Fot. Edward Gurban Marianna Słodownik lubi swoją ulicę Kaszubską
Pani Marianna Słodownik ma 83 lata. Większość swojego życia spędziła w Nowej Soli na ul. Kaszubskiej. Opowiada nam, jak zmieniała się ta okolica.
Jak ulica Kaszubska wyglądała wcześniej, przed kilkoma dekadami?
Mieszkam przy ul. Kaszubskiej już od 1953 roku, czyli 64 lata... Gdy tu przyjechaliśmy ze Strzelec Krajeńskich, było tu bardzo paskudnie. Wszędzie wertepy, piasek, nie można było przejść. Właściwie był tu koniec miasta, bo nie stały jeszcze osiedla Zatorza czy wieżowce. Ulica nosiła imię przodownika pracy, ale wbrew temu pracowitemu podobno człowiekowi, była bardzo zaniedbana. Później zmieniono nazwę ulicy na Kaszubską, a po jakimś czasie powrócono do Pstrowskiego. Dopiero, gdy stanęły wieżowce, w których budowę mocno był zaangażowany mój niedawno zmarły mąż Arkadiusz, ulicę ponownie nazwano Kaszubską.
Teraz ulica bardzo się zmieniła...
Rzeczywiście, teraz jest bardzo ładna. Zmieniło się prawie wszystko. Jest nowa nawierzchnia jezdni, nowe wygodne chodniki, po których wreszcie można wygodnie spacerować. Przede wszystkim wygląd zmieniły budynki. Wszystkie zostały odnowione, elewacje mają żywe, pastelowe kolory. Niemal wszędzie wymieniono dachówki. Wszędzie jest pełno zieleni, odżyły niektóre przydomowe ogródki. W Strzelcach, gdzie spędziłam dzieciństwo było ładnie, ale tu jest ładniej.
Zmieniłaby Pani coś jeszcze?
Tak może pozostać, już jest o wiele ładniej niż kiedyś. Pozostały jeszcze do zrobienia wjazdy między poszczególnymi budynkami. Między moim domem a dwupiętrowym budynkiem obok, jest spory dół. Mieli go zasypać, gdy odnawiano nasz dom. Czas upływa, a nie ma się tym kto zająć. Po obfitych opadach deszczu tworzy się duża kałuża, co nie jest widokiem przyjemnym i sprawia kłopoty mieszkańcom oraz kierowcom samochodów. Ale tak poza tym, jest pięknie i nowocześnie.
Dziękuję za rozmowę.