Dom Antoszki jest jak twierdza, nawet księdza tu nie wpuszcza
92-letnia Antonina Sajdak z Laskowej została zupełnie sama, ale nie chce iść do domu starców. Staruszka żyje w arcytrudnych warunkach. Stara chata się sypie, woda w rurach zamarzła.
Zgarbiona staruszka w starym, dziurawym, czerwonym płaszczu wolno podąża drogą. W obu rękach niesie siatki z zakupami. Mleko, chleb, jakieś konserwy, leki... Niby nic, ale dla 92-letniej kobiety to niemały ciężar. Co parę kroków przystaje, żeby odpocząć i wziąć głęboki oddech. Do domu jeszcze daleko. Najwięcej trudności sprawia jej pokonanie stromej ścieżki. Tutaj porusza się już ślimaczym tempem.
Stara, drewniana, z odpadającą białą farbą chatka wyłania się powoli z zasp. Staruszka podnosi skobel i otwiera skrzypiące drzwi. Wchodzi do domu, w którym nie jest wcale cieplej niż na zewnątrz.
Obraz nędzy i rozpaczy
W ciemnym korytarzu zawalonym słomą, sianem i starymi gratami z trudem dociera do kontaktu, by włączyć wątło palącą się żarówkę. Drzwi z korytarza prowadzą do kuchni. Już od progu uderza z niej silny i nieprzyjemny zapach stęchlizny, odpadków jedzenia i psujących się ziemniaków w workach. Ściany czarne od sadzy, na łóżku stos ubrań, walające się po pokoju puste opakowania po jedzeniu i lekach. W kącie stoi kaflowy piec i hałda węgla. Na ścianach mnóstwo świętych obrazów. - Tu jest Pani Licheńska, tu Jasnogórska, a tam Pocieszenia z Pasierbca - wymienia 92-latka, spoglądając na postać Matki Boskiej.
Staruszka wypakowuje zakupy, nie trzeba ich chować do lodówki, wystarczy położyć w korytarzu. Jest wystarczająco zimno. - Trzeba rozpalić w piecu, mróz ma być w nocy - 92-latka rozgląda się wokół za czymś na podpałkę. Brudne ręce z popiołu wyciera w spódnicę. - Woda w kranie zamarzła, ale jak zrobi się cieplej, to znów będzie - zaznacza.
Nie ma wody, łazienki, wychodka też ze świecą szukać. Koło nóg staruszki łasi się kot, najlepszy i najwierniejszy przyjaciel. Za oknem robi się coraz ciemnej, słabe światło żarówki ledwo oświeca środek kuchni. Może to i lepiej, bo w kątach czai się nie tylko nieporządek ale i niepewność jutra.
Nie chce żadnej pomocy
Mieszkańcy dobrze znają „Antoszkę”. Kilka razy w tygodniu pokonuje utarty szlak do sklepu i spowrotem. Kiedy jest cieplej, zakupy wozi na wózku na kółkach.
Pani Antonina żyje sama od 10 lat, kiedy zmarł jej ostatni brat. Kobieta nie wyszła za mąż, dlatego nie ma swojej rodziny. - Mama, tata i rodzeńswto są już na tamtym świecie - opowiada staruszka.
92-latką opiekują się jej dalsi krewni, którzy mieszkają niedaleko.
- To jest siostra mojej babci - opowiada Barbara Matląg. - Z Antosią jest jeden problem, ona nie chce pomocy, boi się, żeby ją nikt nie zabrał i nie oddał do domu starców, dlatego ze swojego domu zrobiła twierdzę, do której nie wpuszcza nikogo, nawet księdza po kolędzie, nikogo! To cud, że przed panią się otworzyła - zaznacza kobieta. - Ile razy tam byłam i chciałam posprzatąć, to nie pozwoliła, dla niej te ubrania po zmarłym rodzeństwie są jak świętość i nie da ich ruszyć, nie chcemy też robić nic na siłę, robimy co możemy, przywieziemy opał, wodę - dodaje kobieta.
92-latka żyje z renty. Z ośrodka pobiera także zasiłek pielęgnacyjny.
- Kiedyś do staruszki chodziła opiekunka, ale 92-latka nie wpuściła ją przez ostatnie 3 wizyty - nadmienia kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Laskowej - Halina Potoniec.
W ostatnim czasie do chatki pukali także pracownicy socjalni, ale i oni odeszli z kwitkiem.
- Czasem proponujemy, że ją podwieziemy lub zrobimy jej zakupy, ale zawsze odmawia - opowiadają sąsiedzi.
- Ta pani żyje w swoim świecie, nie chce przyjąć pomocy, przyzwyczaiła się do takiego życia i pewnie uważa, że tak jest dobrze i nie ma co zmieniać - komentuje sołtys wsi - Stanisław Zelek. - To jest jej świat, trzeba to uszanować.