
Środowisko historyków sztuki i krytyków twierdzi, że przynajmniej połowa reprodukowanych w książce o Jadwidze Maziarskiej prac nie jest jej autorstwa. I głośno zadaje pytanie, kto i w jakim celu próbuje je uwierzytelnić?
Znawcy sztuki są oburzeni książką Bogdana Podgórskiego, byłego senatora i kolekcjonera, o awangardowej malarce Jadwidze Maziarskiej (1913-2003), przedstawicielce II Grupy Krakowskiej. Twierdzą, że nawet co drugi z pokazanych w niej obrazów to... falsyfikat.
Anna Baranowa, przewodnicząca Sekcji Sztuki Nowoczesnej Stowarzyszenia Historyków Sztuki oddziału krakowskiego, dostała propozycję napisania wstępu do tej publikacji. Gdy się z nią zapoznała, stwierdziła, że nie może tego zrobić, bo autorstwo części prac budzi jej wątpliwości.
Później - wraz z Martą Tarabułą, znaną krakowską marszandką i właścicielką galerii „Zderzak” - podpisała się pod listem otwartym do Bogdana Podgórskiego. Zarzuciły mu próbę uwierzytelnienia dzieł o nieznanym pochodzeniu. „Na podstawie naszej wiedzy o twórczości Jadwigi Maziarskiej odnosimy wrażenie, że artystce przypisywane są prace, które nie wyszły spod jej ręki. Oczywiście, wątpliwości tych nie da się rozstrzygnąć w oparciu o reprodukcje, stąd pytanie o źródła, z których autor zaczerpnął tak wiele nieznanych dzieł” - czytamy w liście.
Podpisało się pod nim wielu cenionych krytyków i historyków sztuki, m.in. Monika Rydigier, Janina Górka-Czarnecka i Piotr Majewski.
- Dokładnie połowa reprodukcji w książce to nie są to obrazy Jadwigi Maziarskiej. Uważam tego typu publikację za szkodliwą i wprowadzającą w błąd - tłumaczy Barbara Piwowarska, autorka monograficznej wystawy Maziarskiej w CSW Zamek Ujazdowski w 2009 r.
W dalszej części tekstu:
- Jak tłumaczy się Bogdan Podgórski?
- Co mówi o całej sytuacji ekspertka Desy?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień