Dawid Pietrzkiewicz o Azerbejdżanie: Fajny, ale chwilowo nie
- Przez moment byłem blisko polskiego klubu z 1 ligi - opowiada Dawid Pietrzkiewicz, bramkarz z Sanoka grający ostatnio w lidze azerskiej, który szuka pracodawcy bliżej domu.
Widziałem, że odwiedzasz ostatnio chłopaków ze Ekoballu Stali Sanok. Czyżbyś planował powrót w rodzinne strony?
W rodzinnych stronach jestem od 30 czerwca, bo skończył się mój kontrakt z Gabalą i jestem na etapie poszukiwania klubu. W Ekoballu był piknik to skorzystałem z zaproszenia.
Wiesz już, gdzie zagrasz w nowym sezonie?
Jeszcze nie. Cały czas szukam i przez moment byłem blisko polskiego klubu z 1 ligi. Azerbejdżan na tę chwilę odpada, bo mimo propozycji zdecydowałem się na powrót do kraju. Chciałbym mieć normalny dom a nie życie na walizkach. Córka pójdzie już do przedszkola i chcę przebywać więcej z rodziną.
To może Stal Sanok?...
Jak najbardziej, tylko nie wiem kiedy (śmiech). Jestem jednak w stałym kontakcie z prezesami i trenerami. Tak naprawdę to tylko kwestia czasu i mojej decyzji.
Grałeś już w Czechach, Słowenii, Azerbejdżanie. Masz na koncie mecz na stadionie Legii Warszawa, ale w polskiej lidze jeszcze nie zagrałeś. Jest taka mocna czy hermetyczna?
Siedem lat mnie nie było w kraju, to dużo czasu a przecież przez większość mojej przygody z piłką byłem za granicą. Ciężko jest się przebić, trzeba mieć osobę, która będzie cię polecać. Ja kiedyś miałem menedżera, ale obecnie jestem wolnym zawodnikiem i sam pracuję nad swoimi kontaktami.
W lidze azerskiej spędziłeś już pięć sezonów i znasz ją od podszewki. Gabala, twój klub, w dwóch poprzednich sezonach zakwalifikowała się do Ligi Europy? Który zespół z tego kraju dałby radę rywalizować w polskiej lidze?
Gabala i Karabakh, wieloletni mistrz Azerbejdżanu, grałyby spokojnie w czołówce ekstraklasy. Oba kluby mają bazy na bardzo wysokim poziomie, po 8-9 boisk treningowych i stać ich na zakontraktowanie dobrych zawodników. Regularnie grają w Lidze Europy, Karabakh od 3 lat próbuje się dostać do Ligi Mistrzów. Reszta drużyn nieco odstaje od tej dwójki.
Reprezentacja Azerów kiedyś dostawała regularnie baty od Polaków... A teraz?
Ostatnio byli liderem swojej grupy w eliminacjach mistrzostw świata, ale przegrali z Niemcami i spadli. Stać ich na ściągnięcie dobrego trenera Chorwata Roberta Prosineckiego, naturalizowali Brazylijczyka Richarda Almeidę, który od pięciu lat gra w Karabakhu. To na pewno nie są ogórki.
W Lidze Europy miałeś okazję bronić na stadionie Borussii Dortmund, grać przeciwko gwiazdom futbolu. Ale w tym Azerbejdżanie jednak aż tyle się nie nabroniłeś...
Po meczu przeciwko Borussii powiedziałem sobie, choć puściłem cztery gole, że marzenia się jednak spełniają. To było największe przeżycie w karierze grać przeciwko gwiazdom niemieckiego potentata, na stadionie, na którym grały największe gwiazdy futbolu. Stałem w bramce, której trzy lata wcześniej bronił mój idol Iker Casillas.
Wystąpiłem też w Pucharze Azerbejdżanu i kilka meczów w lidze, ale nasz trener z Ukrainy miał swojego bramkarza, z którym współpracuje od 8 lat i bardziej mu ufał.
Grając w Azerbejdżanie finansowo nie mogłeś chyba narzekać?...
Ogólnie byłem zadowolony. Dwa sezony graliśmy w fazie grupowej Ligi Europy o czym może pomarzyć niejeden klub z Polski. Przez trzy sezony biliśmy się z Gabalą o mistrza kraju, dwa razy graliśmy w finale Pucharu Azerbejdżanu. Jedyne, czego żałuję sportowo, to faktu, że nie udało się wygrać żadnego z tych trofeów. Karabakh za każdym razem był minimalnie lepszy.
Gabala to 12-tysięczna wioska, czytałem gdzieś, że w waszej bazie mieszkała na przykład krowa. Ale też mieliście do dyspozycji 5-gwiazdkowy hotel...
Oj różni się ten kraj od naszego. Choć na przykład w Baku fajnie się mieszkało, to w tej Gabali nie było tylu atrakcji co w Europie zachodniej. Wiedziałem jednak gdzie jadę i rozczarowany nie jestem.
Krótko mówiąc chciałbyś jednak być bliżej domu?...
Zdecydowanie tak.
Ale nie planujesz drugiego rozbratu z futbolem, jak w sezonie 2014/15, gdy przez rok nie miałeś klubu?
Oj nie, już nie chciałbym mieć drugiej takiej przerwy. Strasznie ciężko wrócić po niej do formy. Więc jak nie będę miał klubu blisko domu to rozważę też zagraniczne oferty. Na szczęście to okno transferowe jeszcze trochę potrwa.