Historia komunistycznej zbrodni

Czytaj dalej
Fot. Tadeusz Ryba, ze zbiorów IPN
Filip Musiał

Historia komunistycznej zbrodni

Filip Musiał

75. lat temu na dziedzińcu więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie komuniści zamordowali jezuitę – o. Władysława Gurgacza ps. „Sem”, kapelana Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców, dowódcę jego patrolu – Stefana Balickiego ps. „Bylina”, oraz Stanisława Szajnę ps. „Orzeł”.

Opór wobec zniewolenia

Agresja niemiecka i sowiecka na Polskę 1 i 17 września 1939 r. zapoczątkowała gehennę II wojny światowej i trwające pół wieku zmagania o wolne i suwerenne państwo. Z dramatu wojny Polska przeszła w zniewolenie sowieckie, które skutkowało ustanowieniem marionetkowej, uzurpatorskiej administracji komunistycznej sprawującej władzę do 1989 r.

Dla większości Polaków to, co działo się w latach 1944–1945, było oczywistym procesem przejmowania władzy przez aparatczyków cieszących się zaufaniem Kremla. Część społeczeństwa podjęła wysiłek dalszej walki o niepodległość, olbrzymia masa opierała się sowietyzacji nie prowadząc czynnej – jawnej czy konspiracyjnej – działalności.

Wśród tych, którzy zdecydowali się walczyć o niepodległy kraj byli młodzi ludzie z Sądecczyzny. W chwili, kiedy po sfałszowanych wyborach nastroje społeczne radykalnie przechodziły od postaw oporu do przystosowania, Stanisław Pióro ps. „Mohort” założył organizację konspiracyjną, w zamierzeniu cywilną i samokształceniową. Bezpieka szacowała, że od lipca 1947 do sierpnia 1949 r. działało w niej co najmniej 89 osób, a co najmniej 90 ją, w różny sposób, wspierało.

Z czasem komunistyczna bezpieka rozbiła trzon organizacji, a więc pion cywilny. Wówczas nieujęci działacze rozbudowali konspiracyjny pion zbrojny chroniąc się w oddziale „Żandarmeria” operującym w Beskidzie Sądeckim. Także i on został rozbity – latem 1949 r. Z początkiem lipca zostali ujęci partyzanci z patrolu dowodzonego przez Stefana Balickiego, w którym znaleźli się kapelan PPAN o. Władysław Gurgacz, a także Stanisław Szajna, Adam Legutko ps. „Młodzik” i Leon Nowakowski ps. „Góral”. Zostali złapani w Krakowie, po nieudanej akcji rekwizycyjnej, która miała przynieść fundusze umożliwiające partyzantom ukrycie się na ziemiach zachodnich. Wspierał ich wówczas kleryk jezuicki Michał Żak – znajomy o. Gurgacza.

Wszystkich ujętych partyzantów, wraz z Michałem Żakiem, skazano w pokazowym procesie. Wobec dowódcy patrolu – Balickiego, a także o. Gurgacza, Szajny i Żaka, komunistyczny sąd orzekł karę śmierci. Żakowi później złagodzono ją do dożywocia. Pozostała trójka została zamordowana.

Z Kresów

Kim byli ci, których komuniści skazali na śmierć? Stanisław Szajna pochodził z Kresów, urodził się nieopodal Sambora. W latach II wojny światowej pracował na roli w gospodarstwie swych rodziców i jako pomocnik ślusarza. Po rozpoczęciu przez OUN-UPA rzezi polskich mieszkańców Kresów Południowo-Wschodnich, walczył w samoobronie – chroniąc polskie gospodarstwa przed ukraińskimi nacjonalistami. Później, w czasie Akcji „Burza”, walczył w szeregach Armii Krajowej.

Po przejściu frontu został wysiedlony i osiadł na Podkarpaciu u krewnych. Szybko nawiązał kontakt z innymi kresowymi żołnierzami Wojska Polskiego i powrócił do pracy konspiracyjnej. Od jesieni 1945 r. był partyzantem oddziału osłonowego tzw. „Straży” lokalnych struktur Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Brał udział we wszystkich ważniejszych akcjach, w tym w likwidacji kierownika Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzozowie. Później, po rozpadzie struktur „Straży”, był krótko partyzantem Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ „Zuch” – w tym czasie jedynej zwartej siły zbrojnej na Ziemi Brzozowskiej. Po śmierci dowódcy swego patrolu wyjechał w okolice Krosna, a następnie ujawnił się przed komunistami z działalności niepodległościowej. Do PPAN dołączył razem ze swoim niedawnym dowódcą z WiN Janem Matejakiem ps. „Brzeski” i do jego aresztowania pod jego komendą służył w oddziale leśnym „Żandarmeria”, później zaś pełnił funkcję adiutanta i obstawy o. Gurgacza.

Był młodym, zaledwie 24 letnim mężczyzną, ale dzięki swej wcześniejszej drodze konspiracyjnej był jednym z najbardziej doświadczonych i ostrzelanych partyzantów PPAN. Posiadał tylko wykształcenie powszechne, ale w pełni rozumiał zachodzący wówczas proces dziejowy. Nie oszukiwał się, nie starał się rysować scenariuszy rzekomo realistycznych, widział oczywistą rzecz – utracona w 1939 r. niepodległość nie została przywrócona.

Walcząc o Polskę

Jego dowódcą w ostatnim okresie działalności w PPAN był pochodzący z Łodzi Stefan Balicki. Ochotnik z września 1939 r., między innymi uczestniczący w obronie Warszawy. Lata okupacji spędził na Podkarpaciu, a po przejściu frontu wstąpił do „ludowego” WP. Jak wielu jego rówieśników chciał bić się z Niemcami. Walczył między innymi pod Kołobrzegiem i o Wał Pomorski. Tam został ciężko ranny – w konsekwencji tego niemal stracił władzę w lewej ręce.

Wyjechał następnie na Dolny Śląsk i wstąpił do Milicji Obywatelskiej, a potem był wójtem w Kuźnicach Świdnickich. Z końcem 1948 r. przeprowadził się na Sądecczyznę. w rodzinne strony swojej żony. Dość późno, bo wiosną 1949 r., wstąpił do PPAN – w chwili, w której sytuacja organizacji była już dramatyczna. Jego doświadczenie wojskowe miało jednak znaczenie dla partyzantów. Jasno określał swe motywacje związane z przejściem do konspiracji: „Chciałem walczyć o Polskę dla Polaków, bez żadnych obcych wpływów”.

Także dla niego było oczywiste kto władał Polską po zajęciu jej przez Armię Czerwoną. Nieoswojony jeszcze wtedy „odwilżą” system komunistyczny jawił się zgodnie ze swą istotą jako obcy, narzucony przez Moskwę. Zaś komunistyczne władze postrzegano jako pozbawione suwerenności sowieckie marionetki. Szkoda, że w kolejnych latach istnienia PRL te oczywistości zaczęły się w społecznym odbiorze zacierać i rozmywać…

Z zakonu do podziemia

Jezuita o. Władysław Gurgacz w PPAN pełnił funkcję kapelana. Pochodził z Jabłonicy Polskiej i jeszcze jako młody, niepełnoletni chłopak wstąpił do jezuickiego nowicjatu. Już przed wojną złożył „Akt całkowitej ofiary” za Ojczyznę w potrzebie. Deklarował wówczas: „Za grzechy Ojczyzny mojej: tak za winy narodu całego jako też i jego wodzów przepraszam Cię Panie i błagam zarazem gorąco, byś przyjąć raczył jako zadość uczynienie całkowitą ofiarę z życia mego”. Był mistykiem, malarzem, empatycznym duszpasterzem. Lata okupacji spędził na studiach w kolegiach jezuickich w Nowym Sączu i Warszawie, ale ze względów
zdrowotnych często przebywał we dworze Grabkowskich w Wiślicy. W 1942 r. przyjął na Jasnej Górze święcenia kapłańskie.

Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną był najpierw pacjentem i kapelanem w szpitalu powiatowym w Gorlicach, a później posługiwał w Krynicy. Tam spotkał się ze Stanisławem Pióro, który szukał u niego duchowego wsparcia i rady. Jak zeznawał później przed komunistycznymi śledczymi: „[Pióro ] pytał się mnie o zdanie, jak ocenić w świetle etyki katolickiej niejeden fakt, który może się zdarzyć w organizacji, miał na myśli takie przykłady jak odebranie sobie życia w razie niebezpieczeństwa, z tego powodu aby nie zeznawać i nie szkodzić pozostałym członkom nielegalnej organizacji [...]. Drugie pytanie jakie powiedział mi Pióro Stanisław było: Kiedy wolno zabić bliźniego. Na to pytanie odpowiedziałem mu, że wolno zabić bliźniego w obronie własnego życia lub innej niewinnej osoby. Następne pytanie było co sądzę o organizacji w obecnej dobie”. Po kilku spotkaniach jezuita dołączył do organizacji obejmując działaczy PPAN duchową opieką.

Strzał w tył głowy

Wszyscy zostali ujęci z początkiem lipca 1949 r. w Krakowie. Po brutalnym śledztwie postawiono ich przed komunistycznym sądem. 13 sierpnia 1949 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie wydał wyrok, skazując na śmierć Stefana Balickiego i jego podkomendnych o. Władysława Gurgacza SJ oraz Stanisława Szajnę. Najwyższy wymiar kary komuniści wymierzyli początkowo także klerykowi Michałowi Żakowi. Adam Legutko i Leon Nowakowski zostali skazani na kary wieloletniego więzienia.

Skazanych na śmierć osadzono w tzw. bloku śmierci Centralnego Więzienia Montelupich w Krakowie. Bolesław Bierut we wrześniu 1949 r. złagodził karę Żaka do więzienia dożywotniego. Nie skorzystał z prawa łaski wobec pozostałych partyzantów.

Wyrok został wykonany 14 września 1949 r. na podwórzu więzienia przy ul. Montelupich, w rogu między murem a więzienną piekarnią. Według relacji naocznego świadka egzekucji wykonano ją „strzałem katyńskim”, w tył głowy. Można zatem przypuszczać, że katem wykonującym wyrok komunistycznego trybunału był nie wymieniony w protokole z nazwiska „dowódca plutonu egzekucyjnego”. Obecni przy wykonaniu wyroku byli prokurator wojskowy Zenon Grela, naczelnik więzienia Władysław Pestka oraz – stwierdzający zgon, lekarz więzienny Eryk Dormicki. Ostatnie chwile ks. Gurgacza zrekonstruował na podstawie rozmów z osobami więzionymi w tym czasie na Montelupich w Krakowie jezuita o. Stanisław Szymański: „Wyrok wykonywał strażnik więzienny. Strzelał on z rewolweru wprost w potylicę. Pierwszy jednak strzał przeznaczony dla Gurgacza nie był celny. Zranił go tylko. Drugi strzał był przeznaczony dla Balickiego, a trzeci dla Szajny. Obydwa były celne. Teraz oddziałowy oddał strzał czwarty do słaniającego się po ziemi Gurgacza”.

Partyzantów zamordowano za to, że walczyli o niepodległość. Znaleźli w sobie odwagę by sprzeciwić się sowietyzacji i w beznadziejnej sytuacji, bez szans na pomoc z zewnątrz trwać przy ideałach wolności obywatela i suwerenności państwa.

Filip Musiał

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.