Fortuna znaleziona w ziemi, czyli wielkie gorączki złota XIX wieku w Ameryce Płn.

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Kacper Rogacin

Fortuna znaleziona w ziemi, czyli wielkie gorączki złota XIX wieku w Ameryce Płn.

Kacper Rogacin

Do tej pory ludzkość wydobyła z ziemi ponad 200 000 ton złota. Ogromne ilości tego kruszcu pozyskiwano podczas tzw. gorączek złota. Najsłynniejsze z nich wybuchały w Ameryce Północnej w XIX wieku.

Skookum Jim przekraczał właśnie niewielki potok w Jukonie, na terenie dzisiejszej zachodniej Kanady. W pewnym momencie machinalnie spojrzał w dół i... stanął jak wryty. W krystalicznie czystej, lodowato zimnej wodzie ujrzał błysk.

Jego serce w sekundę zaczęło walić jak oszalałe, ale on nie spuszczał wzroku z miejsca, w którym - był tego pewien - coś żółtego błysnęło spod nurtu rzeki. Jim pochylił się, wsadził rękę pod wodę i zebrał wielką garść osadu z dna potoku. Gdy otworzył dłoń, o mało nie zemdlał z wrażenia. Pośród ciemnego piachu i szarych kamieni, jak najpiękniejszy na świecie klejnot pysznił się samorodek złota wielkości monety dziesięciocentowej (ok. 1,7 cm średnicy).

Oszołomiony Jim i jego podekscytowani towarzysze zaczęli przeczesywać strumień i szybko znaleźli kolejne „nuggety”. Tak zaczyna się gorączka złota w Klondike - jedna z najsłynniejszych masowych pogoni za złotem w historii świata.

Miliard dolarów wydobyty z ziemi

Od momentu odkrycia pierwszego samorodka do rozpętania prawdziwego szału w tamtym regionie minęło dobrych kilka miesięcy. Skookum Jim nie był głupi - wiedział, że jeśli wieść o odkryciu złota w Bonanza Creek (bo tak nazwano szczęśliwe miejsce) się rozniesie, wkrótce w okolicy pojawią się hordy innych poszukiwaczy. A przecież nikt nie ma ochoty dzielić się tak cennym znaleziskiem.

Jim i jego wspólnicy - siostrzeniec, siostra i jej mąż - przez następne tygodnie w tajemnicy przesiewali więc cal po calu ziemię w pobliżu Bonanza Creek. Gdy uznali, że urobek ich satysfakcjonuje, załadowali worki ze złotem na konie i ruszyli do Seattle. Tam, obładowani złotem, wzbudzili powszechną sensację. Nie mieli powodu, by dłużej utrzymywać tajemnicę, więc oznajmili, że złoto znaleźli w Klondike.

Co ciekawe, oficjalnie znalazcą pierwszego samorodka ogłosił się mąż siostry Skookuma Jima - George Carmack. Historycy uważają, że zrobił tak, ponieważ Jim był członkiem ludu Tagishów, którzy od wieków zamieszkiwali tereny Jukonu. Poszukiwacze obawiali się, że władze Kanady mogą chcieć próbować odebrać złoto znalezione przez rdzennego mieszkańca tamtych terenów, a nie „białego”, więc dla bezpieczeństwa ustalili, że to Carmack zostanie ogłoszony odkrywcą.

Innych poszukiwaczy nie obchodziło, kto znalazł pierwszą złotą grudkę. Zależało im tylko na jednym - by jak najszybciej dostać się do Klondike i rozpocząć poszukiwania złota.

Seattle stało się więc wkrótce przystankiem dla dziesiątek tysięcy przybyszów z całych Stanów Zjednoczonych, a nawet spoza USA, którzy w mieście kupowali potrzebne narzędzia, namioty i zapasy żywności (kanadyjski rząd wymagał, by każdy poszukiwacz miał ze sobą roczny zapas pożywienia, by uniknąć klęski głodu).

Z Seattle górnicy wyruszali długą i niebezpieczną drogą aż do Dawson City, miasteczka położonego nieopodal Bonanza Creek. Już w kwietniu 1897 roku, czyli ledwie kilka miesięcy po ujawnieniu informacji o znalezieniu złota przez ekipę Skookuma, w Dawson zarejestrowanych było 1,5 tys. górników. W sierpniu było ich 3 tysiące, a rok później - 30 tysięcy. Szacuje się, że w sumie w gorączce złota w Klondike wzięło udział nawet 100 tys. ludzi.

Bogactwa dorobiło się około czterech tysięcy śmiałków (m.in. Sknerus McKwacz - fikcyjna postać, wujek Kaczora Donalda, który swój pierwszy milion zarobił właśnie na wydobyciu złota w Klondike). Niektórzy mieli choć tyle szczęścia, że znaleźli niewielkie ilości złota, które pozwoliły im opłacić koszty powrotu do domu (lub wyruszenia w inne złotonośne miejsca na dalsze poszukiwania). Zdecydowana większość nie znalazła jednak nic - prócz zawodu, bankructwa, kalectwa lub śmierci w mroźnych górach albo z rąk rabusiów.

Według oficjalnych wyliczeń, w trakcie gorączki złota w Klondike wydobyto kruszec o wartości miliarda dzisiejszych dolarów.

Handlarze i spekulanci zbijają fortunę

Histeria w Klondike nie była niczym nowym dla mieszkańców Ameryki Północnej. Pierwsza gigantyczna gorączka złota miała miejsce w Kalifornii i rozpoczęła się w 1848 roku. W tamtym czasie mało kto osiedlał się w tej części zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Szwajcarski imigrant John Sutter postanowił jednak, że zrobi tam interes.

Pewnego dnia wysłał dwudziestu swoich pracowników w okolice dzisiejszej miejscowości Coloma i zlecił im budowę tartaku wyposażonego w koło wodne. 24 stycznia 1848 roku jeden z nich - John Marshall - szperał przy zbudowanym właśnie kole, gdy zauważył samorodek złota. Zdziwiony zaniósł znalezisko Sutterowi, a ten polecił, by wszyscy pracownicy zachowali tę informację w tajemnicy.

Wieść rozniosła się jednak błyskawicznie i w okolice San Francisco zaczęły ściągać tabuny ludzi z dosłownie całego świata. Była to pierwsza w historii „globalna” gorączka złota.

Ocenia się, że nawet połowa spośród 300 tysięcy poszukiwaczy, którzy ściągnęli do Kalifornii, osiągnęła przynajmniej skromny zysk - już po odliczeniu wydatków. Niektórzy górnicy trafili na żyły złota i zostali bogaczami, ale w czasie tamtej gorączki zdecydowanie najwięcej zarabiali kupcy i handlarze. Jeden z nich - Samuel Brannan - stał się nawet najbogatszym człowiekiem w Kalifornii w latach 50. XIX wieku.

Gdy szał w regionie dopiero wybuchał, Brannan objechał każdy sklep w okolicy i wykupił wszystkie zapasy łopat, kilofów, namiotów i innych narzędzi niezbędnych górnikom. Sprzedawał je następnie nadciągającym poszukiwaczom, ale za kilku-kilkunastokrotnie wyższe kwoty. W ten sposób dorobił się fortuny.

Innym biznesmenem, który odniósł wtedy wielki sukces, był Levi Strauss. Zaczął sprzedawać górnikom dżinsowe kombinezony w San Francisco w 1853 roku, co przyniosło mu prawdziwy majątek.

Kalifornijska gorączka złota spowodowała boom gospodarczy w Stanach Zjednoczonych. Złoto, które wtedy trafiło do obiegu, kosztowałoby dzisiaj... 2,9 miliarda dolarów. Ale pogoń za tym cennym pierwiastkiem miała też mroczne strony. Przyczyniła się m.in. do ludobójstwa na rdzennych mieszkańcach Kalifornii, dokonywanego przez bandytów, którzy zawsze kręcili się w pobliżu górników szukających złota.

Hej, chcecie kupić błyszczący kamyk?

Kalifornijska gorączka złota wygasła w 1855 roku, ale trzy lata później rdzenni Amerykanie na terenie dzisiejszej Kolumbii Brytyjskiej zaczęli znosić do Fortu Kamloops błyszczące kamyki - samorodki złota. Zdziwionym mieszkańcom fortu oznajmili, że od wieków pozyskiwali je z okolic rzeki Fraser, ale nie miały one dla nich większej wartości.

Błyskawicznie wybuchła kolejna złota histeria. W ciągu miesiąca do pobliskiego miasteczka Victoria przybyło 30 tysięcy poszukiwaczy - głównie weteranów gorączki z Kalifornii, ale też 4 tysiące Chińczyków.

Władze Kolumbii Brytyjskiej oszacowały, że w latach 1860-1869 w pobliżu rzeki Fraser wydobyto złoto o łącznej wartości 290 milionów dzisiejszych dolarów. W innych miejscach tego stanu wybuchały mniejsze lub większe gorączki, które przyniosły w sumie kolejne setki milionów dolarów w złocie.

Kacper Rogacin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.