Chcę wiedzieć. Wojna o naszą duszę
Jan Maria Rokita wybitny (nasz) publicysta, znany kiedyś polityk, a dziś mędrzec kryjący się od zgiełku tego świata w domu na podbieszczadzkiej wsi, mówił mi kiedyś o swoich wyborczych preferencjach. Przytaczam to dziś z pamięci. Jego zdaniem twierdzenie „prawda się sama obroni”, nie odnosi się do polityki. Rokita to wie, bo w polityce spędził przynajmniej połowę życia. Gdy w końcu z niej wyszedł, nie obraził się na świat aż tak bardzo, by nie głosować w wyborach.
Głosuje więc na tych, którzy (nie ważne nawet, ile by popełnili błędów, ile razy minęli się z prawdą, a być może nawet czasem coś ukradli) przynajmniej deklarują to, z czym on może się zgodzić, pod czym może się podpisać. Najkrócej mówiąc, chodzi o tych, którzy wyznają podobny światopogląd i to już mu wystarczy.
Przypominam o tym, żeby zrozumieć kontekst rozgrywającego się na naszych oczach ataku na Jana Pawła II, prowadzonego otwarcie przez media „zaprzyjaźnione” z jednym z politycznych obozów w Polsce. Znany warszawski kaznodzieja, ks. Robert Skrzypczak nazywa to „wojną o ludzką duszę”. Przypomina więc, że „w tym roku w Polsce odbędą się wybory, a to oznacza, że odbędzie się pewne referendum np. w sprawie aborcji. Za tym pójdą inne propozycje. Ułatwienie prawa rozwodowego. Kto wie, może czeka nas debata o eutanazji i poszerzeniu prawa do sztucznego zapłodnienia oraz powszechnego dostępu do środków antykoncepcyjnych.
Chodzi o to, żeby drag queen mogły startować na dyrektorki szkół podstawowych. W skrócie idzie więc o to, żeby Kościół katolicki, który jest głównym hamulcowym rewolucji seksualnej, transgenderowej, antropologicznej, przestał przeszkadzać.”
Kto to szaleństwo może zatrzymać? Z pewnością nie ci katolicy, którzy jak ks. Tadeusz Zalewski będą razem z TVN - najbardziej postępową i przypomnijmy, założoną przez wojskowe służby PRL telewizją - wyjaśniać grzechy polskiego Kościoła. Nie ci jak Anna Karoń-Ostrowska, postępowa filozofka (nie filozof) i rzekoma „przyjaciółka” starszego od niej o wiele lat papieża. Bo jak można zdradzać przyjaciela 20 lat po jego śmierci, mówiąc w telewizyjnym studio: „jakby to były jakieś dwie zupełnie różne osoby". - Jednej nie znałam i nie chciałabym poznać i gdybym wiedziała, to na pewno inaczej by ta relacja wyglądała.
O jak dobrze, że nie jestem w gronie przyjaciół filozofki, odkopanej z zapomnienia przez TVN.