Trudne związki potrafią uzależniać?
Droga Agato!
Marlenę poznałem kilka lat temu. Od razu wpadła mi w oko. Piękna, wysoka, charyzmatyczna i tryskająca optymizmem dziewczyna, która zdecydowanie nie mizdrzyła się do chłopaków, lecz raczej dawała się adorować.
Jestem przystojnym facetem, laski zawsze na mnie leciały, ale ja nie przepadam za takimi, które trzepoczą rzęsami do każdego w miarę prostego samca. Dlatego Ona - Marlena, zrobiła na mnie takie wrażenie. Zaczęliśmy się spotykać.
Szybko zrozumiałem, że moja kobieta jest nie tylko inteligentna i wrażliwa, ale też mocno doświadczona przez życie. Jako dziecko nie miała po różach, a potem było już tylko coraz bardziej pod górkę - pewnie dlatego była nieufna wobec ludzi.
We mnie jednak zobaczyła swojego rycerza i anioła stróża w jednym. Wszystko było by pięknie, gdyby nie jedno poważne ale... Moja Marlena była bardzo, ale to bardzo o mnie zazdrosna.
A kiedy myślała, że ją zdradzam albo chcę zostawić, stawała się nieobliczalna. Nikt z moich znajomych nie chciał na początku wierzyć, że moja dziewczyna potrafi rzucać we mnie szklankami czy talerzami przy stole, że jak jest wściekła to wyrzuca przez okno moje rzeczy i na zmianę płacze, straszy mnie i lży wulgarnymi słowami, żeby po wszystkim błagać mnie, żebym jej nie zostawiał.
Nie wierzyli na początku, jednak po czterech latach tej gehenny prawie każdy już natknął się na mnie i Marlenę w sytuacji co najmniej dziwnej - więc budziłem powszechne współczucie.
Ja jednak za bardzo ją kochałem, czułem się za nią odpowiedzialny. Do czasu. Któregoś dnia, kiedy nasza kolejna sprzeczka zakończyła się wezwaniem przez sąsiadów policji - powiedziałem dość.
Kilka miesięcy dochodziłem do siebie. Teraz jest już dobrze, mam nową dziewczynę, staram się zapomnieć o gehennie którą przechodziłem z Marleną. Kamila, która jest całkowitym przeciwieństwem mojej byłej, daje mi dużo ciepła i spokoju. A w chwilach kiedy Marlena pojawia się nagle aby zawrócić mi głowę jakimś swoim problemem, Kama zachowuje dystans i zrozumienie. Jedno tylko jest teraz dla mnie problemem. Kama mimo wszelkich zalet już teraz przestaje mnie podniecać - a na widok Marleny, ciągle jeszcze miewam ściśnięte gardło i czuję przyspieszone bicie serca. Czy to normalne?
Dominik
Drogi Czytelniku!
Trudne związki, w których dochodzi do przemocy, agresji, które dla obu stron są źródłem niekończącej się frustracji, potrafią uzależniać. Wydaje się to absurdalne, jednak życie na huśtawce emocji, gdzie adrenalina i endorfiny ciągle buzują i sprawiają, że związek trwa mimo, że rozsądek kazał się już dawno rozstać. Wyjście z tej matni trwa często dłużej niż rozstanie. Dobrym pomysłem aby uporać się z problemami emocjonalnymi po rozstaniu, a także zabezpieczyć przed wchodzeniem w podobne związki w przyszłości jest terapia pod okiem psychologa. Warto rozważyć takie rozwiązanie, żeby następnym razem nie wpakować się w podobne tarapaty. Pozdrawiam.
Agata