Godziny czekania, nerwy. SOR-y w Lublinie oblężone jak nigdy
Pacjenci zgłaszają się na ostry dyżur w szpitalu, bo nie mogą się dostać do specjalistów. Tak właśnie wygląda sytuacja na szpitalnych oddziałach ratunkowych w Lublinie. Szpitale odpowiadają, że 70 proc. pacjentów nie powinno tu w ogóle trafić. Przez to jest ciasno, a oddziały ratunkowe nie są z gumy.
- To jakiś niehumanitarny system. To, co przeżyliśmy w niedzielę na SOR przy Jaczewskiego, można nazwać nieporozumieniem. O godz. 12 przyjechałam z mężem, bo miał opuchniętą, zaczerwienioną nogę i gorączkę. Chirurg stwierdził, że to nie wymaga jego interwencji. Po ok. 6 godzinach oczekiwania inny lekarz zlecił badania krwi i stwierdził ostre zapalenie skóry.
Czy da się jakoś rozwiązać problem przeciążonych oddziałów ratunkowych? Przeczytaj nasz artykuł
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień