Bywa, że ktoś nie wytrzymuje, ale to rzadkie przypadki - mówi płk Marcin Siudziński, dowódca 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej
Minęło pięć lat od powołania Wojsk Obrony Terytorialnej. Rozmawiamy z dowódcą 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, płk. Marcinem Siudzińskim.
Na czym polega obrona terytorialna?
W czasie wojny głównym zadaniem terytorialsów jest współdziałanie z wojskami operacyjnymi, natomiast w czasie pokoju - wsparcie operacji zarządzania kryzysowego, w tym usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Ostatnie dwa lata okazały się dla terytorialsów sprawdzianem. W czasie pandemii żołnierze WOT wspierają medyków, pomagają seniorom, pracownikom i mieszkańcom DPS-ów, pobierają wymazy w kierunku COVID-19 itd. Jednym z naszych zadań w ramach operacji „Silne Wsparcie” jest także udział w patrolowaniu granicy polsko-białoruskiej, gdzie wspomagamy Straż Graniczną oraz wojska operacyjne. Pandemia i sytuacje kryzysowe udowadniają, że jesteśmy potrzebni, szczególnie wśród lokalnej społeczności, w swoich małych ojczyznach.
Kim są żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej?
Nasza formacja opiera się na żołnierzach ochotnikach, którzy nie muszą rezygnować z dotychczasowych aktywności. WOT to formacja dla osób, które mają już zatrudnienie, pracują, uczą się, mają rodziny. Jako dowódca brygady widzę ogromny zapał naszych żołnierzy. W 11. Brygadzie służą naukowcy, prawnicy, dziennikarze, nauczyciele, studenci i pełnoletni uczniowie.
Jakie korzyści i obowiązki wynikają z bycia terytorialsem?
W Wojskach Obrony Terytorialnej służy około 10 proc. żołnierzy zawodowych, pozostali to żołnierze pełniący terytorialną służbę wojskową. Po szkoleniu (8-dniowym dla tych, którzy składali już przysięgę wojskową i 16-dniowym dla pozostałych) mają oni obowiązek raz w miesiącu stawić się na dwudniowe szkolenie i raz w roku uczestniczyć w dwutygodniowym poligonie. Wielu naszych żołnierzy melduje się w jednostce dużo częściej. Staramy się wspierać predyspozycje, talenty i zainteresowania ochotników. W tym celu w WOT organizowane są kursy oficerskie Agrykola oraz kursy podoficerskie Sonda, a także np. kursy ratownika pola walki. Pandemia spowodowała, że musieliśmy więcej żołnierzy przeszkolić w udzielaniu podstawowej pomocy przedmedycznej, szkoliliśmy również kierowców pojazdów uprzywilejowanych. Wartością służby wojskowej jest dyscyplina, punktualność oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Jakie są najczęstsze motywacje osób, które decydują się na wstąpienie do WOT?
Wielu ludzi marzy o wstąpieniu do wojska, jednak nie mogą zostać żołnierzami zawodowymi. W WOT pozwalamy spełniać te marzenia, oczywiście pod kilkoma warunkami: trzeba być pełnoletnim, niekaranym, mieć obywatelstwo polskie i być sprawnym fizycznie. Motywacje ochotników są różne. Wielu kandydatów deklaruje wprost patriotyzm i chęć kontynuowania rodzinnej tradycji. Są i tacy, których zachęca możliwość pozyskania nowych umiejętności. Dla wielu motywację stanowi możliwość wsparcia lokalnej społeczności.
Jak wygląda system szkolenia przyszłych żołnierzy?
Trzeba najpierw przejść wstępne szkolenie. Obejmuje ono podstawowe umiejętności taktyczne i strzeleckie. W pierwszym dniu następuje wcielenie do wojska, niezbędne formalności, wydanie munduru, ocena sprawności fizycznej. Podczas szkolenia żołnierze strzelają ostrą amunicją na strzelnicy i uczą się podstaw taktyki. Podsumowaniem szkolenia jest tak zwana pętla taktyczna - szereg zadań, które trzeba wykonać niezależnie od pogody. Po szkoleniu rekruci składają przysięgę wojskową, stając się żołnierzami Rzeczypospolitej Polski. Pełnią wówczas służbę rotacyjną w jednostce wojskowej przez minimum dwa dni w miesiącu w czasie wolnym od pracy oraz służbę dyspozycyjną, podczas której wykonują pracę zawodową. Jednak cały czas są gotowi, by stawić się do służby w terminie i miejscu wskazanym przez dowódcę.
Wszyscy chętni kończą szkolenie?
Bywa, że ktoś nie wytrzymuje, ale to rzadkie przypadki.
Czy są u was kobiety?
Stanowią około 14 procent żołnierzy WOT-u.
Dają radę?
Kobiety są twarde. Zwłaszcza te, które słyszą w domu, że sobie nie poradzą. W wojsku nie ma taryfy ulgowej. Chociaż zwykle to mężczyźni pomagają koleżankom, bywa odwrotnie. Szkolenie stanowi wyzwanie dla wszystkich, ponieważ trzeba wykonać wiele różnorodnych zadań, pokonać tor przeszkód, umieć udzielić pierwszej pomocy, znać zagadnienia dotyczące taktyki czy też czołgać się ze skrzynką amunicji.
Jaki jest ciężar takiej skrzynki?
Ponad 20 kg. Do tego dochodzi waga sprzętu, który żołnierz ma na sobie. Kobiety zaciskają zęby i prą do przodu. Szkolenie kończą nawet filigranowe dziewczyny.
Więc nie trzeba być mistrzem siłowni, by służyć w WOT?
Oczywiście, że nie. Naszym celem jest nauczenie skutecznej walki tych, którzy gotowi są ją podjąć. Liczy się to, czy kandydat rzuci wyzwanie samemu sobie. Jednak 16-dniowe szkolenie to nie wszystko. Przygotowanie żołnierza terytorialnej służby wojskowej do walki trwa trzy lata. W pierwszym roku odbywa się szkolenie indywidualne żołnierza, kiedy uczymy taktyki lekkiej piechoty, kładąc duży nacisk na pracę z bronią. Drugi rok to szkolenie specjalistyczne, wynikające z przypisanej do żołnierza specjalności wojskowej (np. saper, medyk, łącznościowiec, strzelec wyborowy). Trzeci etap przeznaczamy na zgrywanie żołnierzy w ramach pododdziału.
Ilu żołnierzy liczy 11. Brygada Obrony Terytorialnej?
Jakiś czas temu przekroczyliśmy liczbę tysiąca osób. W całej Polsce służą już ponad 32 tysiące żołnierzy WOT. Zapraszamy chętnych.
Przeskok z życia w cywilu do wojska zapewne nie jest łatwy. Czy żołnierze miewają chwile zwątpienia?
Docierają do nas takie głosy. Społeczeństwo stało się bardzo wygodne. Od obozów harcerskich i biwaków wolimy wczasy all inclusive. Spanie pod namiotami, żywienie się na stołówkach czy stanie w kolejce po posiłek - mogą dla kogoś stanowić problem. Obserwujemy także, że uczniowie i studenci po okresie nauki zdalnej mają kłopot z przebywaniem w większej grupie. Jednak takie „niedogodności” zdarzają się nie tylko w wojsku, ale także w innych służbach mundurowych.
Jaką pensję otrzymują ci, którzy decydują się na pozostanie w waszych szeregach?
Każdemu żołnierzowi przysługuje comiesięczny dodatek z tytułu pełnienia terytorialnej służby wojskowej oraz utrzymywania zdolności do natychmiastowego stawiennictwa się w koszarach - obecnie jest to 411 złotych. Dodatkowo płatny jest każdy dzień szkolenia, a stawki są uzależnione od stopnia żołnierza. Nie są one wysokie, np. szeregowy dostaje 117 zł. Tu nikt nie przychodzi dla pieniędzy.
Jak się pan ustosunkuje do zarzutu, że do Wojsk Obrony Terytorialnej przechodzą żołnierze z innych jednostek Wojska Polskiego, skutkiem czego WOT „zjada” pozostałe rodzaje sił zbrojnych, pozbawiając je wyszkolonego personelu?
Sam przeszedłem do WOT z wojsk operacyjnych. Wszyscy żołnierze zawodowi (oprócz tych bardzo młodych) gdzieś służyli. Gdybyśmy natomiast policzyli, ilu naszych żołnierzy przeszło do Wojsk Operacyjnych, okazałoby się to działaniem na naszą niekorzyść. Wielu terytorialsów, zwłaszcza studentów i uczniów, poszło do szkół oficerskich, chcąc się dalej rozwijać. Osoby, które odbędą u nas trzyletnie szkolenie, są bardzo dobrymi kandydatami, by zostać zawodowymi szeregowymi w jednostkach operacyjnych. Nikogo na siłę nie możemy zabrać ani oddać, ponieważ obowiązują nas procedury.
Czy po pięciu latach istnienia WOT może pan powiedzieć, że dobrze służą bezpieczeństwu Polski?
Tak. Realnie wzmocniliśmy system sił zbrojnych, zgodnie z naszym hasłem: zawsze gotowi, zawsze blisko. Inwestujemy w każdego żołnierza. Ideą szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej jest, by jego ukończenie miało znaczenie także na rynku pracy, aby umiejętności i kwalifikacje pozyskiwane przez żołnierzy przydały się lokalnym społecznościom, jak również przyciągnęły do WOT-u osoby zainteresowane inwestowaniem w siebie oraz służbą ojczyźnie.
Jakie macie plany na kolejne lata?
W Małopolsce istnieją obecnie bataliony w Krakowie i Oświęcimiu. Czekamy na wpłynięcie etatu batalionu w Limanowej. Jego powstanie ułatwi nam wcielenia i szkolenia żołnierzy z powiatu limanowskiego i tatrzańskiego. Kolejnym krokiem ma być otwarcie pod koniec roku batalionu w Tarnowie. W ten sposób mieszkańcy naszego województwa będą mogli spełnić swoje marzenia o służbie wojskowej, będąc jednocześnie blisko miejsca zamieszkania. Dla mnie każdy terytorials to patriota, bo jak inaczej można powiedzieć o ludziach, którzy mając swoje obowiązki domowe i zawodowe, służą ojczyźnie?