Dramaty matek, które nie powinny się wydarzyć

Czytaj dalej
Fot. Piotr Ciastek
Małgorzata Kulka

Dramaty matek, które nie powinny się wydarzyć

Małgorzata Kulka

W Polsce co roku mamy 20-30 przypadków dzieciobójstwa. Sądy najczęściej traktują zabicie noworodka przez matkę jako tzw. uprzywilejowany typ zabójstwa.

Zalew na Zakrzewie dwa kilometry od centrum Kłobucka (woj. śląskie) to sielskie okolice w pobliżu rezerwatu leśnego, które chętnie w upalne dni odwiedzają rodziny z dziećmi. Akwen z dwiema malowniczymi wyspami, wypożyczalnią łódek, rowerów wodnych, kajaków i stanowiskami dla wędkarzy ma wszystko, czego wypoczywającym do szczęścia potrzeba. Nie brakuje tu nawet przenośnych toalet.

W ostatni poniedziałek lipca, kiedy plażowiczów było szczególnie dużo, bo niemiłosierny żar lał się z nieba, w jednej z takich przenośnych toalet policja znalazła zwłoki noworodka.

Ona nie była stąd, musiała być przejazdem

- To niebywałe, że można tak postąpić, ale teraz takie są właśnie te młode matki. Alkohol, imprezy, a potem takie coś. Wczoraj była tu zorganizowana grupa młodzieży, możliwe, że to właśnie wśród nich była matka tego dziecka. Nie słyszałem, żeby w Kłobucku kiedyś miało miejsce takie wydarzenie. To straszne - mówi odpoczywający nad zalewem mieszkaniec Kłobucka.

I dodaje, że dziewczyna na pewno nie była stąd. Musiała być przyjezdna.

Rzeczywiście. Nie była stąd. 21-letnia kobieta, która w niedzielę urodziła w toalecie nad zalewem noworodka i tam go zostawiła, pochodzi z powiatu pajęczańskiego. Po północy zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Radomsku, skarżąc na ból brzucha i krwotok z dróg rodnych.

Badania wykazały, że maksymalnie 24 godziny wcześniej musiała urodzić dziecko, dlatego personel, mimo zapewnień pacjentki, że nigdy nie była w ciąży, zawiadomił organy ścigania.

Po kilku godzinach dzięki pomocy jej chłopaka policja znalazła martwego noworodka w przenośnej toalecie przy kąpielisku w Kłobucku. Częstochowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie dzieciobójstwa.

We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok dziecka. Z bardzo wstępnych badań wynika, że to kobieta jest matką noworodka. Prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie przyznaje jednak, że wstępne wyniki sekcji nie wskazują na dokładną przyczynę śmierci.

- Można sądzić, że dziecko urodziło się martwe. To są jednak dopiero wstępne ustalenia i biegli będą wykonywali jeszcze badania histopatologiczne i toksykologiczne. Przeprowadzone zostaną także badania genetyczne, żeby mieć pewność, że to właśnie kobieta, która została przyjęta do szpitala w Radomsku, jest matką dziecka. Na tę chwilę zaprzecza, jakoby urodziła dziecko. Jej przesłuchanie odbędzie się, gdy tylko lekarze na to pozwolą - mówi Tomasz Ozimek.

20-30 martwych noworodków

Takie historie nie powinny się zdarzać. A jednak co pewien czas słyszymy o kolejnych odsłonach dzieciobójczego serialu. Na początku roku w Iławie po śmierci - wskutek krwotoku - matki pięciorga dzieci na balkonie jej mieszkania znaleziono ciała dwóch maluszków. W Żorach aresztowano 29-latkę, która rok wcześniej zabiła i zakopała swoje dziecko. W lutym na skraju Zgierza w krzakach odkryto zakopane ciało noworodka. Zatrzymano 30-letnią kobietę. W marcu pod Łęczycą w szambie odkryto fragmenty płodu...

Co roku w szafach, kubłach i na wysypiskach w Polsce znajdowanych jest około 20-30 martwych noworodków. Wiele takich spraw pozostaje nierozwiązanych.

Dzieciobójstwo towarzyszy nam przez całą historię ludzkości

- mówi Karolina Maliszewska, psycholog i lekarz medycyny, która na potrzeby doktoratu badała zaburzenia psychiczne u kobiet po porodzie.

