Co pan prokurator pomyśli o „Pamiętniku Justyny”?
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o IPN i odesłał ją do sprawdzenia w sądzie konstytucyjnym. To tak, jakby podpisał, a zarazem trochę nie podpisał. Nie każdy cieszy się takim komfortem. W życiu jeśli już coś się stanie, to konsekwencje wloką się za ludźmi przez lata, przez dziesięciolecia i pokolenia. Tak wlecze się za nami historia z czasów niemieckiej okupacji, kiedy było tak...
„Było się po prostu Żydem, nie tylko przez kolor oczu, włosów, cery, przez kształt nosa. Było się nim przez brak tupetu, pewności siebie, przez akcent, przez sposób wyrażania się. Byłeś nim dlatego, że wszyscy chcieli go widzieć w tobie, wszyscy na cię chcieli szczuć i nie mogli znieść, że uciekasz przed śmiercią. Na każdym kroku zaglądano w oczy, bezczelnie, podejrzliwie, wyzywająco, aż się biedny człowiek mieszał, oblewał rumieńcem, spuszczał wzrok - i okazywał się Żydem. Więc nim się wydostał na pierwszą stację kolejową, już miał za sobą cały szereg bezsłownych zmagań z nieprzyjacielem, ukrytym w każdym przechodniu, nierzadko kilka przepraw z szantażystą, potem w kieszeni ledwie pozostawały pieniądze na podróż do najbliższego miasteczka. A gdy dotarł wreszcie do upragnionej stacji, znajdował się nagle pod obstrzałem spojrzeń ludzi umundurowanych. Liczne formacje policyjne wypuszczono po to tylko, by tropiły zamaskowanych Żydów. Tajniacy, Niemcy, Ukraińcy. Ileż zimnej krwi trzeba było zachować, żeby dumnie odpalić natrętne spojrzenie tajniaków i wedrzeć się do wagonów. A tu dopiero rozpoczynało się panowanie motłochu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień