Felieton naczelnego. Przywrócić twarz papieżowi
Czy wiedzą Państwo, co oznacza skrót „JP2GMD”? To popularny wśród części młodych ludzi akronim hasła „Jan Paweł II gwałcił małe dzieci”. A czy wiecie, kim jest „żółta morda”? Też nie? To kolportowana wcale nie na marginesie internetu karykaturalnie przerobiona fotografia Świętego. Z kolei „papieżowa”, to określenie godziny śmierci Karola Wojtyły, 21:37, która to godzina dla części dzieci, młodzieży, ale i starszych nie jest wcale powodem do zadumy nad Jego postacią i nauczaniem, a okazją do kolejnych szyderstw w typie „umówiłem się z nią na papieżową, hehe”. Tak, bardzo to wszystko „śmieszne”.
Oczywiście powyższe zapewne nie mieści się Państwu w głowie, ale fakty są nieubłagane. Dla większości młodych ludzi Święty Jan Paweł II nie jest ani autorytetem, ani nauczycielem, ani nawet pozytywnym symbolem. To postać z rynsztokowych internetowych dowcipów-memów, filmików itp., które dorobiły się już własnej nazwy: "cenzopapa". Wokół postaci papieża Polaka funkcjonuje wręcz swoisty „przemysł pogardy”, który skutecznie zohydza go już na poziomie najprostszych skojarzeń.
I właśnie tej sprawie przyglądała się moja znajoma dziennikarka Weronika Kostrzewa, która zapytała o ten bolesny fenomen ekspertki ds. social mediów i wizerunku. Wnioski nie są niestety napawające optymizmem, bo choć wizerunek, cześć i dobre imię papieża były już naruszany za Jego życia, dokonania podważane, a każda kontrowersja wyolbrzymiana, to od kilku lat mamy do czynienia z absolutną negacją postaci Jana Pawła II, a co za tym idzie, Jego dzieła i pamięci.
Rozmówczynie mojej koleżanki słusznie zwracają uwagę, że część winy ponosi za to fakt, iż w Polsce mieliśmy do czynienia z pewnym przesytem i groteską w honorowaniu Świętego kolejnymi pomnikami, ulicami itp., i że pewien rodzaj satyry i idącej za nią negacji był wśród młodych ludzi reakcją obronną. Działo się tak szczególnie wśród „pokolenia postJPII”. Powodów jest jednak więcej - od specyfiki mediów społecznościowych, promujących tego typu treści i sprzyjających ich wyświetlaniu, po edukację, która niekoniecznie radzi sobie z przekazywaniem treści religijnych w nowoczesny sposób, wreszcie do kwestii politycznych i społecznych, których opisanie daleko wykracza poza objętość nawet internetowej wersji mojego felietonu.
I choć większości z Czytelników „Dziennika”, ludzi wyczekujących często godzinami pod oknem na Franciszkańskiej, może to wszystko wydawać się niemożliwe, to jest to prawda. I by uświadomić sobie jak szybko płynie czas wystarczy powiedzieć, że osoby urodzone w roku śmierci Karola Wojtyły, ci nie pamiętający Go osobiście, będą mogli głosować w przyszłorocznych wyborach, będą już pełnoletni. Dla wielu z nich św. Jan Paweł II jest powodem do drwin, ale i symbolem wszelkiego zła, o które słusznie i niesłusznie obwinia się hierarchów Kościoła. To diagnoza nieprawdziwa, ale fakty są, jakie są. To dlatego wszyscy, którym zależy nie tylko na prawdzie o Świętym, ale i na wspólnocie, którą chcemy i musimy tworzyć także z najmłodszymi, musimy poważnie się zastanowić, co robić.
W ostatnich dniach wokół nas pojawiły się np. przypominające postać św. Jana Pawła II billboardy, które w Małopolsce rozwiesiły władze naszego województwa. Są one, owszem, jakimś pomysłem. Jak przekonują inicjatorzy chcą oni za ich pomocą "przypomnieć tę postać”. Cóż, może to być jednak za mało w walce z memami i pogardą, a efekt może być, delikatnie mówiąc, umiarkowany.
To dlatego dobrze, że już za chwilę (20-23 października) rozpoczyna się w Krakowie spotkanie Rady Konferencji Episkopatów Europy, podczas którego biskupi wraz z przedstawicielami będą rozmawiać o duszpasterstwie młodzieży. „Poprzez wykłady, panele dyskusyjne i prace w grupach podzielą się doświadczeniami z własnych wspólnot oraz zastanowią się, w jaki sposób w obecnych czasach przekazywać młodzieży Chrystusowe wołanie” - czytamy w zapowiedzi. Kościół widzi, to dobrze.
Ważnym punktem spotkania będą również świadectwa młodych osób o osobistej relacji z Chrystusem, o byciu w Kościele i o powołaniu. Jedno z wydarzeń nosi nawet nazwę „Młodzi u Jana Pawła II”.
I cóż, to ten kierunek wydaje się lepszy, także do wspierania go finansami niż wieszanie billboardów z twarzą św. Jana Pawła II. Billboardów, które nim jeszcze pożółkną, to staną się łatwym celem politycznych ataków i kolejnym katalizatorem do hejtu. Tak, Panie radny Gibała, to ostatnie do Pana.