Piotr Rąpalski

Ćwierć miliona zł za fuszerkę

Sprawa dotyczy ulic na osiedlu Wolica. Od 8 lat urzędnicy nie potrafią doprowadzić do ich przebudowy Fot. google maps/bogdan nowak Sprawa dotyczy ulic na osiedlu Wolica. Od 8 lat urzędnicy nie potrafią doprowadzić do ich przebudowy
Piotr Rąpalski

Od ośmiu lat krakowski Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zleca zaprojektowanie sieci ulic w Nowej Hucie, ale inwestycja ciągle nie ruszyła. Tymczasem zapłacono już prawie ćwierć miliona złotych za nieskończoną i pełną braków pracę projektantów

Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu od 2008 roku próbuje zrealizować rozbudowę ulic Kontryma, Flame, Luzara, Pluty-Czachowskiego oraz placu Marii Turzymy w Nowej Hucie. Bez skutku. Okazuje się jednak, że w tym czasie zlecił dwóm firmom zaprojektowanie inwestycji i wystąpienie o potrzebne pozwolenia na jej przeprowadzenie.

I choć firmy nie wywiązały się z umów, zapłacono im łącznie prawie ćwierć miliona złotych. Potępił to sam magistrat, przeprowadzając kontrolę w ZIKiT i zarzucając m.in. to, że urzędnicy tej jednostki miejskiej nie potrafili wyegzekwować tego, za co płacili. Szkoda tylko, że kontrola odbyła się dopiero na początku roku 2016, a jej wyniki pojawiły się niedawno.

Czekają na przebudowę

Ulice Kontryma, Flame, Luzara, Pluty-Czachowskiego oraz plac Marii Turzymy istnieją i łączą osiedle domów jednorodzinnych z ulica Brzeską. To jednak ciągle wiejskie drogi, gdzie widać popękany beton, brakuje chodników i oświetlenia. Tymczasem domów w okolicy przybywa.

- To obrzeża Krakowa, ale mamy XXI wiek, ludzie czekają tam już od lat na normalne ulice, oświetlenie, odwodnienie. Zamierzam sprawdzić, co się dzieje w tej sprawie i jak faktycznie wydano pieniądze - mówi Edward Porębski, przewodniczący komisji infrastruktury Rady Miasta.

Koszt samej przebudowy ulic szacuje się na 6-7 mln zł. Pieniędzy nie ma, ale nic dziwnego, skoro inwestycja od lat nie jest przygotowana. Nie udało się też pozyskać części potrzebnego terenu.

Zapłacili i zrezygnowali

Próby rozbudowy ulic podjął jeszcze Krakowski Zarząd Komunalny (KZK) w 2008 roku, a później „kontynuował” je ZIKiT. Najpierw zawarto umowę z firmą, która miała opracować koncepcję dla dróg i placu oraz wystąpić o tzw. decyzje ULD, czyli o lokalizacji drogi. W maju 2008 roku termin wykonania dokumentacji wyznaczono na październik 2008, ale szybko go przedłużono aż do końca maja roku 2009. Co ciekawe urzędnicy zażyczyli sobie by koncepcja powstała na mapie w skali 1:500, choć prawo wymagało skali 1:5000, aby złożyć prawidłowy wniosek o decyzję.

Urzędnicy nie przewidzieli, też zmiany ustawy, która wprowadziła wymóg innego dokumentu, tzw. ZRID, czyli decyzji o realizacji inwestycji drogowej.

ZIKiT, mimo opóźnień wykonawcy i wadliwej mapy, zwolnił go z konieczności występowania o decyzję i... obniżył wynagrodzenie jedynie o 1500 zł. Zapłacił jednak aż 118 tys. zł! Urzędnicy zrezygnowali z dalszych prac jeszcze we wrześniu 2008 roku.

Drugie podejście

O inwestycji przypomnieli sobie rok później. W sierpniu 2009 zawarli umowę z inną firmą na opracowanie projektu dróg ze złożeniem wniosku o decyzję ZRID. Umówiono się na kwotę 95 tys. zł. Co ciekawe, ZIKiT przekazał wykonawcy starą mapę, z koncepcją z 2008 roku i na niej kazał pracować firmie. Miała skończyć pracę do października 2010 roku. Przedłużono termin pięcioma aneksami do umowy, aż do listopada 2011 roku! Ponadto, mimo opóźnień, w czerwcu 2011 roku podpisano z wykonawcą nową umowę na 35,7 tys. zł za dodatkowe prace projektowe.

Do dziś, a mamy koniec roku 2016, wykonawca nie skończył pracy. Mimo to wypłacono mu całość pieniędzy - 130,7 tys. zł.

O decyzję ZRID firma występowała do starosty wielickiego (tak nakazał wojewoda) co prawda trzy razy, ale bezskutecznie. Urzędnicy starosty wzywali wykonawcę do uzupełnienia dokumentów, czego zrobić nie potrafił. Braki wyszczególniano w aż 56 punktach! Co ciekawe uwagi dotyczyły też wadliwej mapy, którą przekazał ZIKiT, i na której wykonawca pracował - choć powinien wiedzieć, że trzeba ją zmienić. ZIKiT jednak dokumentację odebrał i nie wniósł zastrzeżeń, mimo że była wybrakowana i z błędami. I za taką zapłacił.

Firmy spóźniały się z pracami, popełniały błędy, a mimo to ZIKiT im płacił

W ten sposób urzędnicy ZIKIT pozbyli się 248,7 tys. zł, próbując zaprojektować drogę przez 8 lat! Kontrolerzy zaznaczają, że tą sprawą od początku do końca zajmował się ten sam zespół osób w KZK i później w ZIKiT. Nikt nie widział potrzeby ich zmiany.

W tym czasie, w konsultacjach społecznych w 2011 roku, mieszkańcy ponownie domagali się realizacji inwestycji i dali jej zielone światło.

Zalecenia dla ZIKiT

Magistraccy kontrolerzy zalecili ZIKiT analizę dokumentacji i tego czy nie można pozwać wykonawców o zwrot pieniędzy. Kontrolerzy chcą też wiedzieć czy to, co udało się przygotować, nadaje się w ogóle do wykorzystania. Postulują też lepszą kontrolę nad pracownikami i wyciąganie konsekwencji służbowych przy takich fuszerkach.

- W wyniku realizacji tego zadania otrzymano dokumentację, która w sytuacji uwzględnienia inwestycji w budżecie zostanie wykorzystana - zapewnia Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT. W budżecie na 2017 roku rozbudowa ulic nie jest jednak ujęta. Pyclik zaznacza, że umowa z wykonawcą po kontroli została już rozwiązana, a zapłacono, bo przewidywała złożenie wniosku o ZRID, a nie uzyskanie tej decyzji. Szkoda tylko, że wniosek był wadliwy.

ZIKiT tłumaczy zaistniałe problemy zmianą ustawy i utrudnianiem procedury przez starostwo, na co nie miał wpływu.- Ale ZIKiT wielokrotnie dyscyplinował wykonawcę, a przedłużał trwanie umowy z uwagi na nacisk społeczny - dodaje Pyclik.

ZIKiT nie zdecydował jeszcze, czy wystąpi z pozwem do sądu wobec firm o zwrot zapłaconych kwot.

Piotr Rąpalski

"Kto mieszka w Krakowie, ten w cyrku się nie śmieje" - to modne ostatnio hasło pod Wawelem, ale pasowałoby do 15 lat mojej pracy jako dziennikarza. To miasto po prostu potrzebuje solidnych mediów, czujnych na działania lokalnej władzy, krytycznie patrzących na wpadki, potknięcia, absurdy, fanaberie i PR-owe zagrywki lokalnych elit i urzędników. Tym się właśnie zajmuję od lat. Kiedyś jako reporter z działu miejskiego zapełniający strony naszych gazet, dziś bardziej skupiony na internecie i prowadzeniu serwisów Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego i Naszego Miasta Kraków. 


"Czepiacie się, nie widzicie pozytywów" - to najczęściej słyszymy w reakcji na nasze teksty. Odpowiadam - od pozytywnego przekazu są rozbudowane media urzędnicze (zresztą za nasze, podatników pieniądze), w nich Kraków to kraina mlekiem i miodem płynąca, gdzie władza reaguje na potrzeby mieszkańców, doskonale identyfikuje problemy i znakomicie radzi sobie z nimi. My jesteśmy i piszemy, by być przeciwwagą dla tej idylli.


Przykłady:


https://gazetakrakowska.pl/czlowiek-z-sld-kolega-prezydenta-i-jego-mala-firma-zrobia-nam-smart-city/ar/c3-12498848


https://gazetakrakowska.pl/tauron-na-sponsora-areny-byl-nagrany-kulisy-handlu-hala-w-czyzynach/ar/c3-3795521


https://gazetakrakowska.pl/krakow-miliony-zl-na-nowa-miejska-telewizje-miala-informowac-o-pomocy-dla-uchodzcow-a-jest-kolejnym-kanalem-informacyjnym-wladz/ar/c3-16692243


 


Ale były też tematy lekkie i przyjemne:


https://gazetakrakowska.pl/tag/w-cztery-oczy


https://gazetakrakowska.pl/kibice-wisly-i-cracovii-na-obozie-przetrwania-zdjecia/ar/337426


https://gazetakrakowska.pl/krakow-2000-kilometrow-w-smrodzie-kanalow-przeszedlbys-zdjecia/ar/c1-282493


 


Do Gazety Krakowskiej trafiłem zaraz po studiach w 2007 roku. Po politologii nie bardzo wiedziałem co można robić poza karaoke w Żaczku, czy piciem piwa w Starym Porcie. Na studiach na szczęście pisałem do jednej z gazet studenckich i jakoś tak się stało, że mój wykładowca Leszek Rafalski (były redaktor naczelny GK) skierował mnie do redakcji przy al. Pokoju 3. I się zaczęło... American dream, od praktykanta do wicenaczelnego. Od przepisywania pierwszych swoich tekstów po 3 razy, żeby miały sens, po... przepisywanie po innych ich tekstów, żeby się klikały w sieci :) Oczywiście nie unikam też błędów i literówek we własnych utworach, nikt nie jest doskonały...


A prywatnie to... pozdrawiam żonę i mojego synka.


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.