Jak Niemcy chcieli w Smoczej Jamie kotłownię zbudować

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Zbigniew Święch

Jak Niemcy chcieli w Smoczej Jamie kotłownię zbudować

Zbigniew Święch

Prof. Adolf Szyszko-Bohusz, człowiek wielce zasłużony dla Krakowa (to on tuż przed 1 września 1939 jako dyrektor Kierownictwa Odnowienia Zamku na Wawelu, samowolnie polecił wykonanie cynkowych i żelaznych skrzyń na arrasy, w których wywieziono je przed okupantem) po wejściu Niemców do Krakowa nie opuścił Wawelu. Za zgodą prezesa Akademii Umiejętności prof. Stanisława Kutrzeby przyjął trzeciorzędne stanowisko rysownika w biurze Koettgen i Horstmann, któremu oddano kierownictwo pracami na Wawelu.

Szyszko-Bohusz na prośbę prof. Kutrzeby miał patrzeć Niemcom na ręce i dokumentować ich działania. I choć przeżył dramatyczne chwile, takie jak aresztowanie przez Gestapo, to jednak wykonał swoje zadanie. A jego wspomnienia z okupacyjnego Wawelu są do dziś fascynujące nie tylko dla historyków.

Mówią bowiem nie tylko o ratowaniu wielu cennych zabytków, jak chorągwi państwowej Zygmunta Augusta, ale też o absurdalnych pomysłach, które mogły zmienić wzgórze wawelskie.

Na przykład: w skrzydle zachodnim zamku, od strony katedry, miał być wyburzony nowy otwór kamienny, szeroki na 6 metrów, z jedną szybą opuszczaną elektrycznie, z widokiem na dachy katedry. Szyszko-Bohusz zaczął delikatnie krytykować te zamysły, wskazując, że wcześniej trzeba wykonać pilniejsze prace przy instalacjach i budynkach u stóp zamku. Tak się stało; prace okazały się tak kosztowne, że historyczne budowle na Wawelu ocalały.

Prof. Szyszko-Bohusz w czasie II wojny nie opuścił Wawelu

W roku 1940 myślano też o stworzeniu jednej, centralnej kotłowni dla całego Wawelu. Jak wspominał prof. Szyszko-Bohusz, firma instalacyjna E.Schurich z Salzburga wykonała już nawet jej projekt.

Kotłownię planowano umieścić w... Smoczej Jamie! Komin miał być wyprowadzony środkiem wieży Złodziejskiej. Wnętrze Smoczej Jamy miało być wymurowane w cegle i nakryte sklepieniem.

- Moje wyśmiewanie nie pomagało - pisał Szyszko-Bohusz. - Przemówił dopiero argument, że dym z komina, przy stałych zachodnich wiatrach, byłby bardzo przykry na całym Wawelu, także dla Hansa Franka.

Zbigniew Święch

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.