Jak obchodzić Wielkanoc bez pójścia do kościoła i tradycyjnego święcenia pokarmów? "Święta mogą być bardziej wartościowe"

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Gabriela Jelonek

Jak obchodzić Wielkanoc bez pójścia do kościoła i tradycyjnego święcenia pokarmów? "Święta mogą być bardziej wartościowe"

Gabriela Jelonek

To nie będzie tradycyjna Wielkanoc, ale duchowo można przeżyć ją lepiej niż zwykle. Jak przeżyć Święta Wielkanocne bez kościoła i koszyczka ze święconką?

W tę Wielkanoc, zamiast pójść do kościoła, możemy oglądać transmisję liturgii w telewizji albo na Facebooku. Dla wielu osób to sytuacja, w której trudno się odnaleźć, bo to najważniejsze święto dla katolików. Osoby religijne nie wyobrażają sobie nie pójść do wielkopostnej spowiedzi. Księża radzą sobie, jak mogą, zabezpieczają konfesjonały, a nawet – tak jak ksiądz Adam Pawłowski z Rogalina – spowiadają z samochodu tych, którzy z zachowaniem bezpiecznej odległości podjadą do niego swoim pojazdem. Wygląda to jak korzystanie z bramek na autostradzie, choć oczywiście cel jest zupełnie inny.

Zdjęcie ilustracyjne
Karolina Misztal Wierni mogą sami pobłogosławić pokarmy, nie tylko w Wielkanoc

Czytaj też: Spowiedź drive w Rogalinie. Ks. Adam Pawłowski spowiada wiernych... z samochodu

Jak więc osoby religijne mogą w wartościowy sposób przeżyć Wielki Tydzień?

- Możemy oglądać transmisję mszy, ale ciekawiej by było, gdybyśmy z rodziną np.: w Niedzielę Palmową zrobili palmy i przygotowali inscenizację wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Możemy też nauczyć się z dziećmi piosenki

– mówi ksiądz Radosław Rakowski z Poznania.

- W Wielki Czwartek zjedzmy uroczystą kolację i umyjmy sobie wzajemnie nogi, tak jak się to robi w kościele. W Wielki Piątek tak samo uroczyście nakryjmy stół jak w czwartek, ale zjedzmy np.: słabą zupę, posiłek postny. Dobrym pomysłem jest, abyśmy czytali w rodzinie na role Mękę Pańską. Adorujmy krzyż w domu, zapalmy świece, przeczytajmy fragmenty Pisma Świętego. Wielką Sobotę uznajmy za dzień ciszy. Odłóżmy komórki, wyciszmy się, dlatego, że Pan Jezus jest w grobie i oczekujmy na zmartwychwstanie – dodaje.

Czytaj też: Wielkopolskie plecionkarstwo. Wyplatają koszyki nie tylko na Wielkanoc

Co z tradycyjnym święceniem pokarmów? Czy w domu z dziećmi mamy przygotować święconkę, skoro nie można nigdzie wyjść?

Zdjęcie ilustracyjne
Łukasz Gdak Ksiądz Radosław Rakowski

- Zamiast iść z tradycyjnym koszyczkiem do kościoła, pokarmy możemy postawić na stole, pomodlić się i pobłogosławić je sami. Wiele osób wierzących o tym zapomina. Nie trzeba sobie wyobrażać, że ksiądz święci pokarmy, wszyscy należymy do Chrystusa i jesteśmy w jednej wierze, dlatego mamy prawo takie rzeczy robić. Tak samo jak możemy błogosławić dzieci, np.: przed ślubem, tak samo możemy pobłogosławić pokarmy. Co więcej, możemy robić to każdego dnia. Podziękujmy Panu Jezusowi za to, że jest pośród nas i że nie jesteśmy sami, mamy co jeść. W niedzielę świętujmy w radości zmartwychwstanie. Zjedzmy wspólnie wielkanocne śniadanie – tłumaczy ksiądz Rakowski.

Czytaj też: Ślub kościelny: Duże zmiany. Ksiądz wypyta o impotencję i zmianę płci. Może nawet zablokować zawarcie małżeństwa

Wielkanoc bez tradycyjnych spotkań, pewnych rytuałów może być wbrew pozorom dla nas duchowo bogatsza. Wielu księży podkreśla, że Bóg jest wszędzie.

- Często poddajemy się takiej „kato-stymulacji”, biegamy po kościołach zastanawiając się, co powie ksiądz, kto będzie na adoracji, jak będą wyglądały gruby pańskie, a w wierze nie o to chodzi. Pan Bóg daje nam szansę odkrycia wiary, sięgnięcia po Biblię i dojrzałego, indywidualnego wzbudzenia w sobie pragnienia bycia blisko Pana Jezusa. Dzięki temu nauczymy się też jak przekazywać wiarę. Jeśli sami odkryjemy, co w wierze jest dla nas ważne, to łatwiej będzie te wartości przekazywać innym, a nie traktować wiary jako pójścia co niedzielę do budynku kościoła. Dzięki temu zaczniemy traktować Kościół jako wspólnotę. Jeśli wierni i też księża to zrozumieją, wrócą odmienieni, lepsi dla siebie i innych – zaznacza ks. Rakowski.

Gabriela Jelonek

Komentarze

2
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Anna

Cześć! Nazywam się Agnieszka, mam 23 lata. Chcę znaleźć mężczyznę do intymnych spotkań i komunikacji. Z przyjemnością odpowiem wszystkim, napisz do mnie na stronie randkowej, oto moja strona - loveto.one/agni

misiekle

Faktycznie jest to sytuacja nowa, niespotykana i dla niektórych, szczególnie "zaangażowanych duchowo" bardzo ciężka. Nawet podczas wojny, podczas stanu wojennego, aż tak źle pod względem kontaktów międzyludzkich i wspólnego świętowania nie było. Można było się przemieszczać, spotykać i nikt nie był narażony na żadnego "niewidzialnego wroga", który mało że niepostrzeżenie atakuje, to jeszcze uziemia nas w domach. Szkoda tylko, że w całych tych utrudnieniach mało kto tak na prawdę zdaje sobie sprawę, że ten cały "koronowany świrus" nie rozprzestrzenia się w domach na domowników, a prawie wyłącznie przez kontakty, nawet niekoniecznie bezpośrednie, między obcymi na ulicy, w pomieszczeniach. Mimo tych wszystkich zaleceń / nakazów zachowania 1,5 - 2 m odległości od siebie, tak na prawdę z moich ostatnich obserwacji nikt na to nie patrzy. Jeśli chodzi o ilość klientów przebywających w sklepie, odległość przed kasami, o noszenie rękawiczek, o dezynfekcję rąk, to jest to bardzo proste do wyegzekwowania - wystarczy jeden ochroniarz lub zwykły pracownik przy wejściu i pilnuje tego, ale nie ma przecież możliwości chodzenia za każdym klientem po całym sklepie i pilnowanie odległości, tym bardziej, że rzadko kiedy korytarze pomiędzy regałami mają więcej jak 2 metry - norma, to metr do półtora maks. No i jak tu w takiej sytuacji mamy się nie zarażać ?

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.