- Tu była solidna nawierzchnia. Chcemy, by tę ulicę doprowadzono do stanu sprzed remontu - mówią
Podczas utwardzania nowego odcinka drogi do przysiółka „Pod Dąbkiem” zniszczono stary fragment trasy. Mieszkańcy są oburzeni, bo budowali ten dojazd za własne pieniądze. Jeśli gmina nie zobowiąże wykonawcy do naprawy szkód, skierują sprawę do sądu.
Stanisław Gieniec, kiedy budował w 2003 r. dom w Mystkowie, to za własne pieniądze kupił żwir i wysypał na drogę, by mieć lepszy dojazd do posesji. Później na swój koszt zaczął go utwardzać.
- Myślę, że włożyłem jakieś 50 tys. zł, by udało się wykonać tę drogę. Zresztą do jej budowy dokładali się też wszyscy sąsiedzi - opowiada Stanisław Gie-niec. Dlatego spokojnie nie może patrzeć na to, co z nią teraz zrobiono.
Mieszkańcy przysiółka „Pod Dąbkiem” na granicy Mystkowa i Mszalnicy (gm. Kamionka Wielka) pokazują pęknięcia i uszkodzenia w ich drodze.
- Jak można było wpaść w ogóle na pomysł, by po roztopach wjechał tu ciężki sprzęt? - pyta Urszula Janus. - Mieliśmy tu równy asfalt, a teraz nawierzchnia się rusza i zapada - denerwuje się mieszkanka Mystkowa.
Ludzie ze zdumieniem przecierali oczy, kiedy w marcu, podczas odwilży, zobaczyli przejeżdżającą pod domami ciężarówkę z kruszywem do utwardzania drogi. Próbowali nawet powstrzymać jej kierowcę. - Na nic jednak zdały się nasze prośby. Pracownicy mówili, że mają zlecenie utwardzenia dalszego odcinka drogi i koniec - opowiada Stanisław Gieniec.
W dalszej części tekstu
- nieudana interwencja mieszńców
- naprawili 100 metrów drogi, zniszczone zostało pół kilometra trasy
- jakie drogi w regionie zostaną naprawione
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień