Masz już swoją piwniczkę? - pada sakramentalne pytanie w opowiadającym o podróżach przez kalifornijskie winnice filmie „Bezdroża”. - Nie, jeszcze nie znalazłem sensu życia - odpowiada filozoficznie jeden z bohaterów, zanurzając usta w łagodnym pinot noir.
Ten pełen wdzięku dialog sprawił, że nie tylko zaraz po projekcji pobiegłam do sklepu, by spróbować szczepu, którym rozkoszowali się bohaterowie obrazu, ale też namiętnie zaczęłam śledzić filmy z winem w roli głównej. Nawet, gdy były to dość błahe historie, wychodziłam z nich w świetnym humorze niczym po kieliszku niezłej jakości mojego ulubionego syrah. Gdy dowiedziałam się, że na ekranach pojawia się kolejna tego typu produkcja, musiałam ją zobaczyć. Tylko że oglądając „Nasz najlepszy rok” czułam się, jakbym piła cierpkie beaujolais nouveau i to na dodatek kupione w tanim dyskoncie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień