Jak dokopać miastu w internecie? Hejterzy w natarciu [ZDJĘCIA]
Miasta wydają pieniądze na promocję, ale czy nie są to dzisiaj fundusze wyrzucane w błoto? W dobie internetu powstaje wiele stron internetowych, na których miejscowości są wyszydzane.
Hejt (negatywny pogląd, z którego autor- hejter, czerpie przyjemność) króluje w sieci internetowej. Przykład pierwszy z brzegu: trwający Tour de Pologne.
- Żadne to wydarzenie, nawet w tv tego nie pokazali - napisał Kibol na zawiercie.naszemiasto.pl.
Miasta, przez które przejeżdżają kolarze, starają się budować swój pozytywny wizerunek.
Zawiercie wyłożyło na współorganizację trzeciego etapu 200 tysięcy złotych, czyli tyle, ile rocznie wydaje na promowanie miejscowości.
Obywatelska aktywność mieszkańców?
Czy pieniądze przeznaczone na przedstawianie walorów miasta nie idą w błoto w związku z „hejtem” panującym w internecie? Do wczoraj stronę na Facebooku „Śmiejesz się z Sosnowca, nie byłeś w Zawierciu” polubiło niemal 16 tysięcy internautów. Publikowane są tam zdjęcia, które ośmieszają nie tylko miejscowość, ale także mieszkańców.
Nie można tego łączyć
Rzecznik Urzędu Miejskiego w Zawierciu Łukasz Czop apeluje o to, by cieszyć się z wolności słowa, a nie skupiać się na jednym negatywnym przekazie.
- Gdyby zliczyć wszystkie pozytywne fanpage, profile i grupy otwarte prowadzone na portalach społecznościowych przez naszych mieszkańców, to będą one miały więcej polubień, niż ten jeden negatywny. Te wszystkie oddolne inicjatywy zawiercian promują miasto, Jurę, aktywny wypoczynek, kulturę, sport i rekreację w mieście. To tam w kulturalnej i rzeczowej atmosferze dyskutuje się o pozytywnych zmianach, jakie zachodzą w Zawierciu oraz wskazuje się co musimy jeszcze zrobić lub naprawić - podkreśla Łukasz Czop. Zdaniem rzecznika, to właśnie jest obywatelska aktywność mieszkańców w internecie.
Łukasz Czop dodaje jednak, że monitoruje ten fanpage, ale jego istnienie nie jest dla miasta wielkim problemem.
Rzecznik zawierciańskiego urzędu podkreśla, że każda konstruktywna krytyka jest analizowana, niezależnie od tego na jakiej stronie została opublikowana.
Z podobnego założenia wychodzi rzecznik sosnowieckiego magistratu Rafał Łysy, który dodaje, że promocja miasta kierowana jest do zupełnie innego grona odbiorców.
- Nie można tego łączyć - przekonuje Rafał Łysy.
„Pierdolnik Kłobucki” i inne brzydkie strony miast
Nie da się jednak ukryć, że strony dotyczące poszczególnych miast mnożą się w internetowej sieci. Trafimy m.in. na fanpage… „Śmiejesz się z Sosnowca, nie byłeś w Bytomiu”, z kolei „Kubuś Puchatek z Kłobucka” i „Pierdolnik kłobucki” mocno atakują samorządowców. Oczywiście anonimowo. Są jednak także takie strony, jak „Tarnowskie Góry - brzydka strona miasta” czy „1000 rzeczy których nie można robić w Żywcu”, gdzie administratorzy i Internauci zwracają uwagę na różne niedociągnięcia i problemy w bardziej kulturalny sposób.
„Miejsca w Jastrzębiu, o których nie miałeś pojęcia, że są, bo ich nie ma” to z kolei już ewidentnie rozrywka. „Hejt” dotyczący miast pojawia się jednak także na forach internetowych, a przykłady można mnożyć. Socjolog z Uniwersytetu Śląskiego profesor Tomasz Nawrocki zwraca uwagę na to, że rzeczywistość odbiera argumenty „hejterom”. Jeśli ktoś przyjedzie do miasta X i będzie miał pozytywne odczucia, to na nic zdają się negatywne komentarze w internecie. Dodatkowo, zdaniem profesora, działania promocyjne miast i tak nie przemówią do takich osób.
- „Hejt” jest poważnym problemem społecznym od kilku lat, ale jeśli chodzi o komentarze dotyczące samych miast, to nikt nie powinien tego poważnie traktować. Kiedyś zaglądałem na fora internetowe i dostrzegłem, że są osoby, które rzeczowo analizują to, co dzieje się u nich w mieście, ale giną w tej powodzi nienawiści. Jeśli komentarze są żartobliwe to pół biedy. Gorzej, gdy mamy do czynienia z agresją - podkreśla prof. Tomasz Nawrocki.