W 2017 roku w regionie świętokrzyskim najbardziej w Polsce przybyło milionerów. O tym, dlaczego ich liczba wzrosła aż o 33 procent, rozmawiamy z doktorem Sławomirem Pastuszką, adiunktem na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Eksplozja milionerów - 604 osoby - w Świętokrzyskiem to dla regionu dobra wiadomość?
Oczywiście. Ta rekordowa liczba osób, które tak wiele zarobiły w 2017 roku to przede wszystkim znakomita informacja dla nich samych, ale i dobre wieści dla całego regionu świętokrzyskiego. Bo pokazuje, że województwo nadrabia pod tym względem zaległości, jakie miało w porównaniu do innych regionów. Do tej pory bowiem udział milionerów w populacji mieszkańców regionu był niski. Można powiedzieć, że mieliśmy niską bazę w tym względzie.
Jak Pan myśli, skąd nagle milionerzy wzięli się w takiej liczbie?
Jak wynika z danych Izby Administracji Skarbowej, przede wszystkim zarobili te pieniądze, prowadząc własną działalność gospodarczą. A ponieważ przez ostatnie dwa lata obserwujemy silny wzrost w gospodarce, szczególnie we wrażliwych na dobrą koniunkturę budownictwie i branży metalowej, dziedzinach, które są mocną stroną w Świętokrzyskiem, można zakładać, że to właśnie właściciele firm o takim profilu dorobili się w ubiegłym roku tych milionów złotych.
Ale nie tylko przedsiębiorczość przyniosła podatnikom krocie. Milionerami co roku są też u nas ludzie pracujący na etatach?
Widocznie mamy tutaj znakomitych menedżerów. Albo pracują oni w dużych firmach, gdzie zarabia się bardzo dobrze, na naszym terenie, albo pracują w delegacji, na przykład w dużych miastach, a tu jedynie rozliczają się z fiskusem.
Czy bogacenie się przedsiębiorców, menedżerów może jakoś wpłynąć na sytuację szarego pracownika?
Powinno przełożyć się na inwestycje w kapitał materialny i niematerialny, czyli ludzi. Prawdopodobnie za tym może iść reakcja łańcuchowa, czyli wzrost wynagrodzeń.