Jan Piwnik „Ponury”. Z Gór Świętokrzyskich do legendy
10 października 1941 r. w Londynie por. Jan Piwnik złożył przysięgę obowiązującą w konspiracji. Na początku listopada został zrzucony do kraju jako cichociemny. Tam został jednym z najlepszych dowódców partyzanckich. Właśnie ukazała się jego najnowsza biografia.
Urodził się 31 sierpnia 1912 r. we wsi Janowice koło Opatowa w średnio zamożnej rodzinie chłopskiej. Rodziców stać było na zapewnienie wykształcenia dzieciom (mieli ich czworo) i Jan uczył się w gimnazjum w Ostrowcu Świętokrzyskim. W 1932 r. zdał maturę, a potem ówczesnym zwyczajem odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim i 10. Pułku Artylerii Ciężkiej w Przemyślu.
Policjant
Po wojsku jako zawodową drogę 21-letni Piwnik wybrał pracę w policji. Ukończył Normalną Szkołę Fachową dla Szeregowych Policji Państwowej w Mostach Wielkich, po czym otrzymał przydział do Warszawy. Służył tam w ochronie osobistej dwóch kolejnych premierów: Leona Kozłowskiego i Walerego Sławka. Ze stolicy trafił na Kresy – pracował w komendzie w Kowlu i na posterunku w Kisielinie. Miał dobre wyniki w służbie i zapewne to sprawiło, że został skierowany do Szkoły Oficerów w Warszawie.
Po jej ukończeniu został przydzielony do Grupy Rezerwy Policyjnej stacjonującej w warszawskim Golędzinowie. Grupa Rezerwy była używana przez władze do działań prewencyjnych, w tym pacyfikowania demonstracji i strajków. Tam właśnie Piwnik awansował na oficerski stopień aspiranta, a z czasem objął dowództwo jednej z kompanii.
Na jej czele wziął udział w kampanii wrześniowej. Kompanię skierowano do zadań wojskowych – miała bronić Nowego Miasta
nad Pilicą i tamtejszych mostów. – Wobec przewagi Niemców Piwnik odesłał swoich ludzi, a sam z jednym podkomendnym pozostał przy moście na Pilicy. Wyczekał do ostatniego momentu, gdy do mostu zbliżali się już żołnierze nieprzyjaciela i wtedy go wysadził – opowiada Wojciech Königsberg, autor wydanej przez krakowski Znak najnowszej biografii Piwnika zatytułowanej „Pułkownik >>Ponury<<”.
Razem z Grupą Rezerwy Policyjnej Piwnik przekroczył granicę węgierską i trafił do obozu internowania. Tam podtrzymywał dyscyplinę i ducha wśród swoich podwładnych, a potem zaczął organizować ich ucieczki do Francji. Gdy proceder wyszedł na jaw, kompanię Piwnika rozwiązano, a jego samego miano przenieść do obozu karnego. Nic z tego nie wyszło, bo nasz bohater zasymulował chorobę, a następnie zniknął ze szpitala…
Cichociemny
Odnalazł się we Francji, w szeregach tworzącej się tam polskiej armii. Został przydzielony do artylerii 4. Dywizji Piechoty. – Jednostka ta nie zdążyła się sformować i nie wzięła udziału w walkach. A zatem wbrew temu, co można przeczytać w wielu biogramach Piwnika, nie wziął czynnego udziału w kampanii francuskiej. Ewakuował się do Wielkiej Brytanii z portu w La Rochelle – wyjaśnia Wojciech Königsberg.
Na Wyspach jako jeden z pierwszych zgłosił się na szkolenie dla dywersantów mających zostać zrzuconymi do kraju. Z dobrymi wynikami odbył rozmaite kursy, m.in. dywersyjny, walki konspiracyjnej, łączności, spadochronowy, walki wręcz i bytowania w terenie. 10 października 1941 r. w Londynie złożył przysięgę obowiązującą w Związku Walki Zbrojnej i przyjął pseudonim „Ponury”. W nocy z 7 na 8 listopada został zrzucony do kraju. Tak zaczęła się jego kariera jako cichociemnego.
W Warszawie przydzielono go do Komendy Głównej ZWZ. Zajmował się tam organizowaniem odbioru kolejnych cichociemnych. Praca sztabowo-organizacyjna jednak niezbyt mu odpowiadała, bo rwał się do walki. Uzyskał więc przeniesienie do „Wachlarza” –
organizacji prowadzącej dywersję na zapleczu frontu wschodniego. Pod pseudonimem „Donat” został dowódcą II Odcinka „Wachlarza”, obejmującego teren od Równego aż po Kijów. Gdy w ręce Niemców wpadło czterech członków organizacji „W”, Piwnik otrzymał rozkaz uwolnienia ich za wszelką cenę.
Aresztowanych przetrzymywano w więzieniu w Pińsku. Piwnik zgromadził zespół i opracował plan opanowania obiektu. Akcję przeprowadzono 18 stycznia 1943 r. Ekipa „Donata” bez trudu zajęła obiekt i uwolniła ponad 40 więźniów, w tym także członków „Wachlarza”, a następnie ewakuowała się. Operacja stała się głośna w podziemiu i przyniosła autorowi sławę. „Dowództwo Armii Krajowej niezwykle wysoko oceniło sposób zaplanowania oraz wykonania akcji” – pisze Königsberg. Generał „Grot” Rowecki awansował i odznaczył jej uczestników. Piwnik otrzymał Virtuti Militari, a jego pińską akcję prezentowano na konspiracyjnych szkoleniach jako wzorcową.
Partyzant
Od pewnego momentu „Ponury” uważał, że w działalności konspiracyjnej nie należy się ograniczać do dywersji lecz podjąć otwartą walkę zbrojną z Niemcami. Przekonał do tego przełożonych i uzyskał zgodę na stworzenie w Górach Świętokrzyskich oddziału partyzanckiego. W maju 1943 r. znalazł się na rodzinnej Kielecczyźnie i zorganizował tam struktury nazwane potem Zgrupowaniami Partyzanckimi Armii Krajowej „Ponury”. Rozpoczął się partyzancki okres w życiu Piwnika.
Do jego oddziału trafili byli członkowie „Wachlarza”, cichociemni, spaleni konspiratorzy z Warszawy, członkowie innych grup partyzanckich oraz mieszkańcy okolicznych wsi. Z czasem liczebność Zgrupowania rosła, by sięgnąć około 350 ludzi podzielonych na trzy oddziały. Zgrupowanie obozowało najpierw w lasach koło wsi Michniów, potem zaś na wzgórzu Wykus w pobliżu Starachowic. Po oczyszczeniu okolicy z band rabunkowych, „Ponury” rozpoczął akcje przeciw Niemcom.
Pierwszą był atak na dwa niemieckie pociągi koło Suchedniowa w nocy z 2 na 3 lipca 1943 r. Składy zatrzymano i ostrzelano, zdobyto broń i amunicję, a oddział wykazał skuteczność. Niestety, po ataku Piwnik zetknął się z tragiczną konsekwencją zbrojnych wystąpień przeciw okupantowi. 12 lipca Niemcy przeprowadzili pacyfikację Michniowa, paląc wieś i mordując ponad 100 osób, w tym kilkoro dzieci. W odwecie „Ponury” przeprowadził kolejny atak na pociąg, a Niemcy po raz drugi spacyfikowali Michniów, zabijając tych, którzy ocaleli za pierwszym razem. Dowódca był przygnębiony masakrą, jednak nie zaprzestał działalności zbrojnej. I tak np. 26 sierpnia partyzanci zastrzelili w zasadzce niemieckiego generała Kurta Rennera, dowódcę 174. Dywizji Rezerwowej Wehrmachtu. W nocy z 31 sierpnia na 1 września opanowali miasteczko Końskie. A 4 września pod Wólką Plebańską zatrzymali i zdobyli niemiecki pociąg urlopowy.
Dowódca
Aktywność ta była dla Niemców tak uciążliwa, że zorganizowali na oddziały „Ponurego” trzy duże obławy, w jednym przypadku nawet z użyciem artylerii i samolotów. W dodatku udało im się umieścić w otoczeniu Piwnika swojego agenta, który przekazywał gestapo wiadomości o położeniu i zamiarach Zgrupowania, a to pozwalało Niemcom zadawać oddziałom Piwnika dotkliwe nieraz ciosy. Był nim ppor. Jerzy Wojnowski „Motor”, uczestnik rozbicia więzienia w Pińsku. Mimo to sława „Ponurego” i jego partyzantów zataczała coraz większe kręgi. Miejscowa ludność szanowała komendanta.
– Piwnik zabraniał swoim żołnierzom zabierania żywności czy innych rzeczy we wsiach. Nie zezwalał na rekwizycje, jak to się zdarzało w innych oddziałach, nawet akowskich. Sam był chłopem i wiedział jak ciężkie jest takie życie. Swoich żołnierzy trzymał w dyscyplinie. Za najmniejsze przewinienie groziła kara. Znany jest przypadek, gdy jeden z partyzantów uderzył pod wpływem alkoholu w twarz oficera i został za to rozstrzelany – mówi Wojciech Königsberg.
Piwnik bywał też gwałtowny i bezkompromisowy. Popadł w konflikt z dowództwem miejscowego Okręgu Kielecko-Radomskiego AK na tle zaopatrywania jego oddziałów. To m.in. stało się przyczyną odwołania go z dowództwa świętokrzyskich Zgrupowań. Dymisja była dla niego ciężkim przeżyciem. Musiał zostawić jednostkę, którą stworzył i którą dowodził, ludzi, których znał i tereny, które były mu bliskie.
Partyzanckie talenty odwołanego „Ponurego” dowództwo AK postanowiło wykorzystać gdzie indziej. Skierowano go do Okręgu Nowogródzkiego. Objął tam dowództwo VII batalionu 77. Pułku Piechoty AK. Szybko rozbudował oddział, objął kontrolą podległy mu teren, na swoich warunkach ustalił stosunki z partyzantką sowiecką, zdobył zaufanie miejscowej ludności. Po raz kolejny okazało się, że Piwnik jest urodzonym dowódcą partyzanckim.
Legenda
W ramach Akcji „Burza” VII batalion przeprowadzał liczne udane operacje przeciw Niemcom. W czerwcu 1944 r. rozpoczął akcje na umocnione punkty graniczne leżące na granicy Rzeszy i tzw. Ostlandu. Z sukcesem zdobyto strażnicę w Jachnowiczach. Kolejny atak na Stützpunkt w Bohdanach pod Jewłaszami 16 czerwca 1944 r. przebiegł jednak znacznie gorzej. Natarcie chwilowo załamało się pod ogniem. Wtedy Piwnik poderwał żołnierzy i poprowadził ich do szturmu na strażnicę. Gdy wpadł na dziedziniec, został trafiony serią z karabinu maszynowego. Przed śmiercią miał wyszeptać: „Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem i że umieram jak Polak. I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie…”.
Otoczonego legendą dowódcę pochowano w pobliskiej wsi Wawiórka. Jego szczątki sprowadzono do Polski w 1987 r., a rok później pochowano w opactwie Cystersów w Wąchocku.
– Przez wiele lat żołnierze „Ponurego” spotykali się co roku na uroczystościach na Wykusie. Teraz nie ma już żadnego z nich, ale przyjeżdżają ich rodziny, pasjonaci, wojsko, zwykle kilkaset osób. Legenda „Ponurego” żyje – podkreśla Wojciech Königsberg.