Jarosław Flis: Jacek Majchrowski nie wystartuje ponownie, bo wie, że może przegrać
Za około rok wybierzemy prezydenta Krakowa. Kto ma szansę na zwycięstwo? - Może wygrać kandydat Platformy Obywatelskiej bądź Łukasz Gibała. Prof. Jacek Majchrowski jest na tyle doświadczonym politykiem, żeby wiedzieć, że tym razem naprawdę ma szansę przegrać. Dlatego nie wystartuje - mówi nam dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Prof. Jacek Majchrowski potrzyma nas jeszcze chwilę w niepewności, a następnie na pół roku przed wyborami na prezydenta Krakowa ogłosi…
...że nie startuje. Byłbym mocno zdziwiony, gdyby Jacek Majchrowski ponownie chciał ruszyć do boju o fotel prezydenta. Jest na tyle doświadczonym politykiem, żeby wiedzieć, że tym razem naprawdę ma szansę przegrać, a z pewnością nie chciałby zakończyć swojej prezydentury wyborczą porażką.
Kto mógłby go pokonać?
Trudno w tym momencie wyrokować, ale największe szanse ma ktoś z opozycji: pewnie z okolic Platformy Obywatelskiej, której kandydat wygrał w mieście pierwszą turę wyborów prezydenckich w 2020 roku, bądź Łukasz Gibała. Z pewnością nie będzie to natomiast osoba z Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ partia rządząca, na co wskazują ostatnie sondaże, jest słabsza niż pięć lat temu. Po wyborach parlamentarnych może jeszcze osłabnąć, jak w 2010 roku, kiedy po prezydenckiej porażce w wyborach samorządowych przegrała z PO w całej Małopolsce. Nie wiadomo nawet, kogo PiS mógłby wystawić jako kandydata do przejęcia fotela prezydenta Krakowa po Jacku Majchrowskim.
Posłankę Małgorzatę Wassermann?
Ostatnim razem przegrała z Majchrowskim i z tego co się mówi, nie jest zainteresowana ponownym startem w wyborach samorządowych, które mają się odbyć w przyszłym roku. Dotychczas Prawo i Sprawiedliwość było na tyle mocne w Krakowie, żeby jego kandydat wszedł do drugiej tury. W najbliższych wyborach może być trudno o podobną sytuację. Widzieliśmy to w zeszłym roku w Rudzie Śląskiej, gdzie PiS był zwykle silniejszy niż w Krakowie.
Wspomniał pan o tym, że może wygrać człowiek z Platformy. Ta jednak nie ma jak na razie jednego, silnego kandydata na prezydenta Krakowa.
To prawda, ale trzeba pamiętać o jednym: Platforma już wielokrotnie była składana do grobu, a mimo to od czasu do czasu tej partii udaje się nas zaskoczyć. Może tak samo będzie w Krakowie?
Wracając do prof. Majchrowskiego. Patrząc na wyniki wyborów samorządowych z 2018 roku, blado wypadł on na tle kandydatów w innych dużych miastach. Tego też może się obawiać: że tym razem będzie jeszcze gorzej i nie uda mu się wygrać?
Mówiąc całkowicie wprost: Jacek Majchrowski w ostatnich wyborach samorządowych - patrząc na inne duże miasta - okazał się jednym z najsłabszych kandydatów na prezydenta. Słabszy był w zasadzie tylko śp. Paweł Adamowicz, ale jego kontrkandydatem był człowiek z Platformy Obywatelskiej o nie byle jakim nazwisku i solidnym kapitale wyborczym, czyli Jarosław Wałęsa. Choć trzeba zauważyć, że mimo mocnego przeciwnika, Adamowicz i tak w pierwszej turze wycisnął dość sporo, bo 36 proc. Z kolei w Szczecinie Piotr Krzystek miał przeciwko sobie zarówno kandydata PiS-u jak i PO, a i tak wygrał. Był nawet o dwa punkty procentowe lepszy od prof. Jacka Majchrowskiego, który, co warto zauważyć, miał przecież poparcie całej parlamentarnej opozycji.
Czy jednak aby na pewno prof. Jacek Majchrowski jest tak słaby? Pomimo kontrowersji, jakie nieraz towarzyszyły jego prezydenturze, od 2002 roku nieustannie wygrywał. Na czym polega jego fenomen?
Sprytnie prześlizgiwał się pomiędzy PO i PiS. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Bez wątpienia nie miał dotychczas szczególnie silnych kontrkandydatów. Obie partie najczęściej troszczyły się tylko o wewnętrzny układ sił, zaś posłowie wcale nie byli zainteresowani, by ktoś spoza ich grona zdobył taką pozycję.
Załóżmy, że faktycznie prof. Majchrowski nie wystartuje kolejny raz. Kogo namaści na swojego następcę?
Nie wiem, ale nie ma to większego znaczenia. Żeby realnie dokonać sukcesji, musiałby mieć bardzo silny obóz polityczny, a takiego nigdy nie udało mu się zbudować. Do tego obóz ten musiałby zachować spójność w nadchodzących wyborach samorządowych. Nasuwa się tutaj analogia z Rzeszowem. Śp. Tadeusz Ferenc, ustępując po blisko 20 latach z funkcji prezydenta miasta, na swojego następcę wskazał polityka Solidarnej Polski: Marcina Warchoła, który w przedterminowych wyborach zajął dopiero trzecie miejsce. Niezależnie od tego, kogo wskaże Jacek Majchrowski, sytuacja w Krakowie może być podobna.
Na ile realny jest scenariusz, że ewentualny kandydat PiS zyska poparcie Jacka Majchrowskiego? W ostatnim czasie jego zbliżenie do Prawa i Sprawiedliwości jest widoczne: wspólne konferencje prasowe, spotkania w magistracie, organizacja Igrzysk Europejskich, a wkrótce może i współpraca przy budowie małej elektrowni jądrowej w Nowej Hucie.
Mimo tego zbliżenia trudno mi sobie wyobrazić scenariusz, w którym Jacek Majchrowski popiera kandydata PiS. Jak wspomniałem: osoba wskazana przez niego ma niewielkie szanse nawet na wejście do drugiej tury, bo profesor nie zbudował wokół siebie na tyle mocnego i spójnego obozu politycznego, żeby taka lokalna sukcesja była możliwa.
Może szansą dla ewentualnego kandydata PiS-u w stolicy Małopolski jest odblokowanie przez partię rządzącą miliardów złotych z Krajowego Planu Odbudowy i wwiezienie części z tych pieniędzy do Krakowa? Mieszkańcy liczą przecież na nowe inwestycje i dalszy rozwój miasta.
Kuszenie wyborców milionami złotych na inwestycje przynosi z reguły odwrotny, negatywny skutek. Skoro ktoś chce mnie kupić, to raczej się o mnie nie troszczy, prawda? Sprawdzaliśmy to na przykładzie tzw. schetynówek. Rządowe prezenty samorządowcom nie pomagają. Zaś namolność i szantażowanie wyborców przesłaniem: "dostaniecie więcej, gdy wybierzecie naszego", z reguły przynosiły same straty.
Na ile wybieralny w Krakowie jest Łukasz Gibała, którego krytycy prześmiewczo nazywają wiecznym kandydatem na prezydenta? Ma prezencję, jest stosunkowo młody, nowoczesny, a na dodatek ostatnie sondaże pokazują, że mógłby wygrać z prezydentem Majchrowskim. Ale czy faktycznie zyska na tyle mocne poparcie w konserwatywnym jakby nie patrzeć Krakowie, by powalczyć o zwycięstwo? Kto mógłby na niego zagłosować?
Głosów musi szukać wśród tych osób, które chcą zmian w Krakowie. Może wówczas uda mu się skapitalizować niezadowolenie części społeczeństwa z rządów Jacka Majchrowskiego i wygrać wybory? Wyborcza słabość obecnego prezydenta oznacza także, że jest w Krakowie mniej tych, którzy podchodzą z entuzjazmem do jego osiągnięć. Skrzyknięcie ich jest niezbędne, jeśli chce się wygrać pod hasłem zmiany.
W pewnym momencie z Łukaszem Gibałą rozstała się Platforma Obywatelska. Gibała rośnie w najnowszych sondażach. Czy w tym kontekście PO może ponieść polityczne konsekwencje wspomnianego rozstania?
Na pewno Platforma ma z Gibałą problem. Sympatycy PO nie patrzą na to rozstanie w taki sposób, jak kierownictwo partii. Ireneusz Raś, pytany, dlaczego w wyborach parlamentarnych w 2011 roku Łukasz Gibała był dopiero na 19. miejscu na liście, odpowiedział: bo taką mamy koncepcję listy. Daleka pozycja nie przeszkodziła Gibale w zdobyciu mandatu poselskiego: bo dla wyborców i tak był "nasz". To dlatego naprawdę może powalczyć o prezydenturę w nadchodzących wyborach samorządowych: dla wyborców nie jest kimś obcym.
Daje pan wiarę najnowszym sondażom, w których pokonuje prof. Majchrowskiego? W Radzie Miasta Krakowa Łukasz Gibała nie osiągnął wielkiego sukcesu.
Były premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powiedział kiedyś, że do zwycięstwa w wojnie potrzebne są: ludzie, pieniądze i cierpliwość. Łukasz Gibała ma zarówno pieniądze, jak i cierpliwość, pytanie tylko, czy nie zabraknie mu ludzi, którzy za nim staną i którymi będzie mógł "obsłużyć" najważniejsze problemy miasta? Musi ich szukać szeroko: wśród wiecznie niezadowolonych malkontentów, lecz i wśród zapalonych naprawiaczy świata, aktywistów. Czy na niego postawią? Czas pokaże. Taką taktykę - połączenia lokalności i sił, dominujących w ogólnokrajowych wyborach partii - obrał Jacek Jaśkowiak i został prezydentem Poznania.
Może Platforma powróci do Łukasza Gibały, jeśli wyczuje, że rosną jego szanse na wygraną?
Bardzo wiele będzie zależeć od tego, jak się skończą jesienne wybory sejmowe i kto stworzy rząd. Wtedy się okaże, kto spokorniał, kto zaś zyskał pewność siebie. Jest do pomyślenia, że Platformie może udać się znalezienie drugiego Rafała Trzaskowskiego, przeciwko któremu PiS rzuciło wszystkie siły, a ten i tak został prezydentem Warszawy.
Zostawmy na moment Łukasza Gibałę. Co pan sądzi o wymianie profesor za profesora? Ostatnio w mediach społecznościowych mocno uaktywnił się rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie Stanisław Mazur. Jeśli wystartuje, jakie ma szanse?
Kandydat na zwycięzcę nie może czekać, aż władza mu wpadnie w ręce. Jego aktywność daje mu przewagę, natomiast kluczowe znaczenie ma tu to, kto, kiedy i w jakim trybie będzie decydować o poparciu ogólnopolskich partii. To poparcie samo nie wygrywa, lecz to ono ustawia role na lokalnej scenie.
Czego krakowianie oczekują od przyszłego prezydenta?
Mieszkańcy są z grubsza zadowoleni z życia w Krakowie i z niego nie uciekają, ale jest kilka problemów, które ich bolą: standardy działania administracji i służb miejskich, chaotyczna zabudowa miasta itp. Wydaje mi się, że od początku swoich rządów Jacek Majchrowski przyjął taką zasadę względem swoich urzędników: jak chcesz coś zmieniać, to sobie próbuj, a jeśli nie, to nie ma problemu. Kraków rozwija się zatem w tych obszarach, w których ambitnym pracownikom administracji chce się działać. Majchrowski nie wkładał w swoje rządy zbyt wielkiego wysiłku, starając się co najwyżej unikać szczególnych kłopotów. Reasumując: z pewnością w stolicy Małopolski jest co naprawiać i sporo krakowian liczy na to, że po najbliższych wyborach samorządowych nowemu prezydentowi uda się te rzeczy wyprostować.
Czego będą od niego wymagać?
Długofalowego myślenia i działania. Wielu mieszkańców jest też zmęczonych kontrowersjami i aferami, jakie przez lata miały miejsce w urzędzie miasta. Chcą, by w końcu się zakończyły. Ale czy kolejny prezydent będzie krystaliczny? Czas pokaże. Jestem pewny jednego: Kraków ma ogromny potencjał i myślę, że da się z niego wycisnąć więcej niż dotychczas. Na to liczą krakowianie.
Jakie mają preferencje polityczne?
Kraków jest specyficznym miastem. Jest duże, więc działają w nim siły, które wypychają ludzi w kierunku partii liberalnych, jednak nie brakuje tu również konserwatystów. Na pewno jest tak, że sytuacja w stolicy Małopolski jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się na ogólnopolskiej mapie politycznej. Ostatni przypadek, kiedy partia, która wygrała w okręgu krakowskim, nie przejęła władzy w Polsce, miał miejsce przed 30 laty. Chodzi mi o Unię Demokratyczną. Ale już od 1997 roku we wszystkich wyborach było tak, że premier naszego kraju był z tej partii, która wygrywała w Krakowie. To wskazuje też na sporą równowagę, czyli to, że wcale nie jest oczywiste, kto tu będzie wygrywał. W najbliższych wyborach tym bardziej.
Zaczęliśmy od tego, czy prof. Jacek Majchrowski wystartuje w najbliższych wyborach samorządowych. Jeśli faktycznie zrezygnuje z walki o ostatnią możliwą kadencję, to czy może czuć się spełniony jako prezydent, polityk? Ludzie będą za nim tęsknić?
Myślę, że może poza kilkoma urzędnikami nikt nie będzie za nim płakał. Pokazują to pojawiające się co chwilę sondaże, w których mocno słabnie. Mieliśmy oczywiście przypadki miast, gdzie urzędujący prezydent, świadomy upływających lat, odchodził w glorii i chwale, przekazując władzę następcy, młodszemu od siebie, którego sobie wychował. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby tak stało się w Krakowie.