Jedni proszą o zdrowie, drudzy o pracę, jeszcze inni - o dobrego małżonka lub łaskę poczęcia dziecka. Figurka Jezusa czczona jest od wieków
Niepozorna figurka Dzieciątka Jezus z kościoła św. Józefa przy Poselskiej w Krakowie słynie z cudów.
Niewielka, ale z bogatą historią. Słynie z cudów, które wypraszają tutaj wierni, a potwierdzają liczne świadectwa.
Wymodlone łaski
„Wierzę, że to maleńkie Dzieciątko Jezus wysłuchało prośby mojej żony o dobry przebieg operacji kręgosłupa. Mnie także uleczyło, gdy złamałem kręg. Panie Jezu, dziękuję Ci z całego serca za to, że żyję i jestem zdrowy” - pisze Sylwester w liście datowanym na 23 października br.
„Mam 78 lat. Jestem po zabiegu na sercu i leczę się na raka piersi. Mam również cukrzycę II stopnia. W lipcu 2019 roku okazało się, że mam anemię. Lekarze długo nie mogli postawić właściwej diagnozy. Modliłam się za przyczyną Dzieciątka Koletańskiego i obecnie czuję się dużo lepiej” - pisze Teresa.
To tylko dwa z setek świadectw, które znajdują się w klasztornych księgach. W kościele świętego Józefa wierni modlą się do Dzieciątka Jezus zwanego Koletańskim. Zwracają się do Niego cierpiący, chorzy, potrzebujący pomocy duchowej, uwikłani w nałogi czy bezrobotni, znajdując pomoc i pociechę.
- W naszej wspólnocie mamy tę łaskę, że możemy codziennie adorować Dzieciątko, patrzeć na nie i modlić się - mówi siostra Ewelina, bernardynka. - Ludzie mówią, że u nas w kościele jest jak w Nazarecie: jest figurka Dzieciątka Jezus, a obok znajdują się obrazy św. Józefa i Matki Bożej Niepokalanej. Można tutaj poczuć klimat, jaki panował w domu Świętej Rodziny, atmosferę miłości, zaufania, serdeczności i dobroci.
Przychodzący tutaj ludzie wierzą, że Dzieciątko Jezus hojnie obdarza łaskami. W szczególny sposób wspiera dzieci i kobiety w ciąży. Błogosławi rodzinom, a bezdzietnych małżonków obdarza potomstwem. Składane wota i świadectwa dowodzą, jak wiele łask tutaj otrzymano.
Wyłowione z Wisły
Późnogotycka figurka Dzieciątka Jezus znajduje się w bocznym ołtarzu kościoła. Jej historia jest niezwykle bogata.
Początkowo rzeźba była czczona w nieistniejącym dziś klasztorze sióstr bernardynek na Stradomiu, zwanych koletkami (stąd wzięła się nazwa Koletańskie). Tradycja mówi, że figurka przypłynęła niesiona nurtem Wisły. Zakonnice wyłowiły ją z wody, przyniosły do klasztoru i umieściły w refektarzu.
Odtąd zaczęły się dziać liczne cuda, zwłaszcza nadzwyczajne uzdrowienia. Proszący otrzymywali potrzebne łaski, a siostry doznawały szczególnej opieki, dlatego figurka została otoczona wielką czcią i miłością.
Gdy w 1655 r. Szwedzi napadli na Kraków, niszczyli kościoły i rabowali miasto. Spłonął wówczas także klasztor sióstr koletek. Pozostały jedynie mury.
I ołtarz z figurką Dzieciątka Jezus.
Zdziwieni tym Szwedzi nie ośmielili się zrobić w refektarzu stajni dla koni. Jeden z nich otrzymał rozkaz, by usunąć figurkę. Szwed próbował spełnić polecenie, ale figurka Dzieciątka mocno przylgnęła do jego ręki. Wówczas nadszedł szklarz, który pracował w klasztorze sióstr bernardynek przy ul. Poselskiej i poprosił żołnierza, by mu ją sprzedał.
Mężczyzna zaniósł figurkę do klasztoru św. Józefa, a siostry bernardynki z radością ją przyjęły.
Gdy po wojnie odbudowano klasztor koletek, siostry zażądały zwrotu Dzieciątka. Jednak mimo ich próśb i nalegań bernardynki nie chciały rozstać się z figurką.
- Między zakonami pojawiło się napięcie - uśmiecha się siostra Ewelina. - Pan Jezus musiał sam interweniować. Przyśnił się naszej przełożonej i czterem siostrom radnym i powiedział, że jeżeli nie oddadzą figurki koletkom, wówczas wszystkie umrą. Mamy to zanotowane w kronikach. Siostry się wystraszyły, ubrały odświętnie Dzieciątko i odprowadziły do sióstr, do klasztoru pod wezwaniem św. Kolety - dodaje.
W 1823 roku zakon sióstr koletek został zniesiony. Ostatnie dwie zakonnice przeniesiono do klasztoru przy ul. Poselskiej. Zabrały one ze sobą cudowną figurkę. Odtąd Dzieciątko Jezus zamieszkało w domu swego ziemskiego Opiekuna, podobnie jak niegdyś w Nazarecie.
