Jak Zachód nakarmił bestię. Garri Kasparow o Rosji i Putinie
Były szachowy mistrz świata, były polityk i kandydat na prezydenta Rosji, a obecnie działacz na rzecz praw człowieka, pisarz i wykładowca, od dawna ostrzegał, że Putin zagraża pokojowi w Europie.
Swoje przekonania Garri Kasparow prezentował także już po agresji Rosji na Ukrainę, powołując się na to co mówił od lat, przynajmniej od aneksji Krymu i części Donbasu, że wojna w Ukrainie to tylko wstęp do walki Putina z całym światem… Ktoś, kto zwykle przewiduje, co zrobi przeciwnik trzy ruchy w przód, nie mylił się nie tylko na szachownicy, ale również co do Rosji.
Po ataku na Ukrainę Kasparow powiedział (w rozmowie z Michałem Sznajderem w TVN24), że teraz nakładane sankcje powinny zostać uruchomione dawno i że było wiele rzeczy, które można było zrobić, żeby powstrzymać Putina. Nikt jednak z najważniejszych przywódców świata zachodniego nie brał na poważnie działań Rosji - ignorowane były naloty dywanowe, tortury w Czeczenii, mordowanie przeciwników politycznych, inwazja na Gruzję, zabranie Krymu i bombardowanie miast w Syrii. Na oczach całego świata Rosja sprowadzała flotę Pacyfiku na Morze Czarne, gromadziła - nie jeden raz - wojsko koło ukraińskich granic i przygotowywała wejście na terytorium Ukrainy. Świat nie chciał tego dostrzegać.
„Karmimy krokodyle w nadziei, że nas zjedzą ostatnich” Tak o polityce ustępstw wobec Hitlera wyraził się Winston Churchill. Dla Kasparowa Putin to nowy Führer, a dojście do władzy w 1999 roku byłego podpułkownika KGB, było sygnałem, że Rosja oddala się od demokracji, a resentymenty imperialne będą się tylko nasilać.
W swojej książce wydanej w 2015 roku „Nadchodzi zima. Dlaczego trzeba powstrzymać Putina i wrogów wolnego świat” Kasparow przedstawia tezę, że Władimira Putina do władzy pchał nie tylko sentyment za utraconym Związkiem Sowieckim, ale też autentyczna chęć zemsty na zachodnim świecie. Świecie, który obalił jego młodzieńcze dogmaty - jak np. podział Niemiec, upadek bloku wschodniego i antagonizm między Wschodem a Zachodem. Wydarzenia z przełomu lat 80. i 90. XX wieku dla Putina były prawdziwą traumą… Nic jednak nie dzieje się z dnia na dzień i do chwili, kiedy zemsta - rzekoma, motyw dopuszczany przez Kasparowa - może się urzeczywistniać, potrzeba było lat przygotowań.
Najpierw Putin zniszczył opozycję wewnątrz Rosji. Bo mógł. Wprawdzie na przykład 10 grudnia 2011 roku na placu Bołotnym w Moskwie niespodziewanie pojawiły się dziesiątki tysięcy zazwyczaj apatycznych i apolitycznych moskwian i przestrzeń wypełniło morze opozycyjnych flag jednoczących się przeciwko korupcji i Putinowi, ale nowa przyszłość nie nadeszła. Kasparow wspominał, że ten protest był dla niego szokiem - bo wraz z innymi przywódcami opozycji, takimi jak Aleksiej Nawalny i Boris Niemcow, często od 2005 roku brał udział w demonstracjach, ale zawsze policyjne oddziały prewencji przewyższały liczbę demonstrantów przynajmniej dziesięciokrotnie. Zmiany nie nadeszły.
Podczas wyborów w 2012 roku wcale nie troszczono się o ukrywanie tego, że tak naprawdę w Rosji ponownie zapanowała dyktatura. Tak jawnie sfałszowano wybory parlamentarne, że dla wielu ludzi okazało to nie do przełknięcia. Wybuchły największe polityczne protesty w okresie posowieckim. W ciągu następnych miesięcy setki tysięcy Rosjan wychodziły na ulice, a wielu skandowało: „Putin musi odejść!”, oraz: „Rosja bez Putina!”. Jednak nic takiego się nie stało, to znaczy stało się - Nawalny siedzi w kolonii karnej z coraz dłuższym wyrokiem, Niemcowa zamordowano tuż koło Kremla, a Kasparow jest na emigracji. Nic się nie stało Putinowi.
Kasparow uważa, że ilekroć Putin rozprawiał się z opozycją w Rosji albo nawet ingerował w sprawy krajów ościennych, Zachód miał okazję do mocnej reakcji. Tymczasem na każdym kroku nagradzano go coraz silniejszymi więzami z głównymi państwami demokratycznymi świata i, co ważniejsze, coraz większym dostępem do ich lukratywnych rynków.
„Kradnijmy razem”
Takie było - według Kasparowa - motto elity rządzącej Rosją, która wykorzystywała władzę do wypychania sobie kieszeni. Bo Putin to nie ideowiec. Razem ze swoimi kumplami nagromadzili ogromne majątki i w odróżnieniu od swoich sowieckich poprzedników „nie zadowalają się najnowszymi modelami limuzyn Ził i przytulną daczą nad Morzem Czarnym. Chcą rządzić jak Józef Stalin, ale żyć jak Roman Abramowicz, bliski kumpel Putina” - pisze Kasparow w „Nadchodzi zima”.
Jednak wraz z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej Rosji Putin został zmuszony do znalezienia nowych sposobów na uzasadnienie własnej roli najwyższego wodza. Od roku 2013 Kreml i jego media wszczynały nagonki na gejów, a media z otwarcie faszystowską retoryką mówiły o „nierosyjskim” zachowaniu i zdradzie narodu. To do złudzenia przypominało wypowiedzi przywódców nazistowskich z lat 30. ubiegłego stulecia. Europa nazywana jest „Gejropą”. Zachód gnije… Demonizowanie Stanów Zjednoczonych w państwowych mediach trwa od kilkunastu lat. Obawy formułowane przez Polskę, czy np. państwa bałtyckie, to według kremlowskich propagandystów przejaw rusofobii i szukanie tematów zastępczych, Ukraina rządzona jest przez faszystów, Zachód chce podzielić Rosję, odrywając jej część - Ukrainę - więc trzeba ją wyzwolić. Świat będzie lepszy i sprawiedliwszy, przyjmując rosyjski porządek… Ta głęboka ideologia to jednak tylko ściema. Putinowi chodzi o kasę i władzę. Plus zemsta - dlatego według Kasparowa zdecydował się na kolejną napaść.
Dwie przyczyny wojny
Kasparow twierdzi, że pierwsza przyczyna to ta, że w zaskakująco krótkim czasie od świętowania końca komunizmu Rosja wybrała sobie na przywódcę oficera KGB, a następnie zaczęła dokonywać inwazji na sąsiadów. Drugi to przysłużenie się do tej polityki przez wolny świat - w wyniku zobojętnienia, niewiedzy, cynizmu i źle ukierunkowanej życzliwości wobec Rosji.
Barack Obama i sekretarz stanu Hillary Clinton zaproponowali „reset” w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Rosją. Po tym, kiedy zaledwie parę miesięcy wcześniej Rosja dokonała inwazji na maleńką Gruzję... Wiara, że nowy prezydent Miedwiediew jest reformatorem mogącym zmienić kurs Putina, to była wielka naiwność - uważa Kasparow. Bo przecież to Putin nadal sprawował faktyczną władzę i przekształcał Rosję na nowo w państwo policyjne.
Miał też Putin atut, o którym władze sowieckie nawet nie mogły marzyć: silne związki gospodarcze i polityczne z wolnym światem. Dekady wymiany handlowej wygenerowały olbrzymie bogactwo, którego Rosja użyła do stworzenia militarnej siły. Przekonanie o tym, że gospodarcze i społeczne więzi przyczynią się do stopniowej liberalizacji dyktatury, znów było naiwne i skrywało słabość oraz tchórzostwo.
Jak napisał Kasparow w 2015 roku: „Już w czasie kryzysu na Ukrainie powtarzano nieustannie, że Europa nie może podjąć działań przeciwko Rosji z powodu uzależnienia energetycznego! Osiem miesięcy po zajęciu Krymu przez Putina, a trzy i pół miesiąca po pojawieniu się dowodów, że to wojska rosyjskie zestrzeliły samolot pasażerski nad Ukrainą, Europa wciąż ‘rozważała’ przyjrzenie się sposobom, w jakie można by zastąpić rosyjski gaz. Zamiast wykorzystać swoje przytłaczające ekonomiczne oddziaływanie do powstrzymania napaści Putina, Unia Europejska udaje bezradność.” Unia Europejska pod przewodnictwem Niemiec, co było to naiwne po raz trzeci, głupie i cyniczne, bo teraz wiemy, że Ostpolitik kanclerz Merkel poniosła druzgocącą klęskę.
Remisu nie będzie
Dziś Kasparow podkreśla, że kraje bałtyckie i Polska próbowały powiedzieć o tym światu, ale Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, Wielka Brytania pozostawały głuche na zagrożenie.
Mistrz szachowy przypomina, że Władimir Putin toczy wojnę z wolnym światem. To - według Kasparowa - trzecia wojna światowa, która już się toczy. Ta w Ukrainie nie zakończy się remisem. Nie będzie przerwy czy zawieszenia broni. Nie jest to jeszcze gorąca wojna NATO z Rosją, ale już istnieje zagrożenie dla naszej cywilizacji. Sankcje doprowadzą wprawdzie do zniszczenia rosyjskiej gospodarki, ale to nie jest wystarczająco dużo. Żeby zmniejszyć ryzyko rozlania się wojny poza Ukrainę, trzeba „totalnej izolacji Rosji, totalnego embarga” - twierdzi Kasparow. I może warto zaufać jego ocenie, jego analizie na trzy ruchy w przód. W jego książce przypomina się słowa Ronalda Reagana, prezydenta USA, który wykończył ZSRR, z jego przemówienia w 1964 roku: „Nie ma wyboru pomiędzy pokojem a wojną, tylko między walką a kapitulacją. Musimy wybrać. Nie wolno nam skapitulować.”