Dajmy starym pluszakom drugie życie
Lalki i misie trafiają do koszy na śmieci. Bo łatwiej niż naprawić jest kupić nowe. Ale nowe nie musi być lepsze.
W dzisiejszych czasach jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jak coś się zepsuje, to wymieniamy to na nowe. Dotyczy to szczególnie zabawek. Miś-przytulak z oberwanym uchem prędzej trafi do kosza na śmieci niż do - nawet prostej, domowej - renowacji.
- Od kilku lat organizujemy warsztaty edukacyjno-rozrywkowe dla dzieci. To dobra okazja do tego, by zaobserwować jak zmienia się podejście maluchów do zabawek, które dostają od rodziców - mówi Aleksandra Parma, pomysłodawczynią akcji „Dajemy maskotkom drugie życie” . - Zauważyliśmy, że dzieciaki, którym pokaże się, że o stare zabawki należy dbać, paradoksalnie zaczynają je bardziej doceniać - dodaje.
Zapoczątkowana w Krakowie akcja „Dajemy maskotkom drugie życie” to warsztaty, które zmieniają podejście maluchów do rzeczy materialnych.
- Podczas zajęć uczymy dzieci jak przyszyć guzik misiowi, któremu odpadło oczko. Maluchy dowiadują się jak stworzyć nowe ubranko dla swojej maskotki - mówi Aleksandra Parma. - Pokazujemy w jaki sposób można odświeżyć futerko starego, kochanego misia, by móc się nim bawić jeszcze kilka kolejnych lat. Plan zajęć został stworzony we współpracy z psychologami i pedagogami.
Zajęcia są połączeniem rozrywki z nauką. Dzięki temu, maluchy, oprócz konkretnych umiejętności, takich jak szycie, czy czyszczenie zabawek, mogą porozmawiać z animatorkami o tym dlaczego warto dbać o rzeczy materialne.
- W dzisiejszych czasach, za każdą bajką telewizyjną czy kinową stoi wielka machina promocyjna. Maluchy są wręcz bombardowane reklamami, a spece od marketingu dobrze wiedzą co robią. Dzieci wciąż proszą o nowe zabawki, którymi szybko się nudzą. Psycholodzy twierdzą, że największym zagrożeniem jest to, że te nowe, nawet bardzo drogie prezenty, przestają cieszyć. Natomiast własnoręcznie zreperowane zabawki dają maluchom satysfakcję. Stąd ta akcja, którą prowadzimy - mówi Aleksandra Parma.
Joanna Boroń - Zyss, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży, kierownik Oddziału Psychiatrii Dzieci w Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie: - Akcja jest świetna z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że przecież kiedy dajemy coś drugiej osobie, dzielimy się z nią, to nie chcemy, żeby było to wyrzucone. Myślę, że w tej akcji chodzi też o emocje; to fajne doświadczenia dla dziecka, kiedy samo może zabawkę zreperować - mówi.
Boroń - Zyss zwraca uwagę również na to, że „zreperowanymi” zabawkami dzieci mogą podzielić się także z innymi.
- Dajemy coś co ma dla nas wartość, myślimy wtedy o innych. Pluszaki, które uzyskują drugie życie, zamiast być wyrzucane, niszczone, mogą dać radość komuś innemu. Ja sama mam dzieci, które dzielą się zabawkami, bo przychodzi taki czas, kiedy te zabawki im się już nie przydadzą, a mogą dać radość i wywołać uśmiech na twarzy innego dziecka. To także dobra okazja do nauczenia dzieci dzielenia się z innymi - dodaje.