak. Oficjalnie nikt tego nie powiedział, ale z moich obserwacji tak to właśnie wygląda. Temat Gubałowki, tak ważny dla miasta, znów podzielił radę. Dawni stronnicy burmistrza widząc, że nie popiera on rozwoju narciarstwa, z którym to hasłem oni szli do wyborów, odchodzą od Doruli - twierdzi.

Zdaniem Szczerby rozłam w dawnej koalicji jest nawet większy niż tylko trzech radnych. Twierdzi on, że nieobecny na sesji Jan Gluc (dotychczas też stronnik burmistrza) zadeklarował mu, iż też chciał głosować za zmianami na Gubałówce. Nam nie udało się z nim skontaktować.

Coś jest na rzeczy...

Z kolei radni Bryjak oraz Jóźkiewicz w rozmowie z „GK” mówią, że o czymś takim jak koalicja w tej kadencji rady mówić nie można.

- My przed wyborami poparliśmy burmistrza Dorulę, bo był dla miasta lepszy niż skompromitowany Majcher - mówi Bartek Bryjak. - Nie obiecywaliśmy jednak, że zawsze będziemy głosować, tak jak on tego chce. Mam swoje sumienie i popieram tylko dobre rzeczy dla miasta. Uważam, że Gubałówka powinna być otwarta dla narciarzy i tego się będę trzymał. Skoro ludzie dalej pozostający wokół burmistrza sądzą inaczej, to trudno.

Podobnie mówi przewodniczący Jóźkiewicz, który dodaje, że zajął się Gubałówką, bo wie, że większość mieszkańców miasta chce, by na tej górze były stoki, a nie pensjonaty.

- Do tematu jeszcze wrócę. Czy będę wówczas przewodniczącym? To zależy od reszty rady. Sojuszników do poparcia dobrych zmian dla miasta na pewno jednak znajdę - dodaje Jóźkiewicz.

Nie jestem despotą

Co na to sam burmistrz? On również twierdzi, że żadnej koalicji nie zbudował, więc tym samym nie mogła ona teraz upaść. - Ja jako były radny nie lubię, gdy burmistrz bierze „radnego za twarz” i każe mu głosować, jak on chce - wyjaśnia Dorula. - Owszem, była grupa radnych, z której raz jedne osoby odchodziły, a inne dochodziły. Jednoczyła nas jakaś idea czy projekt.

Pytanie, czy Jóźkiewicz będzie te „przyszłe projekty” wprowadzał w życie jako przewodniczący, wszyscy zostawiają jednak bez odpowiedzi...

Tomasz Mateusiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.