Prokuratura prowadzi śledztwo, które ma ustalić, czy Józef Omylak przekroczył swe uprawnienia. Były dyrektor Babiogórskiego Parku Narodowego ma problemy z powodu m.in. budowy schroniska.
Ministerstwo Środowiska poinformowało właśnie, że jeszcze przed wakacjami złożyło w prokuraturze zawiadomienie przeciwko byłemu dyrektorowi Babiogórskiego Parku Narodowego Józefowi Omylakowi.
Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, ale nie udało nam się na razie dowiedzieć, czy śledztwo toczy się ciągle w sprawie, czy może postawiono Omylakowi zarzuty dotyczące złamania prawa przy wydaniu zgody na budowę schroniska w otulinie Parku.
Sam sobie wydał zgodę...
Omylak, który od 2000 r. pełnił funkcję dyrektora BgPN, w grudniu 2015 r. stał się bohaterem głośnej afery, po artykule prasowym „Tygodnika Podhalańskiego”, w którym dziennikarze poinformowali, że dyrektor (wspólnie z synem) buduje na Przełęczy Krowiarki prywatne schronisko górskie. Budynek jest zlokalizowany zaledwie 50 m od BgPN, w ścisłej otulinie parku. Co więcej, Omylak, jako dyrektor Parku, pozytywnie zaopiniował samemu sobie zgodę na tę budowę.
Po tych informacjach w grudniu 2015 r. Omylak stracił stanowisko.
Ministerstwo Środowiska na tym nie poprzestało i w maju br. wysłało pod Babią Górę niezapowiedzianą kontrolę. Raport z niej 2 dni temu został opublikowany na stronie internetowej resortu.
Kontrola z resortu
W dokumencie wypunktowano wszystkie „grzechy” Omylaka. Oprócz wspomnianej sprawy ze schroniskiem wytknięto mu też, że w dziwny sposób sprzedawał drewno, które bardzo rzadko zbywał poprzez licytację. Pozwalał też, by remonty szlaków zaprzyjaźnione z nim firmy wykonywały z materiałów gorszych niż zamówione.
Skutkiem tego kontrolerzy z ministerstwa już 14 czerwca br. zawiadomili pismem Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektora.
Która to prokuratura?
Wczoraj „Gazeta Krakowska” cały dzień próbowała ustalić, na jakim etapie jest śledztwo, a tym samym, czy byłemu dyrektorowi BgPN postawiono zarzuty i jaka kara może mu grozić. Uzyskanie tych informacji nie było takie proste...
Wspomniana w „wystąpieniu pokontrolnym” Prokuratura Krajowa nie miała wiedzy na temat doniesienia w sprawie byłego szefa Parku.
- Nie oznacza to, iż takiego zawiadomienia nie skierowano do jednej z podległych nam prokuratur - poinformowała nas prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej. Niestety, nie wiedziała, czy i do jakiej jednostki prokuratury doniesienie wpłynęło.
Dopiero późnym popołudniem udało nam się ustalić, że sprawę prowadzą śledczy w Tarnowie. Było już jednak zbyt późno, by zapytać tam o szczegóły śledztwa.
Na ten temat nie chce mówić Tomasz Pasierbek, obecny dyrektor Babiogórskiego Parku Narodowego. Otwartym pytaniem pozostaje, co dalej ze wznoszonym przez rodzinę Omylaków schroniskiem. Powiatowy Nadzór Budowlany w Nowym Targu nie zakończył jeszcze procedury związanej z anulowaniem pozwolenia na budowę obiektu.
Inny wątek sprawy
Okazało się, że choć dyrektorowi zgodnie z przepisami prawa nie wolno wydawać sobie samemu opinii w jakiejkolwiek sprawie, to do rozpoczęcia tej inwestycji zaświadczenia wcale nie potrzebował.
To dlatego, że o budowie schroniska leżącego w otulinie, a nie w samym parku narodowym powinna wypowiedzieć się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie.
Ta instytucja tego nie zrobiła, bo nikt jej o to nie prosił. Urzędnik wydziału budownictwa starostwa w Nowym Targu tego, że opinię wydała nieodpowiednia jednostka, nie zauważył.
Śledczy teraz sprawdzą przy okazji, czy ten urzędnik starostwa nie powinien ponieść odpowiedzialności karnej za zaniedbanie.