Czy warto znać przyszłość...
Koniec roku to bardzo pracowity czas dla wróżek i jasnowidzów - w ich gabinetach więcej jest takich, którzy chcą się dowiedzieć, co ich czeka w nowym roku. Najczęściej pytamy o to, czy mamy szansę na powodzenie w miłości, finansach i czy będziemy zdrowi. Tylko czy naprawdę warto poznawać przyszłość? Czy to w ogóle możliwe? I czy można złożyć reklamację na nietrafioną wróżbę?
Od 2 stycznia nie palę, schudnę o 10 kilogramów, zadbam o kondycję i będę milszy/milsza dla żony/męża - sezon na postanowienia noworoczne uważam za otwarty! Niektórzy zamkną go już tak koło 3 stycznia, ale to temat na inną opowieść...
Może tym razem się uda, skoro 11 poprzednich lat nie przyniosło sukcesu. Aha, no i nareszcie zarobię tyle pieniędzy, żeby wyjechać na egzotyczne wakacje. Tylko jaka jest szansa, że dam radę?
Noworoczne grzebanie w przyszłości
Jak najłatwiej sprawdzić, czy nasze postanowienia będziemy w stanie wprowadzić w życie? Nic prostszego - koniec roku to prawdziwe horoskopowe żniwa. Wszyscy „czytają gwiazdy” i z nich sporządzają dla nas zestaw cennych wskazówek na najbliższy rok. Wystarczy wpisać „horoskop byk 2017” (w miejsce byka każdy wstawia własny znak zodiaku, żebyście nie sprawdzali przepowiedni odpowiedniej dla autora tych słów…) i wszystko staje się jasne. No, prawie - w jednym horoskopie wyszło mi, że najbliższe miesiące będą dla mnie znakomite, jeśli chodzi o pieniądze. Świetnie, wreszcie! Kłopot w tym, że inny astrolog (bo to przecież fachowiec sporządzał przepowiednię...) przewiduje, że tak źle nie było z moimi finansami dawno. Więcej, komornik już właściwie rozgrzewa się przed wizytą u mnie!
W uczuciach podobnie - jeden specjalista od gwiezdnych układów widzi w nieodległej przyszłości szał uniesień, podczas gdy inny twierdzi, że właściwie powinienem zostać eremitą, bo nikt nie ma chęci zadawać się z takim, jak ja (co jest przecież możliwe).
I zaufaj tu człowieku takim. Kto ma rację?! Trzeba chyba być wróżką, żeby stwierdzić, kto trafnie przewidział naszą przyszłość. - Na takie horoskopy szkoda czasu. Są nic niewarte - uśmiecha się wróżka Gaja z Wrocławia, znana tarocistka, gdy pytam ją o internetowe przewidywania mojej byczej przyszłości. I przyznaje, że koniec roku jest w jej branży pracowitym czasem - wielu ludzi chce się dowiedzieć, co ich czeka, na co mają uważać, czego się wystrzegać.
Miłość, pieniądze, praca i zdrowie
O co pytamy wróżki? - Na pierwszym miejscu stawiamy miłość, życie partnerskie. Na drugim są pieniądze i kariera. A na trzecim - rodzina i dzieci - wylicza wróżka Gaja.
Jej koleżanka po fachu, wrocławska wróżka Bogumiła dodaje, że wśród najważniejszych pytań są też te o zdrowie.
A czy obie panie mówią swoim klientom o wszystkim, co wypatrzą w kartach tarota (moje rozmówczynie zaglądają w przyszłość swoich klientów właśnie przy pomocy tego instrumentu), ciężką chorobę albo śmierć? W końcu może to być samospełniające się proroctwo, a więc usłyszymy, uwierzymy i postanowimy, że i tak nie ma sensu nic już robić, skoro taki nasz zły los.
- Ostrzeżenie przed chorobami zawsze przekazuję, żeby każdy miał możliwość wyleczenia się - wyjaśnia wróżka Bogumiła. - Ale o śmierci nie mówię nigdy. Każdy ma swoje przeznaczenie, każdy może zmienić swoje życie - dodaje.
Podobnie postępuje wróżka Gaja, bo - jak mówi - ludzie przychodzą do niej po pociechę, po wsparcie, a nie po to, żeby ich dodatkowo ktoś gnębił. - Jeśli widzę jakieś kłopoty, na przykład mówię o utracie pracy, przestrzegam, żeby tego nie kodować w głowie, że trzeba myśleć inaczej, by to zmienić za wszelką cenę. Mamy przecież wpływ na własne życie - przekonuje.
A czy kogoś z chcących zajrzeć w przyszłość interesuje polityka? Może sytuacja na świecie? Wróżka Gaja przyznaje, że zdarzają się takie sytuacje, ale są sporadyczne. Pytania polityczne padają zwykle przed wyborami samorządowymi. - Wtedy pojawiają się u mnie osoby, które startują w wyborach. Pytają, czy wygrają głosowanie i o to, kto będzie rządził - dodaje z uśmiechem.
Czy zdarzają się reklamacje związane z nietrafionymi przepowiedniami? - Nie, nie ma reklamacji. Najwyżej taki ktoś już więcej się nie pojawia - śmieje się wrocławska tarocistka.
Przychodzi ksiądz do wróżki
Ci, którzy zastanawiają się nad wizytą u jasnowidza, zawsze chcieliby zapytać również o to, jakie numery skreślić, by trafić szóstkę w Lotto. To jednak nie jest proste. Anna Beata Stanclik, jasnowidzka i wróżka z Bielska-Białej w rozmowie z telewizją niezależnatv.pl tłumaczyła, że jasnowidzenie to nie jest coś jak film na życzenie. - Widzę obrazy, ale nie wtedy, kiedy ja tego chcę. One pojawiają się same - mówiła.
Ha, ale znalazłem i taką wróżkę, która obiecuje, że korzystając z dobrodziejstw numerologii, tarota czy astrologii (tymi technikami się posługuje w pracy) poda nam odpowiednie numery! Ba, ma nawet poświęconą temu specjalną zakładkę na swojej złocistej stronie internetowej. Albo więc jest naprawdę dobra w tym, co robi, albo to zwyczajna oszustka - nie słyszałem, by ktoś seryjnie trafiał szóstki z Lotto. A musiałoby o tym być głośno, bo organizator loterii byłby dziś na skraju upadku…
Jest jeszcze jedna wątpliwość związana z grzebaniem w przyszłości - ci, którzy uznają się na osoby wierzące, korzystając z usług wróżki, grzeszą ciężko. Mówi o tym wyraźnie „Katechizm Kościoła katolickiego”:
„Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu”.
Podobnie jest w dwóch innych wielkich religiach monoteistycznych: zarówno pobożni Żydzi, jak i wyznawcy islamu, korzystając z pomocy jasnowidzów, grzeszą. Takie praktyki, jak mówi wrocławski imam Ali Abi Issa, oznaczają obcowanie z duchami, z dżinami (w chrześcijaństwie zwanymi demonami). Mogą też prowadzić do paktów z szatanem. A to nie oznacza niczego dobrego. - Mówi się, że diabeł świadczy usługi najwyższej jakości za najwyższą cenę - przestrzega imam Ali Abi Issa.
Mimo tego jednak wielu wierzących przed końcem roku szczególnie chętnie szuka podpowiedzi u jasnowidzów. - Wśród klientów zdarzają się też księża - zaskakuje mnie nieco wróżka Gaja.
Nauka nie wierzy w zdolności jasnowidzów
Są też tacy przeciwnicy jasnowidzenia, którym nie przeszkadza jego „grzeszność”, ale brak dowodów na to, że to w ogóle możliwe. Jednym z nich jest dr Tomasz Witkowski, psycholog społeczny z Wrocławia, współzałożyciel Klubu Sceptyków Polskich, tropiciel oszustw naukowych.
Jak mówi, nie ma ani jednego naukowo potwierdzonego przypadku przepowiadania przyszłości. Przywołuje przykład eksperymentu przeprowadzonego kilka lat temu przez dr. Daryla Bema z University of Cornel w USA, który prawie potwierdził możliwość przewidywania przyszłości. Prawie…
Amerykański naukowiec pokazywał osobom badanym pojawiające się losowo obrazki - część była o treści seksualnej, część - neutralnej. Badani mieli wskazywać, jaki obrazek pojawi się następny. Z jego eksperymentu wynikało, że odrobinę częściej niż przypadkowo byli w stanie przewidzieć, co się wydarzy.
- To wzbudziło wielki szum wśród psychologów na całym świecie. Szybko pojawiły się replikacje, czyli powtórki eksperymentu, które nie potwierdziły jego wyników. Darylowi Bemowi wytknięto też poważne błędy metodologiczne - mówi doktor Tomasz Witkowski.
Jak dodaje, korzystanie z przepowiedni może też mieć namacalne, złe skutki. Chodzi o tzw. samospełniające się proroctwa, o których już powyżej wspominaliśmy. Na potwierdzenie tego przywołuje wyniki wielkiego eksperymentu przeprowadzonego w Stanach Zjednoczonych na dużej grupie badawczej (28753 osoby, a badanie trwało 8 lat).
Biorących w nim udział pytano, jak oceniają poziom stresu w swoim życiu i o to, jak bardzo ich zdaniem stres szkodzi zdrowiu. Potem mierzono przedwczesną śmiertelność w tej grupie.
Co się okazało? Poziom odczuwanego stresu nie miał wpływu na śmiertelność, ale przekonanie o tym, że stres szkodzi zdrowiu - zdecydowanie tak! - Częściej umierały osoby przekonane o tym, że stres szkodzi zdrowiu, niż te, które uważały, że stres nie wpływa na ich zdrowie - opowiada dr Witkowski.
Potem trzeba było jeszcze wyjaśnić, dlaczego przekonanie o tym, że stres szkodzi zdrowiu, może zabijać przedwcześnie. - Prawdopodobnie jest tak, że osoby przekonane o szkodliwości stresu nie podejmują pewnych działań niwelujących skutki niezdrowego trybu życia. Jeśli wierzą, że stres szkodzi i nie bardzo można coś z tym zrobić, to np. nie podejmują aktywności sportowej czy innej, która mogłaby pomóc pozbyć się skutków stresu - wyjaśnia psycholog społeczny. - A więc kto wierzy, że stres może zabijać, łatwiej zaniecha pewnych działań mających temu przeciwdziałać. Jeśli natomiast nie wierzę, że stres zabija albo że czarny kot przebiegający drogę może mi zaszkodzić, ustrzegę się samospeł-niającego się proroctwa.
Przewidzieć przyszłość. Dla pieniędzy
Zostaje jeszcze jedno pytanie - zasadnicze: dlaczego właściwie ludzie chcą poznać przyszłość? Jak mówi dr Witkowski, to jest nasza potrzeba przechytrzenia rzeczywistości. W tej chwili największe potęgi, takie jak Google, prowadzą zaawansowane prace nad sztuczną inteligencją, niechętnie dzieląc się ich wynikami z innymi. Ich głównym zastosowaniem ma być przewidywanie ruchów rynku.
- Chodzi o tworzenie takich algorytmów (czyli wzorów) i sieci neuronowych, które będą w stanie analizować więcej informacji niż wszystkie inne na świecie. Jeśli będą w stanie dzięki temu przewidzieć choćby kilka rzeczy lepiej niż ludzie, to taka instytucja będzie w stanie zarobić nieprawdopodobnie duże pieniądze - mówi wrocławski badacz. - Ludzie cały czas starają się przewidzieć przyszłość. Jeśli ktoś potrafi to zrobić lepiej niż inni, będzie żył lepiej i dłużej niż inni. Jedni w tym celu sięgają po narzędzia naukowe, inni - po szklaną kulę czy karty tarota - dodaje dr Witkowski.
Czy chciałbyś poznać datę swojej śmierci?
To jak w końcu: warto iść do jasnowidza po poradę? Odpowiem pytaniem na pytanie: a warto jechać np. do Afryki? Przecież mogę tam zginąć… Ale mogę też przeżyć podróż mojego życia.
Warto dodać, że wizyta u wróżki często ma niecodzienny przebieg. - Wielu osobom, które przychodzą do mojego gabinetu, wystarcza sama rozmowa - przyznaje wróżka Gaja. - Zamiast do psychologa, czy do spowiednika, przychodzą do wróżki: żeby porozmawiać, żeby się wypłakać się, żeby wyrzucić z siebie złe rzeczy. I już jest im lepiej - opowiada pogodnie.
Ważniejsze jest inne pytanie: czy na pewno chcemy wiedzieć, co nas czeka za miesiąc? Przepytałem kilka osób w mojej redakcji. Wszyscy zaczepieni stwierdzili, że nie! Bo czekanie na to, co i tak „musi się zdarzyć” oznacza przecież zabicie własnej wyobraźni. I marzeń.