Czy w moim imieniu?
Wypowiedź Trumpa była rasistowska. Ale jego samego nie uważamy za rasistę - tak demokraci w USA uzasadnili odmowę głosowania za impeachmentem wobec prezydenta. Warto zauważyć, że Trump nie tylko nie przeprosił za swoją wypowiedź, ale nawet nie ma zamiaru tego zrobić.
Wypowiedź Trumpa była rasistowska. Ale jego samego nie uważamy za rasistę - tak demokraci w USA uzasadnili odmowę głosowania za impeachmentem wobec prezydenta. Warto zauważyć, że Trump nie tylko nie przeprosił za swoją wypowiedź, ale nawet nie ma zamiaru tego zrobić.
Gdy ktoś mówi jak rasista (albo jak antyrasista), to kiedy możemy twierdzić, że nie jest rasistą (albo antyrasistą)? Gdy się pomylił, został źle zrozumiany lub tylko cytował cudze tezy, by je np. skrytykować. Zawsze wtedy się jakoś „odcina”, przeprasza, wyjaśnia... Gdy nie chce tego robić, to mamy pełne prawo uważać go za kogoś, kto ma poglądy zgodne z tym, co głosi. Chyba że nas oszukuje!
Sprawy się komplikują, gdy to nie my sami się wypowiadamy, ale ktoś w naszym imieniu coś głosi lub robi. Jeżeli się nie odetniemy, to grozi nam (i słusznie) posądzenie, że tacy właśnie jesteśmy.
Niby to proste, ale oznacza, że nieraz musimy dać się wciągnąć w jakąś rozgrywkę. Zwłaszcza gdy ktoś nieproszony zabiera głos w moim imieniu lub, co gorsze, robi to w sposób wulgarny, agresywny, pełen przemocy. Rozumiem, że nie chcemy dać się wciągnąć w jakąś awanturę, że nie życzymy sobie, by ktoś nas w niej używał, lecz okazuje się, że gdy będziemy milczeć, gdy się nie odetniemy, to ludzie będą mieli prawo uważać, że jesteśmy tacy jak ci, którzy samozwańczo zagarnęli nasze sztandary. Dotyczy to różnych stron barykad ideologicznych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień