Najniższą stopę bezrobocia ma powiat suwalski (ok. 4,5 proc.), a najwyższą – powiat kolneński (ponad 13 proc.) – uściśla Jarosław Sadowski, wicedyrektor ds. rynku pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Białymstoku.
Do niedawna mówiono, że rynek pracy to bardziej rynek pracownika niż pracodawcy. Nadal tak jest, czy też na skutek pandemii zaszły jakieś zmiany?
Zdania mogą być podzielone zależnie od tego, czy zapytamy o to przedstawicieli pracodawców, czy pracowników. Myślę, że musimy tu poszukiwać obiektywnego obrazu i jeżeli spojrzymy na dane z rynku pracy, to wydaje się, że idziemy w stronę rynku pracownika. Jeśli bowiem spojrzymy na dane Głównego Urzędu Statystycznego, który na bieżąco monitoruje stan zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, to ostatnie dane, z kwietnia, wskazują na to, że zatrudnienie w tym sektorze (rok do roku) w naszym województwie wzrosło o 2,5 proc. Jest więc na poziomie 120 tysięcy i to jest jeden element. Z kolei z naszych danych – Wojewódzkiego Urzędu Pracy – widać, że w maju spadła liczba bezrobotnych i dotyczy to wszystkich powiatów, co skutkuje tym, że liczba bezrobotnych – wynosząca nieco ponad 37 tysięcy osób - jest na poziomie ubiegłorocznym. Czyli nie ma takich wzrostów bezrobocia, jak niektórzy wieścili…
Ale to wynikało z pandemii, która zamykała wiele branż, więc takie zagrożenie było.
Tak, żyjemy w nieprzyjaznych czasach pandemii, natomiast – trzymając się danych rejestrowych powiatowych urzędów pracy – widzimy, że wzrasta nam wskaźnik płynności rynku pracy, który pokazuje relację ilości osób podejmujących pracę do rejestrowanych jako nowi bezrobotni.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień