Jak prowadzić spór. Dekalog przedwyborczy - felieton prof. Ryszarda Tadeusiewicza z AGH
Jakiś czas temu próbowałem Państwa zainteresować naukowymi metodami prowadzenia sporów opierając się na erystyce Schopenhauera. Teraz mamy okres przedwyborczy więc nadal toczą się liczne spory, ale mamy także do czynienia z różnymi próbami przejęcia kontroli nad jakąś częścią społeczeństwa. Kontrola ta jest niezbędna, żeby partia mogła utrzymać posiadanych i pozyskać nowych wyborców. Chcę w związku z tym pokazać dekalog metod, które podsuwa psychologia właśnie jako metody kontrolowania społeczeństwa.
Pierwsza metoda polega na odwracaniu uwagi. Każda partia ma „za uszami” jakieś sprawy, które mogą jej zaszkodzić. W kontaktach z wyborcami stosuje więc technikę ciągłego rozpraszania ich uwagi i dostarczanie im wielu nieistotnych informacji. W ten sposób opinia publiczna zostaje odwrócona od realnych problemów i zniewolona przez te nieważne sprawy.
Druga metoda polega na tworzeniu problemów, dla których ma się przygotowane rozwiązania. Najpierw trzeba wymyślić jakiś sztuczny problem. Nie musi być doniosły, ale dotkliwy, żeby przekonać wyborców, że jest ważny. Potem trzeba zaprezentować rozwiązanie. Przyjmując to rozwiązanie, społeczeństwo może zgodzić się na pewne ofiary: na przykład ograniczenia wolności albo podwyżki cen.
Trzecia metoda polega na stopniowaniu zmian. Aby osiągnąć zamierzony cel końcowy, trzeba przeprowadzić różna zmiany, które na ogół - gdyby zostały przedstawione jako jeden krok zamieniający stan obecny na pożądany (z punktu widzenia partii) stan docelowy - wywołałyby społeczny protest. Ale wprowadzane systematycznie małymi krokami mogą być akceptowane, bo „przecież jest tylko troszkę gorzej”.
Czwarta metoda polega na odwlekaniu zmian. Jeśli planowana zmiana może się wyborcom nie podobać, to trzeba wskazać, że będzie ona wykonana, ale nie teraz, tylko za jakiś czas (na przykład za rok). Ludzie przyzwyczają się do myśli, że zmiana jest konieczna, ale ponieważ nie odczują natychmiast jej negatywnych skutków, więc opór będzie mniejszy.
Piąta metoda opiera się na mówieniu do społeczeństwa jak do dziecka. Gdy traktuje się słuchaczy jak naiwne dzieci, to oni reagują jak dzieci, bezkrytycznie. Z pojedynczym rozmówcą to się nie udaje, ale zbiorowość ma tendencję do przyjmowania roli uczniów w szkole, bezkrytycznie przyjmujących słowa nauczyciela.
Szósta metoda polega na koncentracji na emocjach, a nie na refleksjach. Nie wszystkich słuchaczy stać na refleksje, ale emocje docierają do wszystkich i silnie motywują. Refleksje tym się cechują, że każdy może mieć inne, natomiast emocja cementuje zbiorowość i łatwo się udzielają, wywołując działania „stadne”.
Siódma metoda opiera się na utrzymywaniu społeczeństwa w ignorancji. Im mniej wiedzy w ludziach, tym łatwiej dotrzeć do nich z propagandą, którą przyjmują bezkrytycznie. Należy więc ograniczać dostęp do poszerzonych i pogłębionych informacji, a koncentrować się na chwytliwych hasłach - łatwych do przyjęcia i niewymagających intelektualnego wysiłku.
Ósma metoda związana jest z siódmą i polega na utrzymywaniu ludzi w przekonaniu, że dobrze jest być przeciętnym. Ludzie dążący do wiedzy kierują się własnymi przemyśleniami i trudno im narzucić jakieś poglądy. Nad elitami trudniej zapanować, więc należy większość wyborców przekonać, że są one bezwartościowe.
Dziewiąta metoda polega na tym, żeby zamienić bunt na poczucie winy. Gdy wyborcom coś dolega, przeciw czemuś chcieliby się buntować - to trzeba im wmówić, że sami są winni tej sytuacji, bo niewystarczająco się starają.
Dziesiąta metoda polega na tym, żeby poznać psychologię w takim stopniu, żeby mówca wiedział o słuchaczach więcej, niż oni sami wiedzą o sobie.