Grzegorz Kasdepke pomaga choremu Mateuszkowi
Niektóre weekendy bywają bardziej pracowite niż poprzedzające je dni tygodnia, przynajmniej moje. W ciągu najbliższych trzech dni cztery razy pokonam trasę pomiędzy Białymstokiem a Warszawą.
Ale bardzo proszę panów posłów, żeby nie litowali się nad podobnymi do mnie, i żeby nie zakazywali mi pracy w niedzielę - bo ja na przykład pracować lubię. Ograniczcie swoje zapędy do handlu. A najlepiej - w ogóle je ograniczcie!
Co dwukrotnie sprowadzi mnie do rodzinnego miasta? Poza obowiązkami zawodowymi - przyjemności (a to czasami się łączy). W piątek będę uczestniczył w 60. urodzinach mojej ukochanej czwórki, czyli szkoły podstawowej przy ul. Częstochowskiej, w której spędziłem aż osiem lat swego życia. Właściwie dziewięć, jeżeli doliczyć zerówkę. Pamiętam wymalowany nad wejściem do szatni cytat z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Na szczęście, gdy rodzice po raz pierwszy przyprowadzili mnie do szkoły, nie umiałem jeszcze czytać i nie przejąłem się treścią niepokojącego zdania. Potem myślałem o nim wyłącznie wlokąc się na obowiązkowe borowanie do szkolnej dentystki.
W niedzielę wrócę do Białegostoku, żeby pomóc Mateuszkowi (którym opiekuje się Fundacja Mam Marzenie) zdobyć upragnioną koparkę. Już teraz zapraszam do Białostockiego Teatru Lalek; od południa będę gnębił swoją obecnością młodszych i starszych czytelników, a znakomici aktorzy gościnnego teatru przeczytają fragmenty moich książek. Być może wśród widzów pojawią się i absolwenci czwórki wraz z latoroślami? Przyjdźcie, przyjdźcie, ciekawe czy się rozpoznamy...
Kasdepke, a dlaczego ty nie zostaniesz w Białymstoku na sobotę? - spyta zaraz ciekawski. - Tylko będziesz pędził po uroczystościach w czwórce prosto do Warszawy?
Ano dlatego, że w piątek w Pałacu Kultury i Nauki rozpoczyna się IV Kongres Kultury, a ja w nim uczestniczę nie tylko jako widz, ale i jako gadająca głowa. Najwięcej gadulstwa czeka mnie właśnie w sobotę. Czy nie wolałbym zostać u mamy na pysznym rosołku? Pewnie, żebym wolał! Ale boję się, że kiedyś jakiś rozochocony poseł wymyśli zakaz debatowania w weekendy - a debatować naprawdę jest o czym. Na rosół przyjadę następnym razem. Zakazu gotowania w weekendy raczej nie będzie. Ostatni tydzień pokazał dobitnie, że zwłaszcza z kobietami nie ma co zadzierać!