- Figurka przebywa w naszym klasztorze już prawie 200 lat. Pan Jezus wrócił do nas. Wierzymy, że chciał być tutaj, przy świętym Józefie, którego czcimy w sposób szczególny - mówi siostra Ewelina.
Cudowna figurka
Figurka Dzieciątka Jezus jest wykonana w drewnie i mierzy 60 cm.
Mały Jezus siedzi na tronie, jest ubrany w królewskie szaty: sukienkę i płaszczyk, a na głowie ma koronę. Prawą rączkę wznosi do błogosławieństwa, zaś w lewej trzyma jabłko - symbol władzy królewskiej.
- W 1894 roku pewna kobieta zwróciła się do naszych sióstr z prośbą o pożyczenie szatki Jezusa, ponieważ miała bardzo chorą córeczkę - opowiada siostra Ewelina. - Zakonnice pożyczyły szatkę. Po jej nałożeniu, dziewczynka wyzdrowiała. To wydarzenie szybko rozniosło się po Krakowie. Odtąd ludzie przychodzili i prosili o pożyczenie szatek. Trudno było wypożyczać sukieneczkę wszystkim chętnym. Stąd wziął się zwyczaj pocierania kawałków materiału o szaty Dzieciątka.
Do Koletańskiego Jezusa także dzisiaj przychodzą matki spodziewające się dziecka oraz kobiety, które nie mogą zajść w ciążę. Żywy jest także zwyczaj nakładania na chore dzieci szatek Dzieciątka.
Siostry bernardynki rozdają skrawki tkanin potartych o cudowną figurkę. Przychodzą po nie matki i młode kobiety, a także pielęgniarki z krakowskich szpitali, które przekazują je chorym.
- Wierni odprawiają Nowennę do Dzieciątka Jezus i pocierają chore miejsca otrzymaną od nas szatką lub noszą ją przy sobie - wyjaśnia siostra Ewelina.
Innym zwyczajem jest tzw. woda Dzieciątkowa.
- Otrzymuje się ją przez zanurzenie figurki w święconej wodzie, którą następnie rozlewamy do buteleczek - mówi bernardynka. - Jest ona używana przez potrzebujących z wiarą i modlitwą. Mamy bardzo wiele świadectw uzdrowień po obmyciu chorego wodą Dzieciątkową, wierni opowiadają nam o cudach przywrócenia wzroku i powrotu do zdrowia po wypadkach samochodowych. Ludzie są przekonani, że Dzieciątko Jezus nie pozostawiło ich bez opieki - dodaje siostra Ewelina.
Wigilia z Dzieciątkiem
Tradycyjnie przed Bożym Narodzeniem w sanktuarium sióstr bernardynek o godzinie 18 odprawiana jest nowenna do Koletańskiego Dzieciątka Jezus.
Rozpoczyna się 16 grudnia, a kończy w wigilijny poranek.
- Trzy lata temu wprowadziłyśmy w naszym klasztorze pewien zwyczaj - mówi siostra Ewelina. - W dniu wigilii przenosimy Dzieciątko z kościoła do refektarza. Tak było przecież przed laty u koletek - figurka zawsze przebywała z siostrami. W wigilię idziemy w procesji do kościoła, w dłoniach trzymamy świecie i ze śpiewem przenosimy Dzieciątko, by razem z Nim przeżyć wieczerzę wigilijną. Po uroczystej kolacji figurka znów wraca do ołtarza.
Siostra Ewelina ciągnie: Szczególny dzień w naszej wspólnocie przypada także 3 stycznia, kiedy jest wspomnienie Najświętszego Imienia Pana Jezusa. Odprawiana jest wówczas uroczysta msza święta - opowiada zakonnica.
Być jak dziecko
W okresie Bożego Narodzenia wspominamy dzieciństwo Pana Jezusa.
Czy siostry bernardynki, mając u siebie figurkę Dzieciątka, obchodzą święta przez cały rok?
- O Dzieciątku Jezus Ewangelie i Pismo Święte mówią niewiele, bardziej skupiają się na działalności i nauce dorosłego Chrystusa - stwierdza siostra Ewelina. - Jednak, aby rozwijać się w wierze, powinniśmy kontemplować także Dzieciątko Jezus, które jak każde dziecko pragnie być kochane, bezpieczne i chronione.
Pan Jezus w Ewangelii także wskazywał na dziecko jako przykład tego, jak mamy przyjmować Królestwo Boże. Mówił, że jeśli ktoś nie stanie się jak dziecko, nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego.
On sam, przychodząc do nas w ludzkiej postaci, chciał jak najbardziej wejść w ludzkie życie.
Siostra Ewelina: W naszym kościele modlił się kiedyś ojciec, trzymając w ramionach swoje dziecko. Miało może dwa lata. Było do taty mocno przytulone, obejmowało go za szyję i spokojnie spało. Ten widok mnie zachwycił. Pomyślałam wtedy o Bogu Ojcu. Na tym chyba polega bycie dzieckiem Boga: musimy zaufać Jego miłości, jej się powierzyć i nie bać się - mówi siostra.
I dodaje: Szczególnie w czasie świąt Bożego Narodzenia warto w sercu przytulić się do Ojca Niebieskiego i trwać przy Nim, wiedząc, że Pan Bóg da nam to, czego najbardziej potrzebujemy.