Czas przesunięty, wydarzenia idą obok

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas
Jerzy Stuhr

Czas przesunięty, wydarzenia idą obok

Jerzy Stuhr

Coś dzieje się z naszym kalendarzem. Obchody 60-lecia Unii Europejskiej, oficjalnie ograniczone zostały do scenek z Rzymu. Radosne 20-lecie Konstytucji naród obchodził zgodnie z datą, władza w tym czasie czciła rocznicę programu 500+. Rocznicę Konstytucji wspomniała dzień później, by wykazać, że jest zła. Czy trzeba nieustannie podkreślać, że kalendarz też warto by skorygować?

Jeśli kalendarz wprowadza niepewność, to oczywiście trzeba mu się dobrze przyjrzeć, bo może i on jest postkomunistyczny, jak nasza Konstytucja, co rocznicowo stwierdził poseł Kaczyński. W każdym razie dobrze, że jest ktoś, kto zawsze czuwa.

A co do Unii Europejskiej? Felieton na 60-lecie Unii jest teraz smutny, bo pełen niepewności. Możemy się tylko pocieszać wspominaniem, że myśmy już przeżyli tę wielką radość, że jesteśmy w Unii!

Pielęgnujmy to wspomnienie radości! Że wstąpiliśmy, że jesteśmy na równi z wszystkimi, wyjeżdżamy w świat i świat stoi przed nami otworem. Dopiero teraz się wstydzimy, jak znajomi ze świata pytają, co się dzieje. Ale z drugiej strony, trzeba podejrzewać, że nasz naród, w dużej części jest właśnie taki, jak PIS.

Trudno uwierzyć? A jednak! Zapraszam do różnych moich sąsiadów na wsi! Albo pod Białystok, czy jeszcze gdzie indziej! Tam jest ta Polska. A dlaczego prezydent co chwilę otwiera jakieś prowincjonalne uroczystości, jakiś nieznany wyścig narciarski w małej i zapomnianej miejscowości?

Bo tam się dobrze czuje. Tam nikt go nie lekceważy, tam są zaszczyceni, że prezydent do nich przyjechał! Bo tam jest naród.

Wciąż popełniamy błąd, że patrzymy z perspektywy dużego miasta, metropolii, a taką mentalność, jaka jest w rządzie teraz, to ja ją znam na co dzień ze swojej wsi.

Kruczkowski napisał kiedyś utwór „Kordian i Cham”. I miał rację, mimo, że był komuchem i teraz się go nie czyta - teraz jest właśnie ta specyficzna filozofia: krótkowzroczności, lekceważenia wszystkich. „Sobiepaństwa” - nie wolno jej mylić z kompleksem chłopa, a więc z tymi „od Wyspiańskiego”. Bo cham, to inna kategoria: to Edek z Tanga, to Hufnagiel z Operetki Gombrowicza, to XX z Emigrantów Mrożka. Można by wymieniać. W literaturze oni dobrze zaistnieli.

Chyba zbliża się ten moment, kiedy będziemy musieli powiedzieć: miałeś chamie złoty róg. Jak wyjdziemy z Unii, będziemy liczyli to, co zaprzepaściliśmy. A nikt nas nie przyjmie z powrotem. Znowu będzie się trzeba bić o indywidualny status traktowania cię w Europie. To, o co nie tylko ja biłem się cały czas.

Przecież też wyszedłem z komuny, zza żelaznej kurtyny, jakaś w ogóle trzecia kategoria ludzkości! Nikt mnie nie znał. Na pierwszej próbie we Włoszech, aktorki szeptały: podobno to jakiś znany aktor…

Własną wolą, własnym talentem, zdobywałem uznanie. Ja. Po prostu ja, ale nie: ja, Polak. Ja, artysta, który akurat w sprawie, np. adaptacji Mrożka, czy Wyspiańskiego chce mieć coś do przekazania. Zdobyć uznanie.

Obok mnie - oczywiście toutes proportions gardee - zdobywał uznanie Tadeusz Kantor. Jerzy Grotowski. Wykuwaliśmy własne „nazwisko” i „twarz”.

Z jakim trudem Kieślowski wykuwał swój wizerunek. Ile talentów własnych rozwinął Zanussi? Andrzej Wajda miał w tym wszystkim jakieś przeogromne szczęście, że od pierwszych nagród, od „Kanału” i „Popiołu i diamentu” stawał się znany.

A inni musieli mozolnie wykuwać. Taki Kazio Kutz nigdy nie wyszedł „na świat”.

Herta Muller, niedawna noblistka, zacytowała zdanie Wajdy o tym, jak się dzieli ludzkość: Jednym wolność jest do życia bezwzględnie potrzebna, a drugim nie.

Najprostsze. Są rzeczywiście ludzie, którzy wolność muszą mieć, jak powietrze do oddychania. A obok są ludzie, którym to nie jest potrzebne. Dziś rządzą nami ludzie, którym wolność nie jest potrzebna. Dobrze się żyje, 500+ macie, grill macie, dopiero jak się zamkną granice, Erasmusów nie będzie, dopiero wtedy przyjdzie opamiętanie.

Najlepiej widać to w zderzeniu z artystami. Bo artysta bez wolności się dusi. A jak minister Gliński ma zrozumieć Krystiana Lupę? No jak? Nie dziwmy się, że się miotają. Dziś są np. dwie nowe inicjatywy ministerstwa kultury: jaki odcień bieli powinien mieć orzeł? I druga: czy jednak w koronie powinien być krzyż, czy nie?

Wielka dyskusja ministerstwa kultury trwa. I już nie tylko kalendarz się rozmija, ale i wydarzenia przechodzą obok!

Notowała: Maria Malatyńska

Jerzy Stuhr

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.