Felieton naczelnego. Chrobry pod Budziszynem (1015 r.), „Dziennik Polski” w Paryżu (2022 r.)

Czytaj dalej
Wojciech Mucha

Felieton naczelnego. Chrobry pod Budziszynem (1015 r.), „Dziennik Polski” w Paryżu (2022 r.)

Wojciech Mucha

Pomyłka jest wpisana w świat ludzkich decyzji - powiedział swego czasu krakowski filozof, prof. Piotr Bartula. To prawda, której plon zebraliśmy we wczorajszym numerze „Dziennika Polskiego”, kiedy to w wyniku omsknięcia się palca naszemu wydawcy wstawiliśmy Bolesława Chrobrego w wir II wojny światowej, pisząc, że 1 września 1939 r. dał łupnia Niemcom pod Budziszynem. Że rzecz miała miejsce 1 września, ale w 1015 r. oczywiście wiemy, a za pomyłkę przepraszamy, dziękując jednocześnie Czytelnikom za uważną lekturę.

Skoro już jednak jesteśmy przy mediach, to warto się na chwilę zatrzymać. Oto w mijającym tygodniu (a w zasadzie od ostatniego felietonu wyżej podpisanego) działo się na naszych łamach całkiem sporo. Bardzo dobrze przyjęli Państwo pierwszy numer dodawanego do "Dziennika" sobotniego Magazynu „Kraków Główny”, w którym zamieściliśmy m.in. sylwetkę krakowskiego arystokraty Jarosława Potockiego oraz wywiad z Cecylią Malik, naszą podwawelską aktywistką.

O tym, że teksty się przyjęły, świadczą zarówno pozytywne reakcje po lekturze, ale także oburzenie - z jednej strony wszelkiej maści posiadaczy zakurzonych herbów, że oto niegodni jesteśmy pisać o magnaterii, hrabiostwie i arystokracji i byśmy lepiej poszli pasać świnie, bo to świat dla nas słusznie niedostępny. Z drugiej strony odsądziła nas od czci twardogłowa prawica, że wywiad z lewicową aktywistką nie zasługuje na łamy poważnej gazety. Szczęśliwie Państwo (i my) uważacie inaczej. Co ciekawe - sam JE Jarosław Potocki chyba bardzo cieszy się z popularności i samego - życzliwego przecież dla niego - tekstu.

Z lokalnie ważnych rzeczy pewne zamieszanie wzbudziła w tym tygodniu nasza analiza dotycząca zarządzanych przez małopolskie samorządy środków masowego przekazu - urzędowych telewizji, biuletynów nazywanych gazetami oraz serwisów internetowych. Tych wszystkich udających media tworów, które nadają niezakłócone pytaniami od dziennikarzy komunikaty, obwieszczenia i mówiąc wprost - propagandę.

Opisaliśmy większość z nich (pominęliśmy niektóre, ale tak, o „telewizji” Urzędu Marszałkowskiego też napiszemy), podaliśmy ogólne koszty ich funkcjonowania i zdiagnozowaliśmy ich niszczącą dla debaty publicznej rolę. Po cóż bowiem jeden czy drugi urzędnik ma się pocić w rozmowie z dziennikarzem, skoro jego słowa bez zakłóceń poda opłacany z podatków mieszkańców pseudoportal lub quasi-gazeta? Po co np. prezydent Jacek Majchrowski miałby udzielić wywiadu „Dziennikowi”, jeśli może mieć na zawołanie kamerę, stojak, mikrofon i udającego dziennikarza pracownika?

Takich „mediów” w większości nie obowiązuje zresztą ani Prawo Prasowe, ani nie czepia się ich Rada Etyki Mediów, nie ma sensu wysyłać tam sprostowań i polemik, często nie są formalnie tytułami prasowymi, jak np. „PLH News” - cykl komunikatów nadawanych w internecie przez włodarza Nowego Sącza, prezydenta Ludomira Handzla (PLH). Mogą robić co i jak chcą - za nasze pieniądze.

Po tekście jego autorów poczęli podgryzać krytycy. I tak się dziwnie okazało, że większość z nich stanowili ludzie niemal od zawsze orbitujący wokół władzy samorządowej - radni, pracownicy urzędów, lub inni „żywotnie zainteresowani”. Oczywiście, merytorycznej dyskusji było tyle, ile w pisemku Krakow.pl albo w stylizowanej na wywiad prasowy rozmowie prezydenta Jacka Majchrowskiego ze swoją pracownicą (takie pogwarki ukazują się średnio raz w miesiącu). I chyba w sumie za dziennikarski sukces można uznać, że jako „DP” już ponad rok czekamy na możliwość wywiadu z prezydentem Krakowa.

Ale sukcesem „Dziennika” jest także to, że nasze teksty kształtują opinię na najwyższym szczeblu. Oto w ubiegły poniedziałek na Polach Elizejskich premier Mateusz Morawiecki w obecności prezydenta Francji Emmanuela Macrona cytował felieton obecnego i dziś w naszej gazecie Jana Rokity. Tekst pt. „Sankcje” ukazał się w „Dzienniku Polskim” i dobrze wiedzieć, że razem z nim trafił także na biurko premiera RP.

„Dziennik Polski” musiał najwyraźniej trafić także na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, który w trakcie wywiadu dla Radia Zet z pamięci cytował nasz ubiegłotygodniowy tekst na temat skażenia Odry. Chodzi o analizę dr. Marka Krukowskiego pt. „Czy czekają nas kolejne katastrofy ekologiczne, jak ta na Odrze?”, którą mogli Państwo przeczytać w poprzednim „Pulsie”. Cóż, jako naczelnego bardzo mnie to cieszy, wiem przecież, że zarówno Czytelnicy, jak i redakcja chcą, by ich tytuł opowiadał o rzeczach najważniejszych. Taka rola prawdziwej prasy.

Felieton ukazał się w "Dzienniku Polskim" 2 września 2022 r.
___________

Wspaniałym uzupełnieniem tego felietonu jest to, co spotkało mnie dziś w delikatesach "Kocyk". Do bułki i kefiru otrzymałem bowiem enigmatyczny "Nowy Kurier Krakowski", darmowy periodyk udający normalną gazetę. Całkiem przypadkowo jest pełen peanów na rzecz trwających w mieście remontów, pełen niepodpisanych tekstów i profesjonalnych, opatrzonych logiem Krakowa (i również niepodpisanych) zdjęć. To jednak rzecz na kolejny tekst.

Wojciech Mucha

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.