Do worka z kotem i małpą

Przed wiekami życie nowo narodzonych dzieci nie było zbyt wiele warte. W starożytnej Sparcie rada starszych decydowała, czy niemowlak jest na tyle silny, by mógł egzystować w społeczeństwie. Dzieci chore, z wadami były zrzucane z wysokiej skały. Podobną selekcję stosowano na wszystkich kontynentach - na zabijanie niepełnosprawnych dzieci pozwalali Rzymianie, ludy germańskie i słowiańskie, a także Japończycy, którzy akceptowali przez wieki zabójstwo zdeformowanych dzieci. Najczęściej jednak to rodzice w pierwszych chwilach po narodzinach korzystali z możliwości decydowania o życiu lub śmierci dziecka. Jak pisze Violetta Grudzień w artykule „Dzieciobójstwo. Zarys historii stosowania kar”, prawo germańskiego ludu Fryzów pozwalało matce na bezkarne zabicie noworodka w okresie między porodem a pierwszym karmieniem.

Sytuacja radykalnie zmieniła się pod wpływem chrześcijaństwa. W IV w. Konstantyn wprowadził karę śmierci za zabicie dziecka, a w średniowieczu wręcz uznano, że matka zasługuje na cięższą i boleśniejszą karę niż „zwykły” zabójca. Kobietę umieszczano w worku wraz z psem, małpą (zamiennie za małpę wkładano do worka węża, koguta lub kota), a następnie wrzucano do wody. Później zestaw kar poszerzono o inne warianty - rozrywanie gorącymi obcęgami, zakopywanie żywcem, przebijanie palem. W łagodniejszej wersji stosowano ścięcie toporem lub mieczem. Prawo pruskie jeszcze w XVIII wieku przewidywało karę śmierci nie tylko dla matki, która zabije dziecko, ale także dla kobiety, która wskutek porodu w nieodpowiednich warunkach doprowadziła do jego śmierci. Nawet jeśli nie miała na te warunki żadnego wpływu.

Dopiero na początku XIX wieku zaczęto zwracać uwagę na wpływ porodu na zachowania i zmniejszenie poczytalności matki. Z wolna kolejne kraje odchodziły od wymierzania kary śmierci za dzieciobójstwo (we Francji najwyższy wymiar kary obowiązywał do 1902 r.), a egzekucje zaczęto zastępować karami więzienia.

Surowe kary dla kobiet nie ograniczyły skali problemu. W przedwojennej Polsce, jeszcze przed wprowadzeniem w 1932 r. złagodzonego prawodawstwa (w latach 1926-1929), policyjne statystyki notowały co roku około tysiąca przypadków dzieciobójstwa czynnego (głównie przez uduszenie) lub biernego (zostawienie dziecka po porodzie bez opieki).

Zabójstwo z przywilejami

Dziś sądy traktują zabicie dziecka przez matkę jako tzw. uprzywilejowany typ zabójstwa (art. 149 kk) pod warunkiem, że zostało ono popełnione jedynie przez kobietę, która jest matką znajdującą się w okresie porodu i połogu. O ile za inne zbrodnie można zostać skazanym na dożywocie, to w tym przypadku owej szczególnej zabójczyni grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Zdarza się, że sąd, biorąc pod uwagę opinie biegłych, w ogóle odstępuje od wymierzenia kary.

W ubiegłym roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Ostrołęce. Matka czworga dzieci, która po urodzeniu piątego udusiła je, zawinęła w foliowy worek i zakopała w ogródku, nie trafiła za kratki. Została skazana na dwa lata w zawieszeniu. Według sądu, kobieta sama była ofiarą agresywnego męża alkoholika. W czasie ciąży żyła w nieustannym strachu przed mężem, poród był dla niej szokiem.

- Traktowanie dzieciobójstwa jako przestępstwa uprzywilejowanego ma swoje uzasadnienie - tłumaczy prof. Wojciech Cieślak, specjalista w zakresie prawa karnego. - Po pierwsze, poród jest silnym wstrząsem dla psychiki kobiety. Po drugie, w grę wchodzą względy społeczne.

Czasem matka zabijająca dziecko w czasie porodu w ogóle nie popełnia przestępstwa.

- Dzieje się tak, gdy u kobiety stwierdzono psychozę poporodową - tłumaczy dr Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku.

Małgorzata Kulka

Jestem absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym im. Jana Długosza w Częstochowie. Od 10 lat pracuję w lokalnej redakcji Dziennika Łódzkiego w Radomsku i żyję tym, co dzieje się w regionie. Jeśli chcesz, żebyśmy zajeli się jakimś tematem i przedstawili go w wydaniu papierowym oraz naszych serwisach naszemiasto.pl, zapraszamy do współpracy.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.