Filip Matczak: Wracam do siebie!

Czytaj dalej
Fot. Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko

Filip Matczak: Wracam do siebie!

Jakub Kłyszejko

O ten ruch prosiło się od dawna. Obwodową rotację mistrza Polski wzmocnił Filip Matczak, wychowanek Zastalu, były już gracz Asseco

Kiedy pojawiła się konkretna propozycja ze Stelmetu?
Zaczęliśmy rozmawiać na początku tygodnia. Pod koniec poprzedniego dochodziły do mnie słuchy, że klub się poważnie interesuje. Najpierw mój agent rozmawiał z włodarzami Asseco, którzy zgodzili się na moje wcześniejsze odejście. Tak to wyglądało.

Malejące szanse Asseco na pierwszą ósemkę miały wpływ na twoją decyzję?
Coś w tym jest. Nie chciałem zakończyć sezonu już pod koniec kwietnia. Interesuje mnie walka o jak najwyższe cele. Nie będę ukrywał, że propozycja ze Stelmetu bardzo mnie ucieszyła. Będę miał możliwość walki o mistrzostwo Polski. Chcę kontynuować swoją przyszłość w Zielonej Górze.

Nad samym podpisem chyba długo się nie zastanawiałeś?
Jak przy każdej decyzji, zawsze pojawiają się jakieś za i przeciw. Trzeba zrobić sobie analizę tego, co w danym momencie jest najlepsze. Decyzja zapadła i bardzo się z tego powodu cieszę. Myślę, że będzie to bardzo dobry okres, dla mnie i dla klubu.

Wraz z końcem sezonu wygasał twój kontrakt z Asseco. Pojawiały się już propozycję z innych klubów?
Coś mi się obiło o uszy, że niektóre drużyny chciałyby mieć mnie u siebie. Jednak żadnych konkretów nie było. Jedynie medialne spekulacje i małe zapytania.

Szybko doszedłeś do porozumienia z właścicielem klubu?
Tak. Dogadaliśmy się bardzo szybko. Porozmawiałem z trenerem, agentem i panem Jasińskim. Zależało nam, aby kontrakt został podpisany jak najszybciej.

Prezes klubu widzi w tobie inwestycję na lata. Dla zawodnika musi być to bardzo budujące?
Jak najbardziej. Przychodząc tutaj, nadal chcę się rozwijać, iść do przodu i nie zatrzymywać się. Ostatnie sezony grałem w Gdyni, gdzie cały czas miałem swój progres. Myślę, że będę mógł to kontynuować w Zielonej Górze. Cały czas chciałbym stawać się lepszym koszykarzem.

Jakie to będzie uczucie po czterech latach przerwy, wystąpić we własnej hali, w końcu jako gospodarz?
Będzie to dla mnie świetna sprawa. Nie ukrywam, że łatwiejsze, niż występy przeciwko Stelmetowi. Mecze w Zielonej Górze nie były dla mnie łatwe. Zawsze chciałem pokazać się jak najlepiej. Teraz powinno to wyglądać zupełnie inaczej. Pojawi się większy luz i psychiczny komfort, że w końcu mogę występować w barwach tej drużyny.

Rodzina oraz znajomi mieli dotychczas rozdarte serce. Z jednej strony kibicują Stelmetowi, a z drugiej Filip gra w barwach innej drużyny. W końcu skończy się ten problem?
Priorytetem dla bliskich było kibicowanie drużyny, w której występuję. Jednak wszyscy trzymali kciuki także za Stelmet, tak samo jak ja. Cały czas śledziłem wyniki i poczynania drużyny. Nasze drogi się zeszły, z czego mogę się tylko cieszyć. Nadal będę wspierał moją starą już ekipę z Gdyni.

Z trenerem Arturem Gronkiem spędziliście dwa miesiące na zgrupowaniu kadry B. Już wtedy pojawiały się rozmowy o ewentualnym transferze?
Rozmawialiśmy podczas obozu w Chinach. Była to tylko luźna pogawędka. Wróciliśmy do swoich klubów i musieliśmy myśleć o wtedy nadchodzącym sezonie. Każdy miał ważne zadania. Wtedy nie myślałem, co się później zdarzy. Robiłem swoje i w ogóle się tym nie zajmowałem.

Od jakiegoś czasu kibice głośno domagali się twojego powrotu. Jak odbierasz takie zachowanie fanów zielonogórskiego basketu?
Jest to dla mnie bardzo miłe i cieszę się, że mogę zagrać w swoim rodzinnym mieście i przed swoją publicznością. Będzie to świetne uczucie i nie mogę się już doczekać pierwszego meczu.

Zdajesz sobie sprawę, że presja i oczekiwania wobec twojej osoby będą zdecydowanie wyższe?
Na pewno tak będzie. Jestem gotowy na poważne granie. Zdaję sobie sprawę, że tutaj walczy się o wynik. Nie boję się tego. Będę dawał z siebie wszystko w każdym spotkaniu i dobrze wywiążę się ze swoich obowiązków.

Cztery lata spędzone w Gdyni były chyba najlepszym możliwym rozwiązaniem?
Gdybym mógł cofnąć czas, to postąpiłbym dokładnie tak samo. Poznałem tam mnóstwo wspaniałych ludzi. Dostałem od trenerów szansę rozwoju, którą udało mi się wykorzystać. Okres w Asseco będę wspominał bardzo dobrze, jednak czas na nowe wyzwania.

Z zawodników, z którymi miałeś okazję trenować i grać pozostał tylko Łukasz Koszarek.
Nie miałem za wiele możliwości występów z Łukaszem. Bardzo się cieszę, że mogę grać w tym zespole. Wiem jacy koszykarze tu są i gra u ich boku będzie dla mnie świetnym przeżyciem. Myślę, że świetnie wpasuję się w drużynę. Dołożę swoją dodatkową cegiełkę, która pomoże w osiągnięciu założonego celu.

Na kilka tygodni z gry wypadł Przemysław Zamojski. Twoje wejście w zespół będzie mocno przyspieszone?
Przemka spotkał spory pech. Liczę na jego szybki powrót do zdrowia. Bardzo się lubimy i mamy świetny kontakt. Zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało. Ja też nie wiem jak szybko zaadoptuję się do systemu gry trenera Gronka. Oby stało się to jak najszybciej.

Kto może wam najmocniej przeszkodzić w walce o mistrzowski tytuł?
Liga w tym roku jest bardzo wyrównana. W czołówce panuje spory ścisk. Anwil, Stal, Dąbrowa, czy Rosa będą groźne i mogą sporo namieszać. Musimy patrzeć na siebie i skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu.

Jakub Kłyszejko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.