Jakle, kiecki i zopaski, czyli Silesia Folk Design prosto z Ornontowic
Najmłodsza uczestniczka warsztatów ma 14 lat, najstarsze zbliżają się do 70-tki. Wszystkie są mieszkankami Ornontowic i wszystkie zakochały się w śląskich jaklach, kieckach i zopaskach. To efekt dizajnerskich warsztatów zaproponowanych przez Centrum Kultury i Promocji ARTeria w Ornontowicach. Projekt Silesia Folk Design to odkrywanie śląskich wzorów i krojów, które uczestniczki warsztatów wskrzeszają i wykorzystują we współczesnej modzie.
Najmłodsza uczestniczka warsztatów ma 14 lat, najstarsze zbliżają się do 70-tki. Wszystkie są mieszkankami Ornontowic i wszystkie zakochały się w śląskich jaklach, kieckach i zopaskach. To efekt dizajnerskich warsztatów zaproponowanych przez Centrum Kultury i Promocji ARTeria w Ornontowicach. Projekt Silesia Folk Design to odkrywanie śląskich wzorów i krojów, które uczestniczki warsztatów wskrzeszają i wykorzystują we współczesnej modzie.
Moda na Śląsk tak dobrze jak teraz, nie miała się nigdy. Ludzie chcą się nosić po śląsku, a tych co podają dalej śląskie trendy nie brakuje. W ofercie są koszulki z napisami w gwarze śląskiej i ze śląskimi motywami, a także gadżety. Królują tu: hajery, gizdy, bajtle, wongiel , szmaterloki i całe mnóstwo tych wszystkich „dingsów po naszymu”.
W Ornontowicach Aleksandra Malczyk, dyrektorka tutejszego centrum kultury, w modzie na śląskość idzie o krok dalej. Wkracza nie tylko na poziomy językowe naszej śląskiej tradycji, ale tradycję wskrzesza od podszewki, i to dosłownie. - W trendach na śląski dizajn tendencja jest właściwie jedna, sięga się po gwarę śląską, bardzo dziś lubianą i eksponowaną na każdym kroku, ja chcę śląskość pokazać nieco inaczej, nie poprzez wykorzystanie gwary śląskiej na ubraniach, ale po prostu przez śląski strój, który „godo” sam za siebie, swoim krojem i zdobieniem - podkreśla Aleksandra Malczyk, dyrektorka Centrum Kultury i Promocji ARTeria.
I tak się to wszystko zaczęło. Dyrektorka ARTerii szyje i dlatego śląskości wypatrywała w ponadstuletnich jaklach, które mieszkańcy przynosili do ARTerii. - To jakle po prababciach, których nikt nie chciał wyrzucać, więc przyniesiono je do nas, w ARTerii to one oraz stare fotografie stanowią główne źródło wiedzy o tym, jak ubierano się w Ornontowicach na początku XX wieku - mówi Aleksandra Malczyk, która od „A do Z” zaplanowała powrót śląskiej jakli do modowej wyobraźni. Jedną z tych stuletnich jakli częściowo popruła, by uzyskać dokładne wykroje, na ich podstawie zostaną stworzone śląskie jakle, które będzie można zestawiać ze współczesnymi spódnicami i spodniami. Znalezienie miejsca dla śląskiej jakli we współczesnych stylizacjach będzie jednym z zadań uczestniczek projektu. Póki co, mają za sobą już warsztaty wykorzystania śląskich motywów we współczesnej modzie, ale to dopiero początek przygody ze śląską modą.
Projekt dyrektorki ornontowickiego centrum kultury został zgłoszony na konkurs organizowany przez Narodowe Centrum Kultury. Pomysłów zgłoszono ponad 1700, ale tylko 200 z nich uzyskało dofinansowanie, w tym ARTeria z Ornontowic.
Od początku było wiadomo, że nie będą to zwyczajne modowe warsztaty, bo projekt rozpoczęto od akcji społecznej. - Ogłosiliśmy, że poszukujemy zdjęć ornontowiczanek sprzed lat, chcieliśmy na fotografiach zobaczyć, kiedy i co się nosiło, jakie wówczas panowały trendy - komentuje dyrektorka.
Na odzew nie trzeba było długo czekać. Zdjęcia prababć w śląskich strojach to w ornontowickich domach to cenne zbiory. - Właśnie tym wyróżniały się warsztaty zaproponowane przez ARTerię w Ornontowicach - w poszukiwaniu śląskiego dizajnu nie zatrzymaliśmy się na gwarze śląskiej i śląskich motywach, my chciałyśmy pokazać jak ten śląski strój wyglądał u nas, w Ornontowicach - komentuje dyrektorka ARTerii. - Dzięki współpracy z Muzeum Górnośląskim i parkiem Etnograficznym a Chorzowie mogliśmy zobaczyć i sfotografować przepiękne, ekskluzywne dawne jakle.
Projekt zakładał także międzypokoleniową integrację. Na warsztatach spotkały się babcie, mamy i wnuczki. - Ciuchy okazały się strzałem w dziesiątkę, moda zawsze intrygowała kobiety. Zainteresowanie modą stało się wspólnym mianownikiem, łączącym wszystkie uczestniczki warsztatów.
Ornontowiczanki sprawdziły swoje rękodzielnicze umiejętności, ale w tych warsztatach było coś jeszcze ważniejszego niż torba czy bluzka, na którą naniesiono motyw śląskiej róży.
- Wspominałyśmy swoje babcie, ich stroje, jakie nosiły zopaski, czy w ich szafie wisiała jakla, a jeśli tak, to czy była odświętna, z jakiego materiału uszyta. Większość z nas przyłapała się na tym, że tego właściwie już nie pamięta, o strojach swoich babek i prababek uczymy się z tych starych fotografii, które udało się zgromadzić w ramach projektu - komentuje pani Helena Barczyk, uczestniczka warsztatów.
Dla wielu pań Silesia Folk Design to wehikuł czasu, który ocala nie tylko śląski strój, ale też najbliższe osoby, które go nosiły. - Pamiętam bardzo dobrze moją babcię, która nosiła taki śląski strój. Taki jej obraz zapamiętałam. Te warsztaty przywołują wiele wspomnień z dzieciństwa - podkreśla Małgorzata Ochman, jedna z uczestniczek projektu.
Najmłodsza warsztatowiczka to 14-letnia Martyna Malczyk, która śląski strój widziała jedynie w muzeach. - Nie sądziłam, że taki strój sprzed ponad 100 lat może tyle powiedzieć o naszych przodkach, i że tyle pytań może sprowokować. Projekt ARTerii to dla mnie nie tylko warsztaty modowe, ale też niezwykła lekcja historii śląskiej kultury i obyczajów - komentuje gimnazjalistka z Ornontowic.
- Wiedzieliśmy, że ten projekt będzie lekcją historii śląskiej mody, będzie ofertą warsztatową, ale też od samego początku zakładaliśmy jego sentymentalną wartość, bardzo ważną przede wszystkim dla starszych uczestników zajęć, udało nam się przywołać z pamięci te nasze babcie i prababcie, w tych zwyczajnych zopaskach i odświętnych jaklach, o to właśnie nam chodziło - komentuje dyrektorka.
Przed ornontowiczankami jeszcze jeden cel do osiągnięcia: na modowy wybieg wprowadzić śląską jaklę. - Jakle, kiecki i zopaski były elementami strojów potocznie nazywanych „chłopskimi”. To określenie spowodowało, że w świadomości młodych pokoleń stroje te kojarzą się z czymś prostym i mało eleganckim, a wcale tak nie było - mówi pomysłodawczyni projektu. - Ponad 100 lat temu, głównym założeniem stroju było to, żeby Ślązaczka wyglądała dostojnie i godnie. Efekt ten osiągano zarówno przez odpowiedni krój, jak również stosowane tkaniny. Wprawdzie na co dzień stroje były szyte z tańszych materiałów, ale te odświętne szyto już z aksamitów, żakardów, jedwabi, wykańczano je drogimi koronkami i efektownymi guzikami. W dzisiejszych czasach bardzo rzadko spotyka się tak kunsztownie tkane materiały - dodaje.
W ARTerii już jest prototyp śląskiej jakli, skrojony w każdym szczególe tak samo jak jakla sprzed 100 lat. Teraz Aleksandra Malczyk na podstawie tego wykroju uszyje śląskie jakle we współczesnym wydaniu. Później uczestniczki warsztatów opracują stylizacje z wykorzystaniem tych różnych jakli i zaprezentują je na wybiegu, bo jak na projekt modowy przystało, zakończy się specjalnym pokazem mody w ARTerii.
- Mamy nadzieję, że uda nam się tę śląską jaklę odczarować z chłopskości i pokazać, że można ją nosić także dzisiaj i być w tym wszystkim supermodną i supernowoczesną. Chcemy, żeby Ślązaczki znów zakochały się w tej śląskiej jakli i żeby wszyscy wiedzieli, że to ARTeria z Ornontowic pierwsza wróciła do śląskiej jakli i z dumą zaczęła ją nosić - śmieje się dyrektorka.