Podpisanie tak zwanych porozumień sierpniowych i przyjęcie przez władze komunistyczne żądań Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, doprowadziło do powstania „samorządnych związków zawodowych”. Był to początek „Solidarności”, która od samego początku znajdowała się na celowniku aparatu bezpieczeństwa. Jak walka z niezależnym ruchem związkowym wyglądała w praktyce, opowiedział dr Grzegorz Majchrzak, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.
Tomasz Trepka: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych było przygotowane na powstanie „Solidarności”?
Grzegorz Majchrzak: Trzeba zacząć od tego, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, głównie Służba Bezpieczeństwa, zamierzało nie dopuścić do powstania „Solidarności”. Nie byli przygotowani na ruch, który w szczytowym okresie liczył 9,5 miliona członków. Żadna tajna policja nie może być na takie wydarzenia przygotowana. Po Grudniu’70 planowano zastosować taką taktykę, która przewidywała, że w przypadku protestów, agenci Służby Bezpieczeństwa mają przejąć nad nimi kontrolę. W szczególności chodziło o największe i najważniejsze zakłady pracy, by tam strajki nie zakończyły się w sposób niekorzystny dla władzy. Ta taktyka w sierpniu 1980 roku zakończyła się niepowodzeniem, dzięki czemu mogła powstać „Solidarność”. Miesiąc później, we wrześniu 1980 roku, szef pionu zajmującego się „Solidarnością” stwierdził, że możliwości Służby Bezpieczeństwa w przypadku strajku generalnego jaki miał miejsce w sierpniu 1980 roku są właściwie żadne.
Tomasz Trepka: Jaką taktykę przyjęła Służba Bezpieczeństwa w momencie narodzin „Solidarności”?
Grzegorz Majchrzak: Służba Bezpieczeństwa działała już od lata 1980 roku, kiedy przez kraj przetaczała się fala strajków. Trzeba pamiętać, że realizowała ona wytyczne władz politycznych, czyli de facto I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. We wrześniu 1980 roku został nim Stanisław Kania, który przyjął koncepcję, że „Solidarność” należy wkomponować w system Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, poddać kontroli władz. Ten cel zamierzano osiągnąć stosując środki administracyjne, w odwodzie pozostawało rozwiązanie siłowe. To, że w końcu zdecydowano się na zastosowanie wariantu siłowego, znaczy, że koncepcja przejęcia kontroli nad „Solidarnością” zakończyła się niepowodzeniem, przynajmniej na tyle, że było konieczne sięgnięcie po siłową konfrontację z nowopowstałym związkiem. W pierwszym okresie, latem 1980 roku, dążono przede wszystkim do izolacji członków opozycji, do odcięcia ich od protestujących w zakładach. Popularną metodą były zatrzymania na 48 godzin, gdzie zatrzymany wychodził z komendy, przechodził kilkadziesiąt metrów i kolejna grupa funkcjonariuszy zatrzymywała go ponownie.
Tomasz Trepka: Już w sierpniu 1980 roku rozważano zastosowanie wobec „Solidarności” rozwiązania siłowego?
Grzegorz Majchrzak: 26 sierpnia 1980 roku sztab operacji „Lato’80” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zaproponował rozwiązanie siłowe. Głównym elementem planu było zablokowanie stoczni oraz odcięcie łączności. Władze wówczas się na to nie decydują – jest na to zwyczajnie za późno. W kraju trwał już właściwie strajk generalny, w którym brało udział ponad 300 zakładów pracy z 280 tysiącami pracowników. Wydaje się, że ten czynnik był decydującym o rezygnacji z tego pomysłu.
Tomasz Trepka: Jedną z form, która miała pomóc władzy w podporządkowaniu niezależnego związku zawodowego była koncepcja utworzenia „neo-Solidarności”. Na czym ona polegała?
Grzegorz Majchrzak: Służba Bezpieczeństwa prowadziła działalność przeciwko „Solidarności”, równolegle przygotowywała się do wprowadzenia stanu wojennego. Jednym z przedsięwzięć temu towarzyszących było przygotowanie do obsadzenia swoimi ludźmi „nowej”, „odbudowanej” „Solidarności”, która miała być podporządkowana władzy. Miano tego dokonać po wprowadzeniu stanu wojennego. „Solidarności” nie zlikwidowano 13 grudnia 1981 roku, ona była „jedynie” zawieszona. Przez pewien czas władze przewidywały, że związek zostanie odbudowany, a na jego czele będą stali działacze o poglądach umiarkowanych, w tym spora grupa agentów. Ta „Solidarność” miała mieć układ nie terytorialny, ale branżowy. W tym przypadku chodziło o jej osłabienie, miała posiadać swoją siedzibę już nie w swej „kolebce” Gdańsku, ale w Warszawie. Do tego rozwiązania przygotowywano się dość długo. W tym celu sondowano działaczy związku, czy możliwe byłoby ich wejście w struktury nowej organizacji oraz podporządkowano działania wobec Lecha Wałęsy oraz Jana Kułaja – szefa rolniczej „Solidarności”.
Tomasz Trepka: Po wprowadzeniu stanu wojennego można dostrzec różnice między taktyką jaką prowadzono wobec „Solidarności” przed 13 grudnia 1981 roku.
Grzegorz Majchrzak: Do 13 grudnia 1981 roku mamy legalnie działający związek zawodowy, a po wprowadzeniu stanu wojennego „Solidarność” zostaje zawieszona. Decyzja Wojciecha Jaruzelskiego skutkowała między innymi tym, że w strukturach opozycji działa kilkadziesiąt tysięcy osób. Jest to dla Służby Bezpieczeństwa pewne utrudnienie. W znacznej mierze, w miejsce najaktywniejszych działaczy, którzy zostają internowani, wchodzą ludzie nowi, do tej pory nieznani funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa oraz nierozpracowywani przez agentów. Mamy do czynienia z dziesięcioma tysiącami osób aresztowanych i skazanych głównie przez sądy wojskowe, podobna liczba działaczy zostaje internowana. Przed 13 grudnia, Służba Bezpieczeństwa przygotowywała się do stosowania represji wobec członków „Solidarności”, a po 13 grudnia 1981 roku swoje plany wcielała w życie.
Tomasz Trepka: Jakie metody operacyjne dominowały w pracy Służby Bezpieczeństwa?
Grzegorz Majchrzak: Do rozpracowywania „Solidarności” wykorzystywano głównie sieć agenturalną oraz podsłuchy. Jeśli chodzi o agenturę, to Służba Bezpieczeństwa wiedziała co się w dzieje w „Solidarności”, jednak był to związek otwarty więc trudno, by było inaczej. Natomiast nie była w stanie w większym zakresie wpłynąć na działanie „Solidarności”. Największą operacją wobec legalnego związku były działania w związku z I Krajowym Zjazdem Delegatów. Były one prowadzono nie tylko na szczebli centrali w Warszawie czy w Gdańsku, gdzie się odbywał, ale też przez każdą komendę wojewódzką, włącznie z wykorzystaniem agentury Służby Bezpieczeństwa, milicji, wojska, a nawet kontrwywiadu Armii Czerwonej. To pokazuje skalę działań jaką podejmowano przeciwko „Solidarności”. Z dokumentów aparatu bezpieczeństwa wyłania się obraz, że funkcjonariusze i agenci działają, by nie zaostrzyć sytuacji. Tylko w jednym z nich można przeczytać wprost o metodach do jakich posuwała się „bezpieka” – podsycano konflikty wewnętrzne, tworzono negatywny wizerunek związku na zewnątrz, rozpuszczano nieprzychylne plotki oraz wykorzystywano konflikty personalne. Były to typowe działania dezintegracyjne.
Tomasz Trepka: Jak wyglądała konfrontacja „Solidarności” ze Służbą Bezpieczeństwa w ówczesnym województwie kieleckim?
Grzegorz Majchrzak: Generalnie walka z „Solidarnością” przebiegała w całym kraju w sposób podobny – według założeń płynących z centrali. Różnice dotyczyły przede wszystkim osiągnięć Służby Bezpieczeństwa. Wynikało to z jej możliwości operacyjnych oraz sieci agenturalnej. Mamy w zasadzie jedynie dane z końca 1980 i początku 1981 roku, gdzie okazuje się na ponad 16 tysięcy komisji zakładowych, pion, który odpowiada za działania wobec „Solidarności” dysponuje jednym agentem na dziesięć komisji. Na szczeblu wojewódzkim jest to już 1,5 agenta. Najwięcej ich jest we władzach krajowych związku. Wypływa z tego taki wniosek, że skupiano się przede wszystkim na najważniejszych, centralnych agendach „Solidarności”. Formalnie, była ona operacyjnie „ochraniana” to w rzeczywistości oznaczało jej zwalczanie, traktowanie jako przeciwnika. Nie można było tego robić oficjalnie, bowiem związek do wprowadzenia stanu wojennego był organizacją legalną. Rozpracowywano związek od szczebli zakładowych, poprzez struktury regionalne, aż po władze krajowe, jego organy prasowe, czy najważniejsze imprezy przez niego organizowane. Z tym wszystkim wiązały się działania Służby Bezpieczeństwa.
Doktor Grzegorz Majchrzak – historyk, pracownik Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Autor publikacji poświęconych „Solidarności” oraz zwalczaniu jej struktur przez komunistyczny aparat represji.