Ciągle szuka grobu brata

Czytaj dalej
Fot. Michal Gaciarz / Polska Press
Katarzyna Janiszewska-Kurdziel

Ciągle szuka grobu brata

Katarzyna Janiszewska-Kurdziel

Mieczysław Flasza od ponad pół roku próbuje ustalić, co się stało z ciałem jego zmarłego brata. Bezskutecznie. Chciałby postawić bratu krzyż i zapalić znicz, ale problem w tym, że nie wie, gdzie miałby to zrobić. Nie zna miejsca, gdzie został on pochowany.

W kwietniu rozpoznał brata na policyjnych zdjęciach, wśród osób o nieustalonej tożsamości. Pobrano od niego próbki do badań porównawczych DNA. Wyników nadal jednak nie ma.

Czułam, że coś się stało

Nie ma co ukrywać - pan Mieczysław nigdy nie był z bratem w bliskich relacjach. Widywali się, ale niezbyt często. Napięte stosunki pogarszał fakt, że od jakiegoś czasu Fryderyk Flasza nie miał stałego miejsca zamieszkania.

- Chodził cały zarośnięty, popijał - przyznaje Mieczysław Flasza. - Mówiłem mu: „Ustatkuj się, wynajmij sobie pokój”. Ale mnie nie słuchał. Brat nie zawsze był bezdomny - zaznacza. - Większość życia uczciwie pracował. Ale w pewnym momencie się trochę stoczył.

A Danuta Flasza, żona pana Mieczysława, dodaje:

- Przychodził tutaj, awanturował się, wstyd przed sąsiadami nam robił. Nie przykrzyło nam się za nim. Wiedziałam, że prędzej czy później i tak znów się pojawi.

Kiedy się jednak nie pojawił - najpierw na święta Bożego Narodzenia, a później także na święta Wielkanocne, zaczęli się niepokoić.

- Ja już wtedy tak czułam, że coś złego się stało - mówi pani Danuta.

Zaginiony

W kwietniu tego roku zgłosili zaginięcie Fryderyka na policji. Pan Mieczysław rozpoznał brata na fotografiach, wśród osób zmarłych o nieustalonej tożsamości. - Wszędzie bym go poznał, choćby nie wiem jak był zarośnięty - mówi.

Fryderyk Flasza miał 63 lata. Został znaleziony nieprzytomny na przystanku tramwajowym Basztowa LOT. Było to 26 czerwca 2015 r. nad ranem. Pogotowie zabrało go do szpitala im. Jana Pawła II. Tam stwierdzono zgon.

Ponieważ nie miał przy sobie dokumentów, funkcjonował jako NN. Dlatego kiedy pan Mieczysław rozpoznał brata, trzeba było dodatkowo zrobić badania DNA, które potwierdziłyby pokrewieństwo obu mężczyzn.

Policjanci pobrali od niego próbki śliny do badań porównawczych DNA.

- To było w kwietniu - mówi pani Danuta. - I od tego momentu cisza. A my chcielibyśmy wiedzieć, gdzie spoczywa Fryderyk. Choćby po to, żeby postawić mu krzyż i tabliczkę z imieniem i nazwiskiem, wiedzieć, gdzie zapalić znicz.

Do dziś nie dostałem aktu zgonu. Nie mogę odwiedzić grobu brata

W prosektoruim przy ul. Grzegórzeckiej pan Mieczysław otrzymał informację, że ciało brata zostało zabrane przez pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, 3 września 2015 r. Nie wie jednak, gdzie został on pochowany.

- Do dziś nie dostałem aktu zgonu brata. Nie mogę odwiedzić jego grobu - martwi się. - A przecież Fryderyk miał rodzinę, nie powinien leżeć kompletnie zapomniany - dodaje.

Długi proces identyfikacji

Jak wyjaśnia st. aspirant Dariusz Łach z zespołu prasowego małopolskiej policji, cały czas prowadzone jest postępowanie identyfikacyjne.

- Wysłaliśmy próbki do badań i czekamy na wyniki - mówi st. asp. Łach. - Opinia w tej sprawie powinna do nas dotrzeć do końca miesiąca. Takie badania zwykle długo trwają. Biegli muszą być pewni, że nie popełniają błędu. Cały czas jesteśmy w kontakcie z rodziną.

Dopiero kiedy zostanie potwierdzona tożsamość zmarłego, będzie można ustalić, gdzie został pochowany, i wystawić akt zgonu.

Pochówek NN

Kwatery odrębne dla NN istnieją od 2002 roku. To skromne, usypane ziemne kopce z krzyżem i tabliczką NN. Niekiedy w jednym grobie są zakopane dwie trumny.

NN to najczęściej zmarły o nieustalonej tożsamości, bez dowodu osobistego. Na tabliczce nagrobnej określa się tylko płeć danej osoby i datę śmierci. Identyfikacją osób o nieznanej tożsamości zajmują się: policja, prokuratura i Zakład Medycyny Sądowej CM UJ, prowadzący na zlecenie prokuratury badania dotyczące ustalenia przyczyny śmierci.

Nie urządza im się tradycyjnych ceremonii pogrzebowych. To skromne pochówki, które opłaca gmina (koszt ok. 3 tys. zł).

Nawet po pogrzebie istnieje możliwość zidentyfikowania danej osoby. Przed wydaniem przez zakład medycyny sądowej karty zgonu, sporządzany jest szczegółowy opis zmarłego. W zakładzie od zmarłego pobiera się materiał genetyczny. Wtedy wystarczy zrobić analizę porównawczą.

- Od 1 stycznia 2016 r. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zlecił pochowek 14 osób o nieznanej tożsamości - mówi Lidia Król z MOPS. - W dwóch przypadkach tożsamość została ustalona już po wykonaniu usługi pogrzebowej. W takiej sytuacji na mogile, w której został pochowany NN, w miejsce tablicy z napisem NN i datą zgonu, umieszcza się tabliczkę z danymi osobowymi zmarłego i datą zgonu.

Katarzyna Janiszewska-Kurdziel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.