Dwulecie rządu, czyli wujek dał na 500 plus

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

Dwulecie rządu, czyli wujek dał na 500 plus

Zbigniew Bartuś

Spytał mnie ostatnio drobny krakowski przedsiębiorca, dlaczego Amerykanie mają u sterów Trumpa, a my Dudę, Szydło i Kaczyńskiego, którzy nie tylko nigdy nie prowadzili żadnej prywatnej firmy, ale nawet „u prywaciarza” nie pracowali.

Odpowiedziałem, że o źródłach i wartości pieniędzy obywatele USA, ale też całej zachodniej Europy, uczą się od maleńkości. My, zamiast kształtować w dzieciach umiejętność konstruowania budżetu domowego, każemy im wkuwać na pamięć katalog zadanych Ojczyźnie ran. Żeby to się działo obok nauczania podstaw ekonomii! Ale to jest właśnie - zamiast.

Polak wkracza potem w dorosłe życie pełen kosmiczno-magicznych wyobrażeń o pochodzeniu pieniądza. Przypomina mi się wujek Zenek. Jego żona, Marysia, zasuwała w szpitalu po 12-16 godzin dziennie. Miała do ogarnięcia cały dom, opłaty, wyżywienie czwórki dzieci oraz wujka. Ten „tak się umęczył robotą kolejarza”, że w wieku 45 lat załatwił sobie rentę. W efekcie wnosił do domowego budżetu niewiele. Za to - miał gest.

Kiedy ciotce - drogą niejedzenia kolacji, wieloletniego niekupowania kiecek i innych wyrzeczeń - udało się wygospodarować oszczędności, np. na wymarzoną pralkę, wujek wyciągał je z bieliźniarki i fundował pączki i oranżadę całemu podwórku. Ale żeśmy go kochali!

Jako siedmiolatkowie nie mieliśmy zielonego pojęcia o pochodzeniu słodkiej gotówki. Z czasem zrozumiałem, że źródłem naszego szczęścia są pieniądze odkładane przez padającą na twarz ciotkę. Ale 90 proc. obywateli pozostaje w dorosłym życiu z (nie)wiedzą siedmiolatka. Wczoraj czterdziestoletni pracownicy pewnej krakowskiej firmy tłumaczyli mi, za co są wdzięczni rządowi: za podwyżki płac. Zapytałem, czy wiedzą, ile ich pracodawca, drobny przedsiębiorca, musi wysupłać, by im zapłacić 3 tys. zł na rękę. Nikt nie wiedział. Kiedy odparłem, że jest to 5,1 tys. zł - byli zdumieni, że ZUS i skarbówka biorą aż tyle. Świadomość, że rząd tutaj bierze, a nie daje, jest marna.

Albo takie 500 plus. Czy gdyby PiS wygrał wybory w 2007 roku, to zaraz zacząłby wypłacać ten zasiłek? A niby z czego? Wybuchł wówczas światowy kryzys, który wywołał katastrofę finansową w większości krajów Unii - Rumuni, Bułgarzy, Bałtowie cięli wynagrodzenia i emerytury, Hiszpanie zmagali się z 60-procentowym bezrobociem młodzieży, Niemcy notowali długotrwały spadek PKB, włoska gospodarka odbiła dopiero w roku… 2015. 60 proc. towarów eksportujemy do UE. Jak tam jest krach, nasze firmy dołują. Rośnie bezrobocie, płace stoją w miejscu. A na rynek pracy wchodziły wtedy w Polsce pokolenia wyżu demograficznego, co potęgowało problem.

Dziś rynek pracy jest o wiele łaskawszy dla pracowników dlatego, że u odbiorców naszych produktów i usług na Zachodzie panuje najlepsza koniunktura od początku stulecia. Zarazem z Polski znikło 2,5 mln ludzi w wieku produkcyjnym (pół miliona za czasów PiS), a na rynek wkraczają pokolenia o wiele mniej liczne od wyżów sprzed dekady. Efekt? Brakuje pracowników - i rosną płace. Działa rynek. Ot, elementarz ekonomii.

Dzięki niespotykanemu w Europie 30-procentowemu wzrostowi PKB w „bieliźniarce” polskiego rządu - czyli w naszej wspólnej kasie - udało się wygospodarować trochę pieniędzy na transfery socjalne, w tym 500 plus; notabene poprzedni rząd zostawił w tejże „bieliźniarce” 17 mld zł z zysku NBP i aukcji LTE. Ale to nie były pieniądze tamtego, ani obecnego rządu! To my, zbiorowa ciotka Marysia, harowaliśmy na to ciężko.

Nasze firmy, często za unijne pieniądze, urosły na tyle, że skutecznie konkurują z zachodnimi potentatami. Zarabiają - i wpłacają do budżetu dwa razy więcej niż w 2008 roku. Płacą też pracownikom znacznie więcej, co nakręca konsumpcję - a wraz z nią wpływy z podatku VAT. Pobór tego podatku jest sporo lepszy - obecny rząd skorzystał tu z rozwiązań stworzonych przez poprzedników. Na półmetku kadencji nie bardzo się tym chwali. Nie tłumaczy suwerenowi, że w gospodarce nic nie dzieje się z dnia na dzień, że dzisiejszy dobry plon jest efektem zasiewu z poprzednich lat i dobrej koniunktury na Zachodzie.

O wiele fajniej grać rolę dobrego wujka.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.