Janek i Władek przecież sami za łopaty nie złapali
Nie jestem za tym, żeby na siłę faszerować się tabletkami, ale przed wyjazdem do pracy mój wzrok coraz częściej ściąga szafka z lekami. Być może dlatego, że organizm wie, iż zwykle jest tam opakowanie z czymś na nerwy.
Mówię sobie, dziś zmierzę się z tym po męsku. Z przytomnym umysłem wsiadam za kółko. I już po chwili stoję w Krakowskim Korku. Ten gatunek zatoru na drodze w pełni zasługuje, by nadać mu nazwę własną. W oddali widzę zmieniające się lampy sygnalizacji świetlnej. Czerwone, zielone, czerwone, zielone i tak na przemian, a ja nie drgnąłem ani o metr. Kobiety mają łatwiej, przynajmniej jest się czym zająć. Ile to już razy widziałem, gdy panie, stając w korku, otwierają swoiste spa. Podkręcanie rzęs, malowanie ust, poprawianie fryzury. Mnie też przydałby się choćby niewielki grzebyk, bo włosy aż stają mi dęba na widok otaczającego mnie morza aut.